Michał, na początek gratulacje za przejście do kontynentalnej ekipy Véranda Rideau-U! Opowiedz jak narodził się pomysł stworzenia tej drużyny i jak znalazłeś się w niej, wraz ze swoim młodszym bratem Tomaszem.

Sponsor naszego klubu, w którym się ścigaliśmy do tej pory, od dawna nosił się z zamiarem stworzenia grupy zawodowej. Jak jednak wiadomo znaleźć ponad milion euro to nieprosta sprawa. Na szczęście znalazł podobnego zapaleńca, sponsora innej ekipy amatorskiej i podzielili wydatki. Te kontrakty to nagroda dla nas za lata ciężkich treningów.

Niewielu kibiców pewnie pamięta, że w przeszłości byłeś już zawodowcem. W 2000.r trafiłeś na staż do Saint-Quentin – Oktos, a dzięki dobrym wynikom, cały następny sezon spędziłeś właśnie w tej ekipie. Potem, z wyjątkiem epizodu w Hoop CCC Polsat w 2004.r, ślad o tobie zaginął. Możesz wyjaśnić dlaczego?

To prawda w 2000 roku byłem zawodowcem. Startowałem nawet w takich wyścigach jak Paris Roubaix, czy Criterium International, niestety przez kontuzję musiałem się rozstać z rowerem na blisko pięć lat. W CCC ciągle borykałem się z kolanem. Druga operacja pomogła mi wrócić na rower.

Dałeś znać o sobie znów w 2008.r podczas Mistrzostw Polski w Dolsku. Byłem wtedy na trasie i szczerze mówiąc gdy zobaczyłem skład ucieczki, nazwisko Olejnik kojarzyło mi się bardziej z Tomaszem. Pokazałeś wtedy jednak, że talent z „orlikowskich” lat w tobie pozostał i o mały włos razem z Łukaszem Bodnarem, Arturem Detko i Piotrem Osińskim prawie dojechaliście do mety. Pociąg CCC Polsat Polkowice złapał was na 2 km przed kreską. Wtedy kolarstwo dla Ciebie było rozrywką, pracowałeś w szkole jako nauczyciel angielskiego. Od tego momentu, coraz bardziej chyba stawiasz na rower?

Ta ucieczka powinna dojechać do mety. Niestety na dziesięć kilometrów przed kreską współpraca się zakończyła. Nikt nie chciał mi dać zmiany. Jechać 250km w ucieczce aby przez rozgrywki taktyczne nie dojechać do mety, wydaje mi się dziwne, ale cóż, w tym roku było podobnie, więc biorę to na spokój. I tak wiem, że nawet zwycięstwo nie pomogłoby mi w karierze. Mając wówczas 28 lat niektórzy dyrektorzy sportowi w Polsce mówili mi, że jestem  za stary. Dziś mam 31 lat i wiem, że mogę się jeszcze pościgać nawet 5 lat. Po tamtych mistrzostwach Polski godziłem pracę z rowerem. Kontrakt pozwala mi skupić się tylko na rowerze.

Za sobą masz bardzo dobry sezon. Niewielu polskich zawodowców, potrafiło być w pierwszej dziesiątce takich wyścigów UCI jak GP des Marbriers, Tour de Normandie, Mi-Aoűt en Bretagne czy GP de Pérenchies. Uważasz że często ludzie w Polsce lekceważą Polaków ścigających się z licencją amatorską we Francji, Włoszech czy Hiszpanii?

Tak uważam, szczególnie Polaków jeżdżących we Francji. Istnieje opinia, że Włochy to szkoła prawdziwego kolarstwa. Warto tylko przypomnieć, że w ciągu ostatnich kilku lat w młodszych kategoriach rządzą Francuzi. W tym roku zdobyli złote medale w orlikach, jak i juniorach. Pamiętam jak zostałem zlekceważony przez jednego z trenerów jak zapytałem się czy nie mógłby wziąć brata pod uwagę w doborze kadry na Tour de Pologne. Tomek w tym roku nie raz wygrywał z mistrzem świata orlików!

Ten rok to chyba dobry sezon dla Polaków we Francji. W rankingu Francuskiego Związku Kolarskiego, zostałeś sklasyfikowany na 17. pozycji na ponad kilka tysięcy punktujących. Twój brat Tomasz został sklasyfikowany na 36. miejscu, wygrywając jeden z etapów Pucharu Francji. Z kolei Adrian Kurek wygrał etap Tour de Gironde i Trophée des Champions, co dało mu powołanie do kadry na Tour de Pologne gdzie wygrał koszulkę najaktywniejszego. Czyta to teraz pewnie wielu młodych kolarzy. Możesz im coś doradzić? Francja do teraz dobry kierunek by zdobyć zawodowy kontrakt?

Francja to bardzo dobry kierunek. Naszej trójce udało się podpisać kontrakty zawodowe. Jednak trzeba pamiętać, iż mając francuskie obywatelstwo, znacznie łatwiej jest się przebić do poważnej drużyny.  Jeśli mógłbym coś doradzić młodym kolarzom, to starać się wyjechać do wymienionych wyżej trzech krajów bo kolarstwo w Polsce jest coraz słabsze, a przez słabsze rozumiem mniej liczne. Jest coraz mniej grup, a tym samym coraz mniej kolarzy. Starsi koledzy często mi opowiadają, że kiedyś na mistrzostwa Polski trzeba było się eliminować. Za parę lat w polskim championacie wystartuje pewnie dwudziestu zawodników…

Wróćmy teraz do tematu przyszłego sezonu, który spędzisz w Véranda Rideau-U. Macie zaplanowane już jakieś wspólne spotkanie lub szkic kalendarza startów na przyszły rok?

Pierwsze zgrupowanie mamy już za sobą. W poniedziałej jedziemy na kolejne. W naszym programie znajdą się wszystkie puchary Francji.  Liczymy również na start w takich imprezach jak Paris – Tour czy Criterium International, a w Polsce chcielibyśmy uzyskać zaproszenie  na  wyścig Solidarności.

W składzie macie Freddy`ego Bichot, aktualnego mistrza Francji amatorów. Jeszcze sezon temu ścigał się w drużynie ProTour, BBox Telecome. Czy to jest wasz lider?

Freddy Bichot to świetny zawodnik. Ma za sobą 2 starty w Tour de France. Był nawet najaktywniejszym kolarzem tego wyścigu, jednak wspólnie z bratem liczymy na to, że uda nam się również walczyć i zająć dobre miejsca w kilku wyścigach.

Niestety w drużynie nie pozostanie jej najważniejszy, oprócz Bichot, zawodnik Samuel Plouhinec. 35-letni Francuz w przeszłości ścigał się dla Cofidisu oraz Agritubel. Teraz nie ma już ochoty wracać do grona zawodowców i w przyszłym roku przechodzi do maleńkiej drużyny amatorskiej. Co sądzisz o jego decyzji? Było by to spore wzmocnienie waszej drużyny.

Samuel na pewno miał swoje powody. Jest na ten temat wiele plotek, do których nie chcę się ustosunkowywać.

Pytanie z innej beczki. Podobnie jak Sylwester Szmyd, rozpoczynałeś karierę w Romecie Bydgoszcz. Dalej utrzymujesz kontakt z „Sylwasem”?

Oczywiście, że z Sylwkiem mam kontakt. Kiedyś wspólnie trenowaliśmy, szczególnie w okresie zimowym. Zdobyliśmy nawet wspólnie medal w parach. Pamiętam jak Sylwek w zeszłym roku dał mi w prezencie pelerynkę i jak po kraksie wyleciała mi z kieszonki. Koledzy się śmiali, że leży Pelizotti. Była tak cenna, że szukałem jej w rowie, ale znalazłem  Muszę przyznać, że wiele osób mi pomogło abym kontynuował sportową karierę. Od kolegi dostałem rękawiczki, od brata strój, tata lub inni koledzy brali mnie na trening za samochodem lub motorem. Mama zastępowała mnie  na dyżurach w szkole. Żona robiła za mnie wszystko w domu. Koledzy wyjeżdżali nawet w deszcz, żebym nie trenował sam. W tym roku nawet firma Oponeo postanowiła sponsorować mój klub we Francji.

Co sądzisz o obecnej sytuacji polskiej szosy? Po mocnym osłabieniu CCC Polkowice „monopol” na zwycięstwa będą miały ekipy BDC Team oraz Bank BGŻ Team. Dwie porządne drużyny kolarskie w blisko 40 milionowym kraju to chyba za mało?

Jak już wspominałem polskie kolarstwo jest w bardzo słabej kondycji, więc mam tym większy szacunek dla sponsorów, iż chcą ratować ten sport. Na starcie mistrzostw kraju staje osiemdziesięciu, dziewięćdziesięciu zawodników, w tym kilkunastu z zagranicy i blisko dwudziestu z CCC. Co czwarty zawodnik miał pomarańczową koszulkę. Kolarzy pewnie będzie coraz mniej. W młodziku startowałem w eliminacjach do MP. Na starcie było 180 zawodników, a w ten sam dzień w innej miejscowości były drugie eliminacje i zawodników było też prawie dwustu. Kiedyś przed wyścigiem trener robił sprawdzian, bo były tylko cztery miejsca w dużym fiacie. Dziś w niektórych klubach nie ma tylu zawodników we wszystkich kategoriach razem wziętych. Dzieci wolą siedzieć przed komputerem lub playstation, a jak chłopiec czy dziewczynka się spoci, to trzeba ich zabrać do domu, bo są mokrzy i mogą się przeziębić. Na „wuefach” w szkołach połowa dzieci siedzi na ławce i nie ćwiczy.

Jak wyglądają twoje zimowe przygotowania do nowego sezonu? Masz jakiś swój specjalny patent na dobrą formę, którym chciałbyś się podzielić z czytelnikami naszosie.pl ?

Mój patent to wyznaczenie sobie krótkoterminowych celów. Mając pracę nie mogłem sobie powiedzieć ”przygotowuję się na październik”. Przygotowania były zawsze do najbliższego startu. Bywało tak, a właściwie nie bywało bo trwało to pewnie w każdą zimę przez cztery miesiące, że wyjeżdżałem o szóstej rano po ciemku, w mrozie minus 20 na prawie trzy godziny i ćwiczyłem tempówki lub wjazdy pod górę. Wracałem z treningu, szedłem do pracy by o trzynastej wyjechać na dwie godziny w „ciepełku” już przy minus 10. Pamiętam jak raz wróciłem z treningu a było tak zimno, że zamek przykleił mi się do szyi i przez kolejny miesiąc jeździłem z raną w tym właśnie miejscu. Takich i podobnych historii mógłbym wymienić wiele.

W takim razie, dziękujemy za rozmowę i życzymy tobie jak i Tomkowi dobrego i udanego sezonu w gronie zawodowców!

Dzięki, pozdrawiam i zapraszam na mojego bloga: mickaelolejnik.blogspot.com!

Rozmawiał Andrzej

Poprzedni artykułSzosowe „eurosiano”
Następny artykułZnamy pełny skład BDC Marcpol Jamis Team na rok 2012!
Pomysłodawca, założyciel i właściciel naszosie.pl. Z wykształcenia ekonomista, kilkanaście lat zarządzający oddziałami banków. Pracę w „korpo” zakończył w 2013 i wtedy to zdecydował poświęcić się tylko pasji. Na szosie jeździ amatorsko od ponad 20 lat. Mąż i ojciec dwóch synów.
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Marek
Marek

Wspaniały kolarz! Życzę dużo powodzenia!

Guzi_Team
Guzi_Team

Jestem tego samego zdania naprawdę ! Życzę Sukcesów i Mistrza Polski ze startu wspólnego by udowodnić całej tej krajowej klitce.I POKAZĆ gdzie raki zimują !W nowym Sezonie startowym pokaz klasę i zdobywaj punkty by dostać się do PRO-Tour Gorąco pozdrawiam!