Kilka słów o pierwszych dniach szwajcarskiej etapówki. Prolog tradycyjnie spaprany, może nigdy nie było tak źle ale i tak bym nie wygrał więc czy 40 czy 140 różnica żadna.
Pierwszy etap pojechałem ponad limit, zaświeciły mi się wszystkie kontrolki na mecie, ale teraz wiem, że i takie ciężkie mety potrafię dobrze wjechać. Pytanie tylko co z tego jak dzisiaj za to zapłaciłem i straciłem ponad 20 min. Ale nic i tak nie liczyłem na generalną, no może po cichu … A z drugiej strony jeszcze mamy 2 mety pod górę. Za ciężko dla mnie zdecydowanie, nigdy nie jeździłem dobrze tak ciężkich wyścigów, tu nic się nie zmieni.
Pozostaje tylko popróbować i poszukać swojej szansy w odjazdach, teoretycznie jutro finisz z grupy ale pojutrze mogą odpuścić odjazd który może dojechać do mety – problem – wiedzą o tym wszyscy więc będzie ciężko wpasować się w ta grupkę która akurat odjedzie.
No nic, trzymajcie kciuki. Pozdrawiam. „Huzar”.
Źródło: www.huzarski.pl