Kilka słów o pierwszych dniach szwajcarskiej etapówki. Prolog tradycyjnie spaprany, może nigdy nie było tak źle ale i tak bym nie wygrał więc czy 40 czy 140 różnica żadna.

Pierwszy etap pojechałem ponad limit, zaświeciły mi się wszystkie kontrolki na mecie, ale teraz wiem, że i takie ciężkie mety potrafię dobrze wjechać. Pytanie tylko co z tego jak dzisiaj za to zapłaciłem i straciłem ponad 20 min. Ale nic i tak nie liczyłem na generalną, no może po cichu … :) A z drugiej strony jeszcze mamy 2 mety pod górę. Za ciężko dla mnie zdecydowanie, nigdy nie jeździłem dobrze tak ciężkich wyścigów, tu nic się nie zmieni.

Pozostaje tylko popróbować i poszukać swojej szansy w odjazdach, teoretycznie jutro finisz z grupy ale pojutrze mogą odpuścić odjazd który może dojechać do mety – problem – wiedzą o tym wszyscy więc będzie ciężko wpasować się w ta grupkę która akurat odjedzie.

No nic, trzymajcie kciuki. Pozdrawiam. „Huzar”.

Źródło: www.huzarski.pl

Poprzedni artykułAdrian Karpiuk zwycięża Prix de Foissiat
Następny artykułTdS: Hushovd wreszcie wygrywa w tęczowej koszulce. Huzarski 16.
Pomysłodawca, założyciel i właściciel naszosie.pl. Z wykształcenia ekonomista, kilkanaście lat zarządzający oddziałami banków. Pracę w „korpo” zakończył w 2013 i wtedy to zdecydował poświęcić się tylko pasji. Na szosie jeździ amatorsko od ponad 20 lat. Mąż i ojciec dwóch synów.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments