Adam Hansen – przewodniczący CPA – Stowarzyszenia Kolarzy Zawodowych, rozmawiał niedawno z Het Laatste Nieuws. W wywiadzie z belgijskim dziennikiem Australijczyk ogłosił m.in. pięć postulatów dotyczących bezpieczeństwa w zawodowym peletonie.
Bezpośrednią przyczyną rozpoczęcia kolejnej wielkiej debaty na temat bezpieczeństwa w kolarskim peletonie jest niedawna śmierć Gino Mädera po upadku na trasie Tour de Suisse. Trudno jednak powiedzieć, by postulaty, które zostaną wymienione poniżej można było nazwać bezpośrednim wyciągnięciem wniosków z błędów popełnionych przez organizatorów feralnego wyścigu.
Listę wskazanych przez Hansena punktów znajdują się bowiem głównie rzeczy, które miały niewielki albo wręcz żaden na tragiczny upadek Szwajcara. Zdarzenie było bowiem dla szefa CPA jedynie przyczynkiem do działań, które miałyby zminimalizować prawdopodobieństwo wystąpienia kolejnych tragedii w czasie wyścigów – nie tylko w sytuacjach bliźniaczo podobnych do tych z 5. etapu Tour de Suisse.
Najważniejsze postulaty dotyczące bezpieczeństwa wygłoszone przez Adama Hansena w trakcie wywiadu dla HLN.be
1. Ujednolicone oznaczanie niebezpieczeństw
Obecnie niebezpieczne fragmenty trasy są wszędzie oznaczane inaczej. Czasem jest to marshall z flagą. Czasem ktoś z gwizdkiem. Innym razem znak albo światło. Niekiedy ostrzega się z 200-metrowym wyprzedzeniem – kiedy indziej, zdecydowanie później. Chcemy jednego szablonu. Podczas wyścigu kolarze są tak zajęci, że naprawdę, nie powinni musieć zastanawiać się nad takimi rzeczami. Kolarstwo zawsze będzie niebezpiecznym sportem, ale chciałbym dać im tę dodatkową sekundę na reakcję. To może zmienić wszystko
2. Lekarze w samochodach
Po wypadku czas reakcji ma kluczowe znaczenie, dlatego posiadanie lekarza w samochodzie jest kluczową kwestią. Kolarze woleliby też mieć na zawodach lekarza pogotowia, niż lekarza sportowego. Ci pierwsi mają zdecydowanie większe doświadczenie przy poważnych wypadkach
3. Zmniejszenie prędkości przed Laskiem Arenberg
Peleton jest coraz bardziej zaniepokojony przejazdami przez Arenberg. Prędkość tam wzrasta z roku na rok, a wraz z nią ryzyko poważnych upadków. Nie chcemy, żeby ten sektor zniknął – zdecydowanie nie. Ale możemy zmniejszyć prędkość. Trasę można poprowadzić tak, by przed laskiem peleton zjechał w boczną drogę i w ten sposób wytracił nieco prędkość tuż przed wjazdem na Arenberg.
4. Przynajmniej 3 kilometry płaskiej drogi po zjeździe
Kolarze chcą, żebyśmy zapewnili przynajmniej 3 kilometry płaskiej drogi po zjeździe. Jeśli meta znajduje się od razu po zjeździe – wszyscy starają się osiągnąć na nim maksymalną prędkość. Sam byłem kolarzem i doskonale pamiętam, że gdy po zjeździe zostawało mi jeszcze kilka kilometrów do przebycia, wiedziałem, że trzeba jeszcze trzymać rezerwy, bo w końcówce można było stracić kolejne sekundy. Można wspomnieć też o siatkach porozstawianych na zjazdach. Giro regularnie z nich korzysta, co bardzo nas cieszy, ale to rozwiązanie ma swoje ograniczenia. W końcu… nie da się wszędzie stawiać siatek. Trasy wyścigów są na to po prostu zbyt długie.
5. Więcej szacunku w peletonie
W peletonie widać ostatnio mniej wzajemnego szacunku. Nie mam pojęcia z czego to wynika – być może z tego, że pojawiło się w nim ostatnio tak wiele młodych kolarzy. Przychodzą coraz wcześniej i właściwie od razu walczą o czołowe lokaty. Z jednej strony – miło to widzieć, ale z drugiej, jeśli średnia wieku w World Tourze jest dziś o 5 lat niższa niż w poprzedniej generacji, to można mówić też zdecydowanie mniejszym doświadczeniu związanym z upadkami i innymi zagrożeniami.