Mark Cavendish wyraził swoje głębokie niezadowolenie ze względu na brak nowej oferty ze strony zespołu HTC-Columbia.
„Na szczęście wspiera mnie moja wspaniała rodzina. Tylko bliscy potrafią mnie docenić. Nie wydaje mi się by moja drużyna lub menadżer to robili. Nie zaoferowano mi jeszcze nowego kontraktu – nie wiem, dlaczego tak jest. Jestem wierny zespołowi już od liku lat, nic z tego nie mam. Jestem zniesmaczony tym, co otrzymuję w zamian”, żali się Cavendish.
Zapytany, czy będzie jeździć w HTC w 2011 roku, powiedział: „Mam umowę i jestem zakontraktowany, więc raczej zostanę. Mam zamiar ścigać się dla mojej drużyny, ale zasługuję na to by docenić moje osiągnięcia”.
„Jeżdżę na rowerze, bo kocham jeździć na rowerze. Ale powinienem mieć też z tego korzyści, choćby finansowe, których do tej chwili nie mam. Jestem tym trochę rozczarowany”, kontynuował swoje żale Brytyjczyk.
Obecnie Brytyjczyk znajduje się w Indiach na Igrzyskach Wspólnoty Brytyjskiej (wydarzenie sportowe rozgrywane co 4 lata, w swojej formie zbliżone do nowożytnych igrzysk olimpijskich. W zawodach tych występują sportowcy z państw zrzeszonych we Wspólnocie Narodów). „Jesteśmy obecnie w Indiach. Jako kolarz raczej nie odwiedzałem tego zakątka świata, ale byłem tu raz na wakacjach. Mimo, że to może i wyścig o niezbyt wielkim prestiżu, jestem gotowy zaprezentować się z jak najlepszej strony”, dodaje Cavendish.
Galopente
Marek, nie gadaj, że jeździsz ZA DARMO, bo Ci nie uwierzę :)))
Oj biedaczyna z tego Cavendisha, żeby chociaż na podstawowe potrzeby mu wystarczyło. Z może jakaś zrzutka dla niego?