Michele Scarponi (Androni Giocattoli) po ucieczce wygrał dziewiętnasty etap Giro d’Italia, drugi był Ivan Basso, który jutro pojedzie w różowej koszulce lidera.
Po 50 kilometrach od startu na czele uformowała się ucieczka w składzie: Jan Bakelandts (Omega Pharma), Francesco Failli (Acqua & Sapone), Branislau Samoilau (Quick Step), Luca Mazzanti (Katusha), Yuriy Krivtsov (AG2R), Jackson Rodriguez (Diquigiovanni), William Bonnet (Bbox), Xavier Tondo (Cervélo) i Leonardo Duque (Cofidis). Kolarze szybko wypracowali sobie przewagę ośmiu minut.
Sytuacja zmieniła się na drugiej premii górskiej, Trivigno. Wtedy to z peletonu zaatakował Stefano Garzelli (Acqua&Sapone), który na szczycie zameldował się 1:25 za najlepszym z ucieczki, Duque.
Walka o zwycięstwo etapowe rozegrała się jednak dopiero na legendarnym podjeździe pod Passo del Mortirolo, ze średnim nachyleniem 12 %. U podnóża odskoczył Garzelli. W peletonie swój „taniec z gwiazdami” rozpoczął Sylwester Szmyd, narzucając tempo, którego nie wytrzymali m.in. lider David Arroyo, Damiano Dunego czy Richie Porte.
Kiedy pracę zakończył Szmyd, na czele pozostało siedmiu kolarzy: Basso, Nibali, Evans, Gardet, Sastre, Scarponi, Vinokourov. Wtedy wyższy bieg wrzucił Basso i „urwał” się wraz z Nibalim i Scarponim.
Na szczycie Mortirolo trójka miała przewagę 55 sekund nad „Vino”, 1:25 tracił Sastre, Evans 1:42, a Arroyo 1:57.
Gdy do mety pozostało 20 kilometrów, czołówka miała przewagę 40 sekund nad pozostałymi zawodnikami, którzy „zjechali się”.
Finałowa wspinaczka pod Aprica (śr. nachylenie 3,5 %, max 15 %) to koncert w wykonaniu Basso. Włoch mocno naciskając na pedały, w swoim stylu, z kamienną twarzą powoli zwiększał przewagę.
Ostatecznie pierwszy na metę wjechał Scarponi, drugi był Basso, a trzeci Nibali. Grupa z liderem, Arroyo straciła 3:04, co oznacza, że jutro w „maglia rosa” pojedzie Ivan Basso.