Wiadomość o śmierci Franco Balleriniego, do wielu kolarzy dotarła tuż przed drużynową czasówką podczas Tour of Qatar.
Niektórzy zawodnicy wieść o tragicznej śmierci selekcjonera reprezentacji Włoch, usłyszeli zanim wyruszyli na start prologu, lecz wiele innych ekip w tym zwycięska ekipa Sky, dowiedziała się podczas świętowania zwycięstwa na podium.
To był szok dla każdego uczestnika. Organizatorzy zadecydowali, że kolarze uczczą pamięć Balleriniego minutą ciszy, poprzedzając start do drugiego etapu.
Wielu kolarzy wyraziło swoje kondolencje na portalu Twitter.
Robert Hunter: „Właśnie wstrząsnęła mnie ta straszna wiadomość. Franco nauczył mnie dużo rzeczy, które pomogły mi zostać profesjonalistą. Nigdy o nim nie zapomnę!.”
Lance Armstrong: „Jestem przygnębiony wiadomością o śmierci Franco Balleriniego. Ścigał się w wiele lat ze mną. Fajny facet i wielki mistrz. Pozostawił żonę i dwójkę dzieci. Niech spoczywa w pokoju”
Paolo Bettini natychmiast udał się do szpitala w Pistoia, gdy dowiedział się że jego przyjaciel walczy o życie. Razem brali udział w wielu imprezach rajdowych jako kierowca i nawigator. Bardzo się zżyli po zdobyciu dwóch tytułów Mistrza Świata i złotego medalu na Igrzyskach Olimpijskich w Atenach w 2004 r.
„Straciłem wielkiego przyjaciela, brata” powiedział Bettini włoskim mediom.
„Ballerini ryzykował swoje życie tysiące razy w wyścigach kolarskich. Jechał Paryż-Roubaix bez kasku (wtedy gdy jeszcze nie były one obowiązkowe), spadł w przepaść w Dolomitach, lecz zawsze wszystko kończyło się dobrze.” – opowiada zrozpaczony Bettini.
Ballerini był zaledwie kilka miesięcy trenerem gdy Mario Cipollini zdobył tytuł mistrza świata w Zolder w 2002 roku.
„Nie mogę się przyzwyczaić do myśli, że Franco nie żyje. Myślę tylko o tym, jak przywrócić go do życia” – powiedział Cipollini dla La Gazzetta dello Sport.
„Wciąż myślę o wszystkich chwilach radości które razem przeżywaliśmy, a zwłaszcza w Zolder w 2002 roku, kiedy stworzył doskonałą taktykę i doskonały zespół, który dał mi tytuł mistrza świata” – dodał.