Bart De Clerq (Lotto-Soudal) bohater pierwszego, górskiego etapu na trasie Tour de Pologne, chętnie dzielił się z dziennikarzami swoimi wrażeniami z dzisiejszego odcinka do Zakopanego.
Największym sukcesem w karierze 28-letniego Belga jest etapowy triumf na trasie Giro d’Italia 2011. Dziś zdobył drugie zwycięstwo w zawodowym peletonie.
„To był bardzo ciężki i długi etap. Podjazdy nie były może bardzo długie, ale każdy z nich był stromy. Zwłaszcza ostatnia runda wprowadziła dużą selekcję. Najcięższy był ten ostatni (pod Gubałówkę przyp.red). Głównie dlatego, że znajdował się w kluczowych momentach wyścigu. Przed etapem założyliśmy sobie, że będziemy kontrolowali przebieg dzisiejszej rywalizacji, ale Astana była niezwykle silna. Nie było sensu zmieniać ich na prowadzeniu. Czekaliśmy do końca i udało mi się przetrwać najcięższe momenty i zostać z najlepszymi.
Nie dysponuję mocnym finiszem, więc zaatakowałem na cztery kilometry przed metą. Wykorzystałem moment w którym większość kolarzy zawahała się. Naciskałem na pedały najmocniej jak potrafiłem i udało się dojechać do mety przed rywalami. Najważniejsze teraz to dobrze zjeść i wypocząć. Jutro dam z siebie wszystko, by utrzymać koszulkę.
Do tej pory nie miałem jakichś szczególnych wspomnień z tego wyścigu. W 2011 roku wycofałem się przez kraksę na trzecim etapie, a rok temu łapałem tu formę na Vueltę po kontuzji jaką odniosłem na Tour de France.
Moim kolejnym wyścigiem będzie Vuelta a Espana. Po tym co dziś pokazałem, jestem pewien, że noga jest dobra”.