Tomasz Marczyński nie zdołał ukończyć 12. etapu Giro d’Italia w limicie czasowym. Mistrz Polski dwukrotnie leżał wcześniej w kraksach, ale kontynuował jazdę pomimo pękniętego żebra, poobijanego kolana i 11 szwów na łokciu. Górzysty etap do Sestri Levante okazał się jednak zbyt trudną próbą.
– Próbowałem do samego końca, ponad 60 km jechałem sam za peletonem – powiedział waleczny kolarza Vacansoleil, Tomasz Marczyński w rozmowie z eurosport.pl
– Niestety, miałem bardzo duże problemy z oddychaniem, a takiego etapu nie da się przejechać z zamkniętymi ustami… Szkoda. Na Giro kolarstwo się jednak nie kończy. Przede mną teraz dobra regeneracja i powrót do walki. Dziękuję wszystkim za kibicowanie, tym razem nie mogłem zrobić nic więcej – zakończył.
Źródło: www.eurosport.pl
Może to będzie nowe Żebro Tomasza? i coś się z tego urodzi? Wielkie dzięki Panie Tomaszu za ściganie się, emocje i walkę… Kciuki trzymamy…
2lazy2die