Już dziś, odcinkiem z Chorzowa do Katowic, wystartuje 77. edycja wyścigu Tour de Pologne, co wyznacza powrót etapowych wyścigów rangi WorldTour po wymuszonej kwarantanną przerwie. Data rozpoczęcia imprezy pokrywa się z pierwszą rocznicą śmierci 22-letniego Bjorga Lambrechta na jej trasach, którego pamięć zostanie uczczona minutą ciszy na stadionie w Chorzowie, ale również na mecie w Katowicach, gdzie zmierzą się najlepsi sprinterzy zawodowego peletonu, zabraknie typowego dla wyścigu Czesława Langa zgiełku, tym razem ze względu na związane z zapobieganiem pandemii obostrzeniami.
Nie tak miał w tym roku wyglądać kalendarz wyścigów szosowych i nie taka miała być w nim rola Tour de Pologne, jednak całkiem niespodziewanie, największa z organizowanych w naszym kraju imprez sportowych w tej dyscyplinie wygrała w pandemicznej ruletce. Zamiast być zepchnięta w cień Wielkiej Pętli przez tradycyjnie rozgrywane w sierpniu Igrzyska Olimpijskie, stała się pierwszym wyścigiem etapowym WorldTouru po restarcie sezonu i celem wielu znakomitych kolarzy, na których obecność w pierwotnym terminie nie moglibyśmy liczyć. Do tego, co sam Czesław Lang nazywa przeznaczeniem, 77. edycja Tour de Pologne rozpocznie się w rocznicę tragicznej śmierci Bjorga Lambrechta i wystartuje z Chorzowa, skąd rok temu zaledwie 22-letni zawodnik Lotto Soudal wyruszył na swój ostatni w życiu wyścig.
Pomimo zmieniającego się świata, Tour de Pologne kurczowo trzyma się swoich utartych ścieżek i przyzwyczajeń, co oznacza, że po dzisiejszej inauguracji na południu kraju, w ciągu kolejnych czterech dni ani razu go nie opuścić, a w międzyczasie odwiedzi miejsca doskonale znane z poprzednich odsłon rozgrywania imprezy.
Pierwszy etap 77. edycji Tour de Pologne liczy 195,8 kilometra, co w obliczu długiej przerwy od rywalizacji jest dość konkretnym dystansem, a poprowadzi przez Śląsk trasą pozwalającą sądzić, że jest to region pozbawiony jakichkolwiek znaczących wzniesień. Rozegrane zostaną trzy lotne premie w Piekarach Śląskich, Ogrodzieńcu i Siemianowicach Śląskich oraz premia specjalna w Sosnowcu, a znany sympatykom kolarstwa jako “świątynia sprintu” finisz na al. Korfantego w Katowicach poprzedzą trzy 16-kilometrowe rundy, na których umieszczone zostały dwie górskie premie IV kategorii.
Zarówno dziś, jak i w kolejnych czterech dniach rozgrywania imprezy, wyścigowy towarzyszyć będzie związany z zapobieganiem rozprzestrzeniania się pandemii reżim sanitarny. Do obostrzeń, które z perspektywy widza śledzącego Tour de Pologne przed telewizorem będą najbardziej zauważalne, należą brak publiczności, stref kibica, ograniczona liczba reprezentantów mediów i znacznie skromniejsze ceremonie dekoracji. Będzie to poważny sprawdzian dla stojącego za powołaniem do życia imprezy w jej obecnym kształcie Lang Teamu, jednak można podejrzewać, że jedynie uwypukli on jedną z najmocniejszych stron wyścigu, jaką jest bardzo wysoki standard pod kątem organizacyjnym.
Choć pamiętamy epickie ucieczki szeroką katowicką arterią i goniący harcowników, rozgrzany do czerwoności peleton, finisz przy Spodku to królestwo sprinterów. W 77. edycja Tour de Pologne zawiera aż trzy odcinki dedykowane kolarzom właśnie tej specjalności, dlatego nie dziwi, że na liście startowej nie zabrakło najszybszych z najszybszych. Wśród wielu nazwisk na szczególne wyróżnienie zasługują trzy: Dylan Groenewegen (Jumbo-Visma), Pascal Ackermann (Bora-hansgrohe) i Fabio Jakobsen (Deceuninck-Quick Step).
Który z nich okaże się dziś najszybszy? Na papierze Groenewegen jest tym najbardziej utytułowanym i doświadczonym, a po nieudanym sezonie 2019 powrócił do świetnej dyspozycji tej wiosny. W przeciwieństwie do swojego młodszego rodaka i Niemca nie miał jednak jeszcze okazji zmierzyć się z rywalami po restarcie sezonu, co w połączeniu z brakiem pociągu rozprowadzającego w ekipie Jumbo-Visma, na którym w swoich najlepszych występach mocno polega, może ujemnie wpływać na jego pewność siebie.
Fabio Jakobsen to w moim subiektywnym rankingu ten najszybszy z wymienionej trójki, choć zaznaczyć trzeba, że różnica pomiędzy nim i Groenewegenem jest marginalna. Po jego stronie stoi więc prędkość, która na finiszu w Katowicach jest na wagę złota, ale na wiele się nie zda, jeśli w swoim stylu zgubi koło na otwierającej ostatni kilometr rywalizacji Pętli Słonecznej.
Pascal Ackermann to z tej trójki ten wyraźnie wolniejszy, ale uchybienie to może zostać w pełni zrekompensowane przez zdecydowanie najlepsze wsparcie ze strony wyróżniającego się na tle konkurencji pociągu rozprowadzającego ekipy Bora-hansgrohe. Do tego, podobnie jak 23-letni Holender, Niemiec ma już na swoim koncie pierwsze zwycięstwa po restarcie sezonu – co prawda w kiepsko obsadzonym pod tym względem Sibiu Tour, ale w przypadku sprintera triumf to triumf.
Zwycięzca spoza wymienionej trójki będzie zaskoczeniem, jednak nie znaczy to, że inny kolarze nie włączą się w walkę o etapowe zwycięstwo. Zainteresowani rywalizacją w Katowicach będą na pewno Szymon Sajnok (CCC Team), Jasper Stuyven, Edward Theuns (Trek-Segafredo), Luka Mezgec (Mitchelton-Scott), Mark Cavendish (Bahrain-McLaren), Jasper Philipsen (UAE-Team Emirates) czy młody Alberto Dainese (Team Sunweb).
Zachęcamy do lektury zapowiedzi całego wyścigu jak i do zapoznania się z planem transmisji TV poszczególnych etapów 77. edycji Tour de Pologne.
Nasi dziennikarze są już na miejscu i jak co roku przeprowadzą tekstową relację na żywo z każdego etapu od startu do mety. Serdecznie zapraszamy!