fot. Arkea-Samsic

Jeszcze wczoraj Nairo Quintana był głównym kandydatem do zwycięstwa w Paryż-Nicea, dziś jego szanse na sukces są zdecydowanie mniejsze. Wszystko przez pech na 2. etapie.

Kolumbijczyk rozpoczynał imprezę, jako zwycięzca Tour de la Provence i Haut du Var – dwóch poprzednich wyścigów etapowych, w których startował. Podczas niedzielnej inauguracji wyścigu również jechał czujnie i gdy główna grupa się dzieliła, on jechał z przodu.

Zresztą podobnie było wczoraj. Kolumbijczyk całkiem nieźle sobie radził na rantach i mimo że peleton stawał się coraz mniejszy, to on nie miał problemów z tym, by się w nim utrzymać. Wszystko układało się dobrze aż do 25. kilometra przed metą. Wtedy Kolumbijczyk przewrócił się, przez moment leżał na ziemi, a pierwsza grupka mu odjechała. Szczęście w nieszczęściu, że mógł wtedy liczyć na swoich kolegów, którzy błyskawicznie znaleźli się w odpowiednim miejscu, co bardzo docenia Yvon Ledenois – jeden z dyrektorów sportowych Arkei Samsic.

To co chcę zapamiętać z tej całej sytuacji, to postawa naszych zawodników. Zareagowali błyskawicznie. Dayer oddał swojemu bratu rower, a Diego Rosa robił wszystko, by pomóc Nairo w minimalizacji strat. Potem dołączył do nich jeszcze Connor Swift. To było bardzo budujące. 

– mówił CyclingNews.

Niestety mimo mocnego wsparcia i faktu, że w pogoń zaangażowany był również Deceuninck – Quick Step, który próbował dociągnąć do pierwszej grupki Juliana Alaphilippe’a, Kolumbijczyk stracił do najlepszych blisko półtorej minuty. To bardzo ograniczyło jego szanse na końcowy sukces w wyścigu. Mimo to Ledanois zapowiada, że Arkea nie zamierza składać broni.

Wyścig jeszcze się nie skończył. Wciąż będziemy mieli kilka szans na to, by odrobić straty. Być może na kolejnych etapach zła karta się odwróci i dla odmiany zacznie nam dopisywać szczęście. Czas na podsumowania przyjdzie dopiero w niedzielę. Dlatego teraz nie zamierzam szczególnie narzekać, choć to chyba oczywiste, że żaden dyrektor sportowy nie lubi takich dni jak ten. Nie po to analizujemy każdy milimetr trasy, żeby na końcu o wyniku decydował pech. Jednak wciąż patrzymy przed siebie i wierzymy w sukces

– dodał.

O zwycięstwo będzie jednak bardzo trudno – do Higuity, zawodnika sklasyfikowanego najwyżej spośród wszystkich faworytów, 30-latek traci już 1:27. O podium również będzie bardzo trudno. Mimo wszystko Kolumbijczyka nie warto skreślać – w końcu w swoich poprzednich występach pokazał, że na najtrudniejszych etapach potrafi być bezlitosny dla rywali.

Poprzedni artykułDwa nowe wyścigi w kalendarzu Wouta Van Aerta
Następny artykułRelacja na żywo z prezentacji drużyny Mazowsze Serce Polski 2020
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments