fot. Soudal Quick-Step Pro Cycling Team

Menadżer Soudal Quick-Step odniósł się do krytyki swojego kolarza. Zrobił to w swoim felietonie na łamach Het Nieuwsblad.

Tim Merlier do tej pory znany był z tego, że odpuszcza wielkie toury, kiedy zaczynają się trudności. Zwyciężając na 18. etapie tegorocznego Giro zamknął usta hejterom, co podsumował po tamtym etapie:

– Na ostatnich kilometrach próbowaliśmy się zorganizować, przy wsparciu m.in. Juliana Alaphilippe’a. Wiedzieliśmy, które zakręty są ważne i zawsze byliśmy na dobrej pozycji. Ostatecznie nie byłem idealnie ustawiony, ale było wystarczająco dobrze. Ostatni kilometr był bardzo szybki, zaskoczyły mnie te dwa zakręty, ale znalazłem swój moment na przyspieszenie. Zacząłem sprint, musiałem wyprzedzić innego kolarza, ale w końcu mi się udało. Po tej wygranej moi hejterzy będą rozczarowani. 

Do tej sytuacji nie omieszkał się odnieść szef Soudal Quick-Step, czyli Patrick Lefevere:

– To miło, że zgorzkniali bohaterowie sprzed klawiatury przegrali tę wojnę. Tim położył kres tej bezsensownej krytyce, że może on wygrywać na takich wyścigach tylko w pierwszym tygodniu. Hejterzy na szczęście stracili ostatni argument w tej przepychance słownej. Moim zdaniem Merlier trochę się różni od innych sprinterów i oprócz siebie patrzy także na interesy sponsorów. 

Poprzedni artykułRichard Plugge o Tadeju Pogačarze: „Jego prawdziwy poziom zobaczymy podczas Tour de France”
Następny artykułTadej Pogačar: „Codziennie było co robić. To był kolejny test”
Pismak z pasji, nie z wykształcenia. Wielbiciel scoutingu i skarbów kibica. Pisze to co myśli, a nie co wypada.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments