fot. Muscat Classic

Męskie ściganie na Bliskim Wschodzie trwa w najlepsze. Dziś rozegrano drugi etap tureckiego Tour of Antalya, a w Omanie zawodnicy rywalizowali w Muscat Classic. Po triumfy sięgali Matevž Govekar i Finn Fisher-Black.

Początek lutego kibicom kolarstwa kojarzy się z bliskowschodnią kampanią. Aktualnie oprócz kobiecego UAE Tour Women, wchodzącego w skład cyklu World Tour, zawodnicy rywalizują w Tour of Antalya, a dziś rozegrano także Muscat Classic.

Organizatorzy tureckiej „etapówki” zaplanowali na dziś trudny etap z nieregularnym, kilkudziesięciokilometrowym podjazdem w jego środkowej części. Ucieczkę uformowało dziś sześciu zawodników, w tym: Alois Charrin (Tudor Pro Cycling Team), Marco Tizza (Bingoal WB) oraz Kamil Małecki (Q36.5 Pro Cycling Team). Polak walczył o punkty do klasyfikacji górskiej na jednej z kategoryzowanych wspinaczek, gdzie uplasował się na drugiej pozycji.

Kilometry mijały, a zawodnicy z czołowej grupy wciąż utrzymywali się przed peletonem. Do ucieczki doskoczyli Adne Holter (Uno-X Mobility) i Roland Thalmann (Tudor Pro Cycling Team), jednak w końcowej części etapu grupa została doścignięta. O zwycięstwie zadecydował finisz z okrojonego peletonu, w którym najszybszy okazał się Słoweniec Matevž Govekar (Bahrain – Victorious). Podium uzupełnili Kenneth Van Rooy (Bingoal WB) oraz Giovanni Lonardi (Team Polti – Kometa). Trzeci dziś Włoch został nowym liderem wyścigu. Do końca zmagań pozostały dwa etapy.

W międzyczasie w rozpoczęły się wyścigi w Omanie. „Etapówkę”, podobnie jak przed rokiem, poprzedziły zmagania w Muscat Classic, poprowadzonym po trasie obfitującej w krótkie ścianki. Walka o ucieczkę nie była zacięta – znaleźli się w niej: Aiman Cahyadi, Irwandie Lakasek (Terengganu Cycling Team) oraz Manabu Ishibashi (JCL Team UKYO). Peleton nie był zainteresowany szybkim złapaniem odjazdu i pozwolił zawodnikom na wypracowanie sobie… ponad 12 minut przewagi.

Na czele grupy pojawili się kolarze Cofidisu, pracujący na rzecz Bryana Coquarda, dzięki którym różnica nieco się zmniejszyła. Sytuacja zmieniła się, gdy na około 80 kilometrów do mety na atak zdecydował się Adne van Engelen (Roojai Insurance), czym rozruszał towarzystwo w peletonie. Po licznych skokach zawodnicy odpuścili i wrócili do równej pracy, czym minimalizowali stratę do zmęczonych uciekinierów.

Jako pierwszy z odjazdu odpadł Irwandie Lakasek, a niedługo później jego los podzielił Aiman Cahyadi. W ten sposób na czele został jedynie Manabu Ishibashi, toczący nierówną walkę z rozpędzonym peletonem, w którym pracowali kolarze BORA – hansgrohe. Na przeskok do lidera zdecydował się jeden z podopiecznych Ralpha Denka, Emil Herzog. Niemiec dogonił Japończyka około 35 kilometrów przed metą – mieli wtedy niespełna 3 minuty przewagi nad główną grupą.

Z czasem Emil Herzog zostawił za swoimi plecami japońskiego kompana i samotnie ruszył w kierunku mety. Tymczasem tempo w peletonie było bardzo wysokie, a głównymi siłami napędowymi grupy były ekipy Soudal – Quick Step oraz Intermarché – Wanty. Młody Niemiec został doścignięty na ostatniej wspinaczce. Chwilę później z głównej grupy zaatakował Finn Fisher-Black z UAE Team Emirates, który zdołał utrzymać się przed rywalami i przeciął linię mety jako pierwszy.

Przerzedzony peleton przyprowadzili Luke Lamperti (Soudal – Quick Step) i Amaury Capiot (Arkea – B&B Hotels).

Results powered by FirstCycling.com

 

Poprzedni artykułUAE Tour Women 2024: Lorena Wiebes najlepsza po raz drugi, Daria Pikulik w dziesiątce
Następny artykułTour de la Provence 2024: Mads Pedersen z kolejnym triumfem
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments