Nie ma już żadnych wątpliwości, że wielkimi krokami zbliża się debiut Tadeja Pogacara w Giro d’Italia. Sam Słoweniec nie chce jednak deklarować, że stanie się to w przyszłym roku.
Mało na świecie jest kolarzy, którzy zaczynają swoją przygodę z wielkimi tourami tak, jak Tadej Pogacar. Słoweniec wystartował jak do tej pory w pięciu wielkich tourach i wszystkie zakończył na podium klasyfikacji generalnej – podobna sztuka nie udała się ani Jacquesowi Anquetilowi, ani Bernardowi Hinaultowi, ani nawet Eddy’emu Merckxowi, którzy albo jednego ze swoich pięciu pierwszych wielkich wyścigów nie ukończyli (Hinault i Anquetil), albo dojechali do mety na odległej lokacie (Merckx).
Trudno jednak powiedzieć, że Pogacar jest wielkotourowcem spełnionym. Ma już dwa zwycięstwa w Tour de France, ale wciąż czeka na triumfy w Giro d’Italia i Vuelta a Espana. Całkiem niedawno powiedział w rozmowie z Flo Bikes, że sukcesy w tych wyścigach, pod pewnym kątem są dla niego ważniejsze niż trzecia wygrana w Tour de France.
Biorąc to pod uwagę i dodając przedsezonowe plotki, włoscy kibice mogli mieć nadzieję na to, że Słoweniec w końcu, po sześciu latach od rozpoczęcia zawodowej kariery w końcu zadebiutuje w ich największym wyścigu. I w najnowszej rozmowie on tych nadziei wprawdzie całkowicie nie ucina, ale wyraźnie stara się je stonować.
– Uwielbiam włoską kuchnię, uwielbiam włoskie wyścigi… Z całą pewnością niebawem pojawię się na Giro d’Italia, ale nie mogę niczego obiecać, jeśli chodzi o kolejny rok
– mówi, choć bardzo szybko składa włoskim kibicom inną deklarację – W przyszłym sezonie będę się ścigał we Włoszech częściej niż w tym niedawno zakończonym.
Przypomnijmy, że w tym roku Słoweniec spędził na Półwyspie Apenińskim tylko 6 dni wyścigowych, na co złożyło się pięć jesiennych klasyków i Mediolan-San Remo. Czy jego słowa oznaczają, że za rok zobaczymy go również w Strade Bianche, które już wygrywał dwa lata temu? A może po prostu zamiast Paryż-Nicea wybierze Tirreno-Adriatico, gdzie był najlepszy w latach 2021-22? Odpowiedzi na te pytania poznamy zapewne wtedy, gdy kolarze zaczną podawać swoje wstępne kalendarze na przyszły sezon, a ten okres roku zbliża się coraz większymi krokami.
Wkradł się mały błąd, miało zapewne być „po sześciu latach od rozpoczęcia zawodowej kariery”. Pozdrawiam
,,Biorąc to pod uwagę i dodając przedsezonowe plotki, włoscy kibice mogli mieć nadzieję na to, że Słoweniec w końcu, po sześciu latach po zakończeniu zawodowej kariery w końcu zadebiutuje w ich największym wyścigu.” ???!!!
Dokładnie, błąd został poprawiony, dzięki
Błąd jest też, bo jest napisane wiosennych klasykach. A chodzi chyba o jesienne😉
No tak, niestety jest to prawda. Chyba muszę kolejny raz przeczytać ten artykuł, żeby się upewnić, że podobnych pomyłek nie ma więcej. Dzięki
przeciez il lombardie jeszcze jechał, popraw autorze
Nie no, teraz jest już dobrze. Piszę o klasykach jesiennych (czyli też o Lombardii) i Milano-Sanremo. Zrobiłem w tym tekście kilka malinek, ale to nie jest jedna z nich 😉
Tadej pewnie nie miał świadomosci że zaczynał „przygody z wielkimi krokami” 🙂