Za Julianem Alaphilippem kolejny trudny rok. Dwukrotny mistrz świata liczy na to, że w kolejnym jego zła passa w końcu się zakończy. Na początku sezonu będzie o to walczył głównie we Włoszech i w Belgii.
Choć do rozpoczęcia kolejnego sezonu pozostało jeszcze mnóstwo czasu, to Francuz już zdążył opowiedzieć co nieco o swoich planach podczas niedawnego spotkania z fanami za pośrednictwem Instagrama. Wprawdzie nie wszystko jeszcze wiadomo – on sam wciąż czeka na spotkanie z zespołem w sprawie przyszłorocznego kalendarza, ale wstępny zarys ma już w głowie.
– Moim najważniejszym celem w sezonie będzie Wyścig Dookoła Flandrii. Wcześniej chcę wystartować w Strade Bianche i Mediolan-San Remo. To są te imprezy, które są dla mnie najważniejsze – poza tym pojadę pewnie w kilku północnych klasykach, ale o tym będę rozmawiać w kolejnych tygodniach z najważniejszymi osobami w zespole
– zdradził Alaphilippe, którego deklaracja może trochę zaskakiwać.
Oczywiście jego starty w Strade Bianche, Mediolan-San Remo i Ronde van Vlaanderen nie są żadną niespodzianką – każdy z tych wyścigów jest stałym punktem jego kalendarza już od pandemicznego roku 2020. Interesująco brzmi jednak nadanie tak wysokiego priorytetu trzeciemu z wymienionych klasyków – w końcu mimo trzech startów we Flandrii, najlepszym wynikiem „D’Artagnana” jest… 42. miejsce z 2021 roku.
Oczywiście – rok wcześniej był naprawdę bliski świetnego wyniku. W końcu chyba każdy, kto śledził wówczas kolarstwo, pamięta jego trójkowy odjazd z Mathieu van der Poelem i Woutem Van Aertem, którzy później stoczyli pojedynek o zwycięstwo. Problem w tym, że wtedy upadek zmusił Francuza do wycofania się z wyścigu, a w kolejnych latach wcale nie wracał silniejszy. Patrząc na to i na generalnie słabsze występy 31-latka w ostatnim czasie, dziś trudno wierzyć w to, że w przyszłorocznej odsłonie flandryjskiej piękności w końcu uda mu się odegrać, jednak w przeszłości kolarstwo fundowało nam już takie scenariusze, że naprawdę nie możemy niczego wykluczać.