fot. Tomasz Śmietana / PT Photos / Tour de Pologne

Do ostatniego etapu Tour de Pologne Tim Merlier podszedł spokojnie, wiedząc, że wyścig ekipy Soudal – Quick-Step jest już rozliczony. W swoim sprinterskim DNA ma jednak zapisaną chęć ciągłego wygrywania, którą zaprezentował przy krakowskich Błoniach, wykorzystując rozprowadzenie Berta Van Lerberghe i sięgając po zwycięstwo.

Otworzył i zamknął wyścig – Tim Merlier był pierwszym i ostatnim zawodnikiem, który mógł cieszyć się z etapowego triumfu podczas tegorocznego Tour de Pologne. Był bowiem najszybszy na mokrym Torze Poznań, a siedem dni później – w nieco innych warunkach – jako pierwszy przeciął linię mety obok krakowskich Błoń.

Słowem, które naznaczyło naszą przedstartową rozmowę w Zabrzu, była „czujność” – mistrz Belgii wiedział, że pierwsza część etapu może być nieprzewidywalna, za sprawą walki Joao Almeidy i Mateja Mohorica w klasyfikacji generalnej. Końcówka odcinka to natomiast rundy, gdzie trzeba było ustawić się na idealnej pozycji. Ekipa Soudal – Quick-Step była nastawiona na sukces również ze względu na brak kilku dobrych rozprowadzających i sprinterów innych drużyn, co również podkreślał Belg przed startem. Ostatecznie prawie wszystko poszło zgodnie z planem Tima Merliera, który po kolejnym znakomitym rozprowadzeniu ze strony Berta Van Lergerghe.

Po opuszczeniu koła swojego rodaka i dobrego przyjaciela, belgijski sprinter doskoczył do finiszującego Fernando Gavirii z Movistar Team, a następnie popisał się imponującym wyrzutem roweru, który umożliwił mu pokonanie Kolumbijczyka oraz Arvida De Kleijna, sprintera Tudor Pro Cycling. Holender uplasował się na drugiej pozycji. W strefie mieszanej Merlier podkreślał, że jest bardzo dumny ze swojego sukcesu.

– Jestem bardzo szczęśliwy, drużyna ponownie była dziś bardzo mocna i zmotywowana, by powalczyć o trzecie zwycięstwo w tym tygodniu. Ustawili mnie na dobrej pozycji, cały dzień jechaliśmy z przodu i mogliśmy spełnić marzenie, o którym myśleliśmy dziś rano. Zawsze chcesz więcej, ale nie zawsze jest to możliwe. 3 zwycięstwa etapowe to bardzo dobry wynik i musimy być z tego zadowoleni

– mówił Tim Merlier w rozmowie z dziennikarzami.

– 2 kilometry przed metą byliśmy nieco dalej niż na poprzednich okrążeniach. Powiedziałem do Berta, żeby zachował spokój i nam się uda. Na 800 metrów do mety rozpoczął rozprowadzenie, kolejne metry mijały, on cały czas był na czele. Zobaczyłem, że nadjeżdża Gaviria i miałem wystarczająco wysoką prędkość, by go pokonać

– dodał belgijski sprinter, podkreślając również wagę wyrzutu roweru na kreskę.

fot. Tomasz Śmietana / PT Photos / Tour de Pologne
Pierwszy sezon w Soudal – Quick-Step

W ostatnich dwóch latach Tim Merlier wyrósł na jednego z najlepszych sprinterów świata. Wygrywał głównie rodzime wyścigi, ale zdołał sięgnąć również po etapowe skalpy w Tour de France i Giro d’Italia, a także zdobyć tytuł mistrza Belgii, dzięki czemu od początku sezonu łatwo było rozróżnić go od pozostałych zawodników drużyny Soudal – Quick-Step.

Niektórzy kolarze potrzebują trochę czasu na aklimatyzację i odnalezienie się w nowym środowisku, ale Tim Merlier nie miał z tym większych problemów. Wraz z Bertem Van Lerberghe stworzył niezwykle zgrany duet na sprinterskie końcówki – rozumiejący się bez słów Belgowie wygrali razem etapy takich wyścigów, jak Tour of Oman, UAE Tour, 4 Dni Dunkierki, a teraz Tour de Pologne, gdzie pomoc Van Lerberghe była nieoceniona.

– Mam przy sobie Berta, któremu całkowicie ufać. Znam go jeszcze ze szkoły i nasza współpraca układa się bardzo dobrze. Mamy też wielu zawodników, którzy także mają spore doświadczenie w rozprowadzaniu

– mówił Merlier w rozmowie z Naszosie.pl.

– Przez większość czasu jeździłem z Bertem, tylko w Paryż-Nicea miałem inny pociąg. Było to zupełnie inne rozprowadzenie, niż normalnie robimy z Bertem, ale jesteśmy dobrzy w każdym rodzaju sprinterskiego finiszu. Najważniejsza jest pozycja na ostatnim kilometrze

– dodał.

W ostatnich dwóch latach belgijskiego sprintera mogliśmy zobaczyć na trasach Wielkich Tourów, gdzie walczył o zwycięstwa na płaskich etapach. W swoim palmares ma odcinki Tour de France i Giro d’Italia. Skompletowanie wygranych w każdym z trzytygodniowych wyścigów mogło być jednym z jego celów, bowiem był on awizowany do startu w hiszpańskiej Vuelta a España.

Ekipa Soudal – Quick-Step w ostatnim czasie musi jednak godzić ambicje swoich sprinterów z Remco Evenepoelem, będącym jednym z najlepszych grandtourowców na świecie. Po niepowodzeniu w Giro d’Italia, z którego wciąż aktualny mistrz globu wycofał się z powodu problemów zdrowotnych, wystartuje on w hiszpańskim Wielkim Tourze, gdzie w gwiazdorskiej obsadzie będzie jednym z faworytów.

Skład belgijskiej drużyny ma być podporządkowany Belgowi i nie znalazło się w nim miejsce dla Tima Merliera, jednak ten również będzie miał okazje do walki o worldtourowe wygrane.

– Start w Vuelcie był w planach, ale nie będę płakał, że nie znalazłem się w składzie. Będę miał inne szanse, w innych wyścigach, więc nie jest tak, że Vuelta jest aż tak ważna. Na przykład start tutaj, w Tour de Pologne, jest dla mnie bardzo istotny

– mówił Tim Merlier, który w Polsce mierzył się na sprinterskich etapach między innymi z takimi zawodnikami, jak: Olav Kooij, Fernando Gaviria czy Sam Bennett.

Podczas wczorajszej rozmowy przed startem etapu, Tim Merlier zaznaczył, że cieszy się, iż jest już piątek i wkrótce może wrócić do domu. Po Tour de Pologne, który rozpoczął drugą, nieco krótszą część sezonu belgijskiego sprintera, będzie miał on kilkanaście dni treningu i odpoczynku, a następnie weźmie udział w BEMER Cyclassics, Renewi Tour – dawnym Benelus/BinckBank/Eneco Tour, w którym zobaczymy śmietankę sprinterów – a następnie wróci do Europy Środkowej, gdzie ponownie powalczy o to, byśmy mogli oglądać takie obrazki, jak ten poniżej…

fot. Tomasz Śmietana / PT Photos / Tour de Pologne
Poprzedni artykułWyścig tysiąca wzniesień i miliona zakrętów – zapowiedź wyścigu o MŚ ze startu wspólnego mężczyzn [podcast]
Następny artykułAlbert Withen Philipsen: „Marzyłem o tym od bardzo dawna”
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Jacek
Jacek

Merlier powinien być w Krakowie zdyskwalifikowany za gwałtowną zmianę kierunku i stworzenie zagrożenia ogromnej kraksy. Gdyby nie przytomność umysłu kolarza Lidl Trek (nie zauważyłem, który to był), byłaby mega kraksa przy dużej prędkości.