fot. UAE Team Emirates

Tegoroczna Wielka Pętla pozazdrościła pozostałym wielkim tourom wczesnych górskich etapów, w związku z czym postanowiła mieć swój własny. Już piątego dnia rozgrywania wyścigu peleton wjedzie w Pireneje, pokonując klasyczną trasę przez trudne Col de Soudet i Col de Marie Blanque do Laruns. Kto mrugnie pierwszy?

Trudno uwierzyć, że sytuacja ta jest ewenementem, póki nie spojrzy się w statystyki: ostatni raz trudny (czyli z podjazdami 1. kategorii i HC) pirenejski lub alpejski etap znalazł się tak wcześnie na trasie wyścigu w 1979 roku.

Jednocześnie wytyczony na środę odcinek jest niemal wierną kopią 9. etapu Tour de France 2020 (w tym roku kolarze podjadą pod Soudet inną drogą), kiedy na finiszu w Laruns triumfował Tadej Pogacar. Czy dobre wspomnienia popchną go do kolejnego ataku?

Oto, co na temat 5. etapu 110. edycji Tour de France napisaliśmy przed rozpoczęciem wyścigu:

Etap 5, 5 lipca: Pau > Laruns (162,7 km)

W środę będzie krótko, ale czy treściwie? W ramach 5. etapu peleton tegorocznego Tour de France wjedzie w Pireneje, pokonując klasyczną sekwencję z Col de Soudet (15,2 km, śr. 7,0%), Col d’Ichere (4,2 km, śr. 6,2%) i Col de Marie Blanque (7,8 km, śr. 8,4%). Otwierająca wspinaczkę przełęcz jest pierwszym podjazdem hors categorie tej edycji wyścigu, podczas gdy finałowa – oddalona od linii mety w Laruns o blisko 18 kilometrów – oferuje wiele miejsca do przepuszczenia skutecznego ataku.

Na papierze więc odcinek liczący 162,7 kilometra i 3652 metry przewyższenia wygląda na dobrą okazję dla uciekinierów, ale Col de Marie Blanque przetestuje poziom przygotowania liderów na klasyfikację generalną niezależnie od intencji najmocniejszych z tego grona.

Pogoda

Umiarkowane zachmurzenie, szanse pojawienia się przelotnych burz po godz. 15.00, temperatura do 24 stopni Celsjusza w dolinach.

Faworyci

To dziwny etap. Długi, jak na standardy przyjęte dla górskich odcinków tegorocznej wielkiej pętli, a trasa mieści w sobie tylko dwa godne uwagi wyzwania. Jednocześnie podjazdy same w sobie są trudne, a umiejscowienie ich tak wcześnie na trasie wyścigu jest nietypowym ruchem ze strony organizatorów. Kiedy patrzy się na jego profil, pierwsza na myśl przychodzi ucieczka dnia, ale czy na pewno?

Żeby było jasne: kolarzy zainteresowanych udziałem w środowym odjeździe dnia powinno być bardzo wielu. Jako pierwszego wymienić trzeba aktualnego lidera klasyfikacji górskiej, Neilsona Powlessa (EF Education-EasyPost), ponieważ otwarcie składał tego rodzaju deklaracje, ale chęć wyruszenia jego śladem mogą wykazać między innymi Valentin Madouas (Groupama-FDJ), Jack Haig (Bahrain Victorious), Tobias Johannessen (Uno-X), Felix Gall, Aurelien Paret-Peintre (AG2R Citroen), Chris Harper (Jayco AlUla), Bob Jungels, Patrick Konrad (Bora-hansgrohe), Maxim Van Gils (Lotto Dstny), Rui Costa, Georg Zimmermann (Intermarche-Circus-Wanty) Ruben Guerreiro czy Matteo Jorgenson (Movistar).

Lista potencjalnych kandydatów do udziału w odjeździe dnia jest więc długa, a skończyłam ich wymieniać przed dotarciem do 100. miejsca aktualnej klasyfikacji generalnej. Niżej znaleźć można kolejne 10 bardzo solidnych nazwisk, co przybliża nas do głównego problemu: jeśli walka na czele stawki będzie się przedłużać, wcześniejsze ruchy zniweczyć może lotny finisz, a kolejna dobra okazja może się pojawić dopiero po rozpoczęciu wspinaczki na Col de Soudet. Pierwszy podjazd hors categorie tegorocznej Wielkiej Pętli to idealne miejsce do oderwania się grupy idealnie skrojonej na pirenejskie harce, ale czasu na zbudowanie przewagi do podnóża finałowego podjazdu pod Col de Marie Blanque pozostawia niewiele: na oko około 60 kilometrów.

Zmiennych, od których uzależniony jest sukces odjazdu jest wiele, ale jeśli nie oderwie się co czwarty uczestnik wyścigu, kontrolowanie wydarzeń na trasie nie powinno być dziś bardzo trudnym zadaniem. Czy ekipa aktualnego i potencjalnego lidera Tour de France będzie chciała to wykorzystać? Mam podejrzenie, że tak, w związku z czym pierwszy prawdziwy pojedynek Tadeja Pogacara (UAE Team Emirates) z Jonasem Vingegaardem (Jumbo-Visma) wydaje się prawdopodobnym scenariuszem na środowe popołudnie. Nie widzę tu rozstrzygnięcia, w którym Słoweniec zostawia Duńczyka za plecami, ale bez dwóch zdań dysponuje on lepszym przyspieszeniem, a ewentualne bonifikaty czasowe na szczycie Col de Marie Blanque (8-5-2s) i mecie w Laruns to dostatecznie łakomy kąsek.

Jeszcze tego w tym roku nie widzieliśmy, ale dla odmiany Vingegaard może być w stanie odjechać od Pogacara podczas wspinaczki. W kontekście środowego etapu, takie rozstrzygnięcie byłoby jednak bardziej prawdopodobne, gdyby meta zlokalizowana była na szczycie finałowego podjazdu.

Jeśli na metę w Laruns dotrze liczniejsza grupa liderów, otworzy to szansę na dobry wynik przed Adamem Yatesem (UAE Team Emirates), Simonem Yatesem (Jayco AlUla), Davidem Gaudu (Groupama-FDJ), Mattiasem Skjelmose (Lidl-Trek) czy rewelacyjnie dysponowanym Victorem Lafay’em (Cofidis).

Poprzedni artykułTour de France 2023: Mathieu van der Poel i Danny van Poppel opowiadają o kraksach
Następny artykułGiro d’Italia Donne 2023: Annemiek Van Vleuten potwierdza dominację
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments