Jedno zwycięstwo – takim dorobkiem jak na razie zamyka się dorobek Juliana Alaphilippe’a w tym sezonie. Na szczęście są widoki na poprawę – podczas konferencji prasowej przed Criterium du Dauphine Francuz tryskał optymizmem.
Dla dwukrotnego mistrza świata „Delfinat” będzie pierwszym wyścigiem od sześciu tygodni i startu w wygranym przez Remco Evenepoela Liege-Bastogne-Liege. Choć ostatecznie wyścig zakończył się sukcesem jego zespołu, to trudno powiedzieć, by Francuz mógł być zadowolony ze swojego występu. Kiedyś sam regularnie walczył o to, by wygrać „Staruszkę” – w tym roku sił wystarczyło mu jedynie do tego, by dojechać do 60. kilometra przed metą i już wtedy oddać swojego lidera pod opiekę Louisa Vervaeke i Ilana Van Wildera.
A „Staruszka” była tylko podsumowaniem drugiej z rzędu kiepskiej na standardy Francuza wiosny, zakończonej z zaledwie jednym zwycięstwem, odniesionym w Faun-Ardeche Classic. Szansę na poprawę „D’Artagnan”, z którego dotychczasowej postawy w tym sezonie nie jest zadowolony Patrick Lefevere, dostanie już w Criterium du Dauphine, które rozpoczyna się w najbliższą niedzielę.
Gdy Soudal-Quick Step ogłaszał skład na ten wyścig, można było przypuszczać, że Alaphilippe celuje w zwycięstwa etapowe. I choć dalej jest to najbardziej prawdopodobna opcja, wynik nie jest w tym momencie sprawą nadrzędną.
– Wracam do ścigania i cieszę się, że w końcu mogę rywalizować. Chcę wygrać jakiś etap, może powalczę też w klasyfikacji generalnej, ale to się okaże dopiero podczas wyścigu. Przyjechałem tu jednak z dwoma celami, zdecydowanie bardziej ogólnymi. Chcę wreszcie się pościgać i dać z siebie 100 procent.
Najmocniejszy od dawna
Dużą część ostatnich tygodni mistrz świata z lat 2020-21 spędził w Hiszpanii. To właśnie tam przygotowywał swoją formę na drugą część sezonu:
– Po Liege-Bastogne-Liege zrobiłem sobie kilka lżejszych dni, by dojść do siebie po okresie startowym. Spędziłem kilka naprawdę przyjemnych dni w domu, a później udałem się na obóz wysokościowy do Sierra Nevada, gdzie przygotowywałem się do drugiej części sezonu. Wykonaliśmy tam świetną robotę, a ja opuszczając zgrupowanie, mogłem jeszcze razem z Remim Cavagną zrobić rekonesans przed zbliżającym się Grand Depart w Kraju Basków. Teraz natomiast nie mogę doczekać się ścigania.
– mówił, a słuchając 30-latka (31. urodziny będzie miał w końcu dopiero za 8 dni!) można było poczuć bijący od niego optymizm. Łatwo było mu zatem uwierzyć, gdy na ostatnie pytanie zadane podczas krótkiej, 15-minutowej konferencji odpowiedział:
Mam naprawdę dobre samopoczucie. Już nie mogę doczekać się powrotu do ścigania. Teraz chcę cieszyć się jazdą na rowerze i liczę na to, że uda mi się wrócić na mój najwyższy poziom. Naprawdę, dawno nie czułem się tak dobrze.