
Tadej Pogačar w wielkim stylu wygrał wczoraj Flandrię, ale zobaczmy co mieli do powiedzenia „przegrani” tego wyścigu.
Mathieu van der Poel w ostatnich latach w Ronde van Vlaanderen nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Dwukrotnie wygrywał (2020 i 2022) i dwukrotnie był drugi (2021 i 2023).
Nigdy nie jest łatwo być drugim, ale tym razem jest to dla mnie łatwiejsze, bo Tadej po prostu był najlepszy. To dla mnie była najtrudniejsza Flandria. Już na początku zostałem z tyłu i koledzy musieli wykonać sporą pracę, abym wrócił do grupy. Jednak nie sądzę, abym przez to przegrał ten wyścig. Miałem trochę problemów ze sprzętem na Taaienbergu i to mnie kosztowało trochę sił. Jednak dzięki atakowi na Kruisbergu udało się „odczepić” Wouta van Aerta. Niestety na atak Tadeja na Kwaremoncie nie byłem w stanie zareagować. Na dojeździe z Paterbergu do samej mety nie schodziłem poniżej 400 watów mocy, a mimo tego nie byłem w stanie go dogonić. To wiele mówi o jego dyspozycji
– powiedział na mecie Holender z Alpecin-Deceuninck.
Trzecie miejsce wywalczył jadący wcześniej w ucieczce Mads Pedersen (Trek – Segafredo):
Nie mam prawa narzekać, bo wszystko potoczyło się mniej więcej jak chciałem. Mój plan był prosty: zabrać się w odjazd i być przed „Wielką Trójką”. Wierzyłem, że mogę wygrać, ale Tadej i Mathieu okazali się silniejsi. Jednak podium w takim wyścigu i w takiej obsadzie to dla mnie wielkie osiągnięcie. Finałowy sprint w moim wykonaniu był za długi, ale ostatecznie udało się pokonać Wouta van Aerta.
Wspomniany Belg z Jumbo – Visma tym razem musiał zadowolić się miejscem tuż za podium:
Przyjechałem żeby wygrać i jestem trochę rozczarowany. Atak Mathieu van der Poela trochę mnie zaskoczył. Chyba za bardzo skupiłem się na tym, co dopiero nadejdzie. To był chaotyczny, trudny i pełen kraks wyścig. Nogi pokazały, że nie jestem w stanie powalczyć z najlepszymi. Teraz przede mną Paryż – Roubaix i liczę, że tam będzie lepiej.
400 Wat to jakieś 2 min. utrzymam (waga podobna co MvDP), chyba bym Flandrii nie wygrał.