fot. Team BikeExchange – Jayco

Wspaniały spektakl z kolarzami z czołówki klasyfikacji generalnej Giro d’Italia w roli głównej zakończył się zwycięstwem Simona Yatesa (Team BikeExchange – Jayco), po pięknym ataku na 5 kilometrów do mety. Nowym liderem La Corsa Rosa został Richard Carapaz (INEOS Grenadiers).

Trasa dzisiejszego, czternastego etapu Giro d’Italia była nieco prostsza, niż ta, którą organizatorzy przedstawili na prezentacji włoskiego wyścigu, ale i tak „było co jechać”. Peleton tuż po 13.00 ruszył z Santeny i, po około 35 pofałdowanych kilometrach, pokonał pierwszą kategoryzowaną wspinaczkę – Il Pilonetto (3,6 km; 7,2%). Po krótkim wypłaszczeniu teren ponownie zaczynał się na zmianę wznosić i opadać – aż do mety w Turynie. W drugiej części wyścigu grupa pokonywała 36-kilometrową rundę (x2), której głównymi atrakcjami była Superga (5 km; 8,6%) oraz Colle della Maddalena (3,5 km; 8,1%). Meta została ulokowana po krótkim, ale wymagającym technicznie zjeździe z Parco del Nobile.

Dzień jak co dzień

Tempo kolejnego etapu Giro d’Italia od samego początku było niezwykle wysokie – peleton błyskawicznie pokonał pierwszą, najprostszą część odcinka. Wszystko za sprawą licznych prób zabrania się w ucieczkę dnia. Niedługo po starcie, na czoło wysforował się Mathieu van der Poel (Alpecin-Fenix), jednak ze względu na wiele skoków, po 15 kilometrach został doścignięty. Z przodu aktywnie jechali też między innymi: Diego Rosa (EOLO-Kometa), właściciel niebieskiej koszulki lidera klasyfikacji górskiej, Matthew Holmes (Lotto Soudal) czy Pascal Eenkhoorn (Jumbo-Visma), jednak wszystkie akcje były szybko kasowane.

Sytuacja na czele wyścigu była bardzo dynamiczna – co chwilę oglądaliśmy kolejne ataki, które szybko były likwidowane. Po około 30 kilometrach wyścigu, od peletonu oderwała się duża grupa, w której jechali chociażby tacy zawodnicy, jak: Magnus Cort (EF Education-EasyPost), Simon Yates (Team BikeExchange – Jayco) czy Mathieu van der Poel, jednak jeszcze przed podjazdem pod Il Pilonetto wszystko się zjechało.

U podnóża wspinaczki na czele uformowała się 5-osobowa grupka, którą utworzyli: Harold Tejada (Astana Qazaqstan Team), Lennard Kaemna (BORA-hansgrohe), Sylvain Moniquet (Lotto Soudal), Magnus Cort oraz Simon Yates. Na podjeździe do czołówki starali się dojechać kolejni zawodnicy – tempo było bardzo wysokie, co na własnej skórze odczuła szczególnie grupa kilkudziesięciu kolarzy, którzy odpadli z tego powodu od peletonu. Po chwili przestoju, na atak zdecydował się Joe Dombrowski (Astana Qazaqstan Team), do którego niedługo później dołączył mistrz Litwy, Ignatias Konovalovas (Groupama-FDJ). Duet w końcówce podjazdu został doścignięty przez Diego Rosę, który jako pierwszy przeciął linię górskiej premii na Il Pilonetto.

Na zjeździe do czołówki dołączyli Filippo Zana (Bardiani-CSF-Faizane), Ivan Sosa (Movistar Team), Ben Zwiehoff (BORA-hansgrohe), Diego Andres Camargo (EF Education-EasyPost) oraz Alessandro Covi (UAE Team Emirates).

W międzyczasie do grupy kolarzy wycofanych z wyścigu dołączył Tom Dumoulin (Jumbo-Visma), który w ostatnich dniach zmagał się z kontuzją pleców. Jeszcze przed etapem z Giro d’Italia wycofali się: Cees Bol (Team DSM), Giacomo Nizzolo (Israel – Premier Tech) i Alexander Krieger (Alpecin-Fenix).

Cisza przed burzą

Na płaskim fragmencie do czołowej grupy dołączyli jeszcze: Nans Peters (AG2R Citroen Team), Oscar Riesebeek (Alpecin-Fenix) i James Knox (Quick-Step Alpha Vinyl). Jednocześnie prowadzenie w peletonie objęła ekipa INEOS Grenadiers, która starała się uspokoić sytuację – na czele grupy łagodne tempo zaczął nadawać Ben Swift i z czasem przewaga ucieczki zaczęła wzrastać.

Gdy osiągnęła poziom trzech minut, około 85 kilometrów przed metą, inicjatywę w peletonie przejęła ekipa BORA-hansgrohe, która – mimo obecności Bena Zwiehoffa w odjeździe – zaczęła pracować i zmniejszać dystans do czołówki. Rozpoczynając pierwsze z dwóch okrążeń, ucieczka miała już tylko 20 sekund przewagi nad… porwanym peletonem, w którym szalone tempo dyktowali zawodnicy Ralpha Denka.

Jeszcze przed pierwszym podjazdem pod Supergę, ucieczka została zlikwidowana, a w czołowej grupie jechało już tylko 25 zawodników. W czołówce brakowało między innymi takich kolarzy, jak: Joao Almeida (UAE Team Emirates), Hugh Carthy (EF Education-EasyPost), Guillaume Martin (Cofidis), Thymen Arensman (Team DSM) i Alejandro Valverde (Movistar Team). Hiszpan dodatkowo zaliczył defekt i musiał zmienić rower, co także kosztowało go cenne sekundy.

Na wspinaczce pod Supergę do czołowej grupy udało się wrócić Joao Almeidzie, który na kolejnych kilometrach utrzymał się w pierwszej grupie. Oprócz niego, znaleźli się tam: Vincenzo Nibali (Astana Qazaqstan Team), Richard Carapaz (INEOS Grenadiers), Pello Bilbao, Mikel Landa (Bahrain – Victorious), Domenico Pozzovivo, Jan Hirt (Intermarche-Wanty-Gobert Materiaux), Simon Yates (Team BikeExchange – Jayco), Juan Pedro Lopez (Trek-Segafredo), Emanuel Buchmann, Jai Hindley oraz Wilco Kelderman (BORA-hansgrohe), który przez całą pierwszą rundę nadawał tempo na czele grupy faworytów, przez co zgarnął też pełną pulę punktów na lotnej i dwóch górskich premiach.

Koniec pracy Keldermana, początek jeszcze większych emocji

Tuż po rozpoczęciu drugiej wspinaczki pod Supergę, z czołowej grupy odpadł Wilco Kelderman. Wysokie tempo narzucił wtedy Jai Hindley, którego koło byli w stanie utrzymać tylko Vincenzo Nibali, Richard Carapaz oraz Juan Pedro Lopez. Na 30 kilometrów do mety pierwsza grupka, do której dołączył Mikel Landa, miała około 15 sekund nad pozostałymi faworytami.

Różnicę między dwiema grupkami chciał zwiększyć Jai Hindley, ale gdy zobaczył, że jego wysiłki nie dają zamierzonych efektów, odpuścił, co doprowadziło do przestoju. Wykorzystali to Pello Bilbao, Simon Yates, Domenico Pozzovivo, Joao Almeida i Emanuel Buchmann, którzy dołączyli do pierwszej grupy. Po kilku minutach nadawania tempa przez Pello Bilbao, dzięki atomowemu atakowi, od rywali oderwał się Richard Carapaz, natomiast z czołówką pożegnał się lider wyścigu, Juan Pedro Lopez.

Szarża Carapaza

Mistrz olimpijski z Tokio pognał do przodu i zaczął powiększać swoją przewagę nad grupą pościgową, na czele której jechali głównie kolarze BORA-hansgrohe i Bahrain – Victorious. Na zjeździe Richard Carapaz nadrabiał czas nad rywalami – wspinaczkę pod Colle della Maddalena rozpoczął 25 sekund przed 8-osobową grupką pościgową. W międzyczasie lider wyścigu tracił do Carapaza prawie dwie minuty.

Na początku podjazdu pod Colle della Maddalena zaatakował Vincenzo Nibali, do koła którego błyskawicznie doskoczył Jai Hindley. Australijczyk po chwili skontrował i 14 kilometrów przed metą dojechał do koła Richarda Carapaza. Żaden z zawodników nie chciał wziąć ciężaru pracy na siebie, co wykorzystali Vincenzo Nibali i Simon Yates, dołączając do prowadzącego duetu. Na górskiej premii jako pierwszy zameldował się Richard Carapaz i to on prowadził czołową grupkę przez lwią część krętego zjazdu.

Przed lotną premią, ulokowaną na podjeździe pod Parco del Nobile, zaatakował Vincenzo Nibali, jednak jego akcję szybko zlikwidował Jai Hindley. Tuż przed szczytem przyspieszył Simon Yates, zdobył 3 bonusowe sekundy i wypracował sobie kilkunastometrową przewagę, którą stale powiększał.

Brytyjczyk nie dał dogonić się na zjeździe i krótkim płaskim fragmencie i sięgnął po etapowe zwycięstwo. Finisz o drugie miejsce wygrał Jai Hindley, przed Richardem Carapazem, który został nowym liderem wyścigu.

Wyniki 14. etapu Giro d’Italia 2022:

Poprzedni artykułVuelta a Burgos Feminas 2022: Mavi Garcia triumfuje, Katarzyna Niewiadoma piąta
Następny artykułGrand Prix Herning 2022: Andreas Stokbro wygrywa, Mads Pedersen trzeci
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments