Wiele wskazuje na to, że kłopoty Boba Jungelsa powoli dobiegają końca. Luksemburczyk uporał się z endofibrozą tętnic.
Jeszcze niedawno Jungels zaliczany był do najlepszych kolarzy na świecie. Jego bardzo dobra postawa w próbach czasowych, solidna jazda w górach kilkukrotnie dawała mu miejsce w czołówkach Giro d’Italia. Znany był jednak przede wszystkim ze wspaniałych samotnych rajdów – w 2018 roku odniósł w ten sposób swój największy sukces – zwycięstwo w Liege-Bastogne-Liege.
Natomiast rok później jego solowe akcje jemu zapewniły triumf w Kuurne-Bruksela-Kuurne, a Zdenkowi Stybarowi ułatwiły odniesienie zwycięstwa w E3 BinckBank Classic. Niestety od tego momentu Jungels nie był już zbyt widoczny w peletonie.
Moja kariera wciąż szła do przodu. Myślałem, że tak będzie już cały czas, ale w końcu się zatrzymałem, bez wyraźnego powodu. Nie znałem smaku grupetto, aż tu nagle wszystko się zmieniło
– mówił w rozmowie z Cycling News.
Po raz pierwszy stało się to jeszcze przed wydarzeniami z 2019 roku – podczas Tour de France 2018, gdy wraz z Adamem Yatesem został za główną grupą. Z każdym miesiącem sytuacja stawała się coraz gorsza.
Nie byłem już tym samym kolarzem. Gdzieś w podświadomości czułem, że coś jest ze mną nie tak. Miałem problemy ze snem. Jazda na rowerze przestała mnie cieszyć. Wykonywałem swoją robotę – jasne, ale czułem, że to wszystko mnie przerasta
Po zakończeniu sezonu 2021 Jungels przeszedł do Ag2r La Mondiale. Był pełen optymizmu, mówił, że wie już, co zrobił źle i teraz nie zamierza popełnić podobnych błędów. Cóż… szybko okazało się, że na niewiele się to zdało. Może i zespół był nowy, ale Jungels ten sam. Aż w końcu, w czerwcu okazało się, co go gnębiło.
Endofibrozą tętnic – miałem ją po obu stronach. Czegoś takiego pomagający mi lekarze jeszcze nie widzieli. Nie wahałem się ani przez moment. Dałem się zoperować już tydzień po usłyszeniu diagnozy. To był kiepski moment na taki zabieg – tuż przed mistrzostwami kraju, Tour de France, igrzyskami olimpijskimi, ale powiedziałem sobie: „Nie mogę startować, wiedząc że jestem przygotowany na 70, może 80 procent”. Chciałem dać się zoperować najszybciej, jak to możliwe
– wspominał Luksemburczyk.
Zawodnik Ag2r Citroen Team wrócił do ścigania we wrześniu, na Wyścig Dookoła Luksemburga, a później wystartował jeszcze w kilku klasykach. Jego wyniki nie imponowały, ale w końcu udało mu się odzyskać radość ze ścigania. Miejmy nadzieję, że po dobrze przepracowanym obozie przygotowawczym uda mu się jeszcze wrócić do swojej najwyższej formy.