Tomasz Markowski/Karpacki Wyścig Kurierów

Filip Maciejuk zajął drugie miejsce na prologu Karpackiego Wyścigu Kurierów i przejął pomarańczową koszulkę Gaz System. Zwycięzca wyścigu z 2018 roku nie zawiódł oczekiwań polskich kibiców i uplasował się tylko za będącym w doskonałej formie Franem Miholjoviciem (Cycling Team Friuli-ASD).

Otwarcie zmagań na karpackich szosach miało miejsce wczoraj, w Połańcu na 4-kilometrowym prologu. Choć patrząc na profil trasy wydawało się, że kolarze będą przemierzali stosunkowo płaski i łatwy teren, to rzeczywistość okazała się nieco inna. W praktyce kilkusetmetrowy czteroprocentowy podjazd okazał się naprawdę trudny

Patrząc na profil, myślałem że będzie łatwiej. A tymczasem ta pierwsza wspinaczka, która rozpoczęła się tuż po starcie, był naprawdę imponujący. Czuć go było w nogach. Potem te zakręty, deszcz, fakt że było ślisko. To z pewnością przyczyniło się do tego, że trzeba było jechać trochę spokojniej

– mówił nam wychowanek Mostostalu Puławy, który wczoraj zajął 2. miejsce – przegrał z Miholjeviciem o 3 sekundy. Przy odrobinie szczęścia mogłoby być jeszcze lepiej. Na przeszkodzie stanęła mu… pogoda. Wszystko dlatego, że warunki panujące na trasie zmieniały się wraz z wyjazdem kolejnych zawodników.

Na początku był deszcz, który przestał padać tuż przed tym, jak na rampie startowej pokazał się pierwszy kolarz. Nawierzchnia wciąż jednak była mokra i śliska, co oznaczało, że pierwsze ekipy, które wystartowały, miały utrudnione zadanie. Później asfalt wysechł, ale pod sam koniec rywalizacji deszcz znów zaczął padać, na czym trochę ucierpiał m.in. nasz rodak.

Naprawdę chciałem wygrać, ale nie udało się. Chwilę przed naszym startem zaczął padać deszcz i myślę, że straciłem z siedem sekund na samych zakrętach. Pojechałem w nich bardzo asekuracyjnie, ale cóż, drugie miejsce też jest bardzo fajne

– mówił.

Asekuracyjna jazda była całkowicie zrozumiała. Nie tylko z uwagi na pogodę, ale także ze względu na to, co przydarzyło się Matiasowi Malmbergowi. Młodzieżowy mistrz Europy w omnium był dziś jednym z faworytów, ale niestety nie miał szans powalczyć o czołowe lokaty. Ostatecznie stracił 17 minut do najlepszego kolarza i od razu wsiadł do karetki. Jak się jednak okazuje, Maciejuk nie wiedział o tym, co przydarzyło się jego młodszemu koledze.

Nie dotarły do mnie informacje o kraksie Malmberga, ale to dobrze – wtedy mógłbym jeździć jeszcze bardziej asekuracyjnie, a tak, to nie musiałem się tym stresować.

– przyznał.

Ostatecznie jego wynik był więc świetny, nawet jeśli nie tak jak ten Chorwata z Team Friuli ASD. Dzięki temu przed dwoma kolejnymi, górskimi etapami wyścigu jest w naprawdę dobrej pozycji wyjściowej. Oby udało mu się ją wykorzystać i do samego końca liczyć się w walce o powtórzenie sukcesu z 2018 roku.

Poprzedni artykułFran Miholjevic: „To dobry start i świetny prognostyk przed nadchodzącymi wyścigami”
Następny artykułMistrzowskie szlify – zapowiedź Benelux Tour 2021
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments