Holenderki, Anna van der Breggen
fot. Team SD Worx

Nie opadły jeszcze emocje po szalonym wyścigu o medale olimpijskie elity kobiet ze startu wspólnego. „Ledwie” ze srebrem do domu wrócą Holenderki, a o występie reprezentacji wypowiedziała się 15. na mecie Anna van der Breggen.

Holenderki były przed startem wyścigu murowanymi faworytkami do złota, ale w niektórych nieśmiałych rozważaniach analizowano nawet czy są w stanie sięgnąć po dwa albo i wszystkie medale. Skończyło się jednak jedynie na srebrze Annemiek van Vleuten, w dodatku okupionym bardzo sensacyjną reakcją na mecie. Holenderki nie doliczyły się bowiem, że z przodu jest jeszcze jedna kolarka i Annemiek na mecie świętowała jakby zdobyła złoto…

– Pojechałyśmy ciężki wyścig. Wynik to tylko wstyd, więc jesteśmy rozczarowane. Nie sądzę, żeby ktokolwiek umieścił Annę Kiesenhofer na liście faworytek. Ja też nie, bo tak naprawdę jej nie znam. To, że peleton nie docenił ucieczki dając dziesięć minut jest historią dnia. Ale do jakiego stopnia możesz szacować czyjąś klasę, jeśli kogoś nie znasz? To było bardzo mylące. Finał też był zagmatwany. W pewnym momencie pomyśleliśmy „to dobrze” gdy skasowaliśmy Polkę i reprezentantkę Izraela. W tym momencie realizowaliśmy nasz pomysł na zwycięstwo. Złota jednak nie było. To po prostu bardzo niefortunne.

– zaczęła rozgoryczona koleżanka srebrnej medalistki.

Rzecz jasna nie mogło zabraknąć wątku braku komunikacji radiowej na olimpijskich trasach. Nie sprzyjali też organizatorzy, którzy bardzo oszczędnie (praktycznie wcale) informowali zawodniczki o różnicach, przez co zdarzały nam się kuriozalne widoki typu kolarka pytająca kamerzystę o to kto jedzie z przodu i z jaką różnicą.

– To był wyścig bez komunikacji, a wypuściliśmy grupę na dziesięć minut. Powinnyśmy właściwie policzyć ile dogoniłyśmy, a ile jeszcze przed nami. Możemy podjechać do samochodu po informacje, tak też robiłyśmy, ale w finale nie było na to czasu. Było też trochę zamieszania, bo na tablicy zobaczyłam 1:35, więc według naszych obliczeń było dobrze i miałyśmy dać radę. Okazało się, że różnica do liderki była inna niż do tamtej dwójki, która nadal była przed nami. To było po prostu zagmatwane. Mocy w nogach też nie było zbyt wiele. A potem stało się coś takiego

– kontynuowała Anna van der Breggen.

Holenderkę zapytano też o to czy nie powinny poświęcić jednej z zawodniczek do kontroli wyścigu. Przypomnijmy, że dość wcześnie jak na warunki dominującej zazwyczaj reprezentacji odpadła Demi Vollering.

– Można było to zrobić, ale jeśli spojrzycie na to co wiedziałyśmy, obliczyłyśmy wszystko poprawnie. Po prostu nie miałyśmy wszystkich informacji. Gdybyśmy wiedziały, że z przodu jest Austriaczka mogłybyśmy zrobić więcej. Zasadniczo postanowiłyśmy, że Marianne Vos poczeka na sprint jeśli dogonimy odjazd i tak zrobilłyśmy. W zasadzie wyszło dobrze…

– zakończyła mocno załamana Holenderka.

Poprzedni artykułRichard Carapaz: „To drugi złoty medal w naszej historii”
Następny artykułAnna Plichta: „Posłuchałam swojej intuicji”
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
12 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Kibic
Kibic

Przepraszam bardzo ale totalne pierniczenie. Nie doliczyły się? Więc co – ostatnie 5 kilometrów pojechałyby nagle o półtorej minuty szybciej? Może jestem przewrażliwiony ale z całej wypowiedzi zdaje się też bić brak szacunku dla Mistrzyni Olimpijskiej.

Major
Major

No i super. Choć raz zwyciężyło prawdziwe kolarstwo, a nie grupowe kombinacje kierowane przez radio przez szefów zespołów i kalkulacje, które zabijają prawdziwe kolarstwo szosowe. Wielki brawa dla Austriaczki. Pokazała wielką klasę i zasłużenie wygrała z grupowymi ustawkami.

jedynka
jedynka

czasami trzeba używać głowy do myślenia a nie tylko siła i mięśnie

Krzysiek
Krzysiek

Gratulacje dla reprezentantki Austrii. Taki wyczyn i to na Olimpiadzie…
Reszta do zapomnienia i ten komentarz na TVP, ja się po prostu dziwię jak można tak komentować. Na 20 km przed metą rozdali medale, obśmiali holenderki i opowiadali coś, co nie do końca odpowiadało obrazowi jaki ukazywał realizator transmisji. Trzymajmy kciuki za Naszych !!!

Japkojad
Japkojad

Gdy ta dziewczyna jechała po złoto, widać było jej determinację, ze prędzej ducha na tym rowerze wyzionie ale się nie podda i dowiozła swoje. Gratulacje.

Lolo
Lolo

Anna kiesenhofer jest doktorem matatyki, i absolwentką Cambridge.
Nie jest takze zwiazana z zadna grupą kolarską i nie jeździ zawodowo.
Taki mały szczegół.

Kolarz_amator
Kolarz_amator

Słabe to. Przegrały złoto, ale przegrały też szacunek poprzez brak szacunku czy wręcz pogardę do Austriaczki. Nie znały 5-krotnej Mistzyni Austrii? Nie wiedziały ile zawodniczek uciekło? To w takim razie albo są zwyczajnie tępe, albo teamNL to nie team, tylko zbieranina ignorantów. Niech żyje kolarstwo romantyczne.

Kolarz_amator
Kolarz_amator

Rzeczywiście wstyd pani Van der Breggen. Wstyd co pani wygaduje.
Brawo ta Austriaczka! Teraz zadufane Holenderki zapamiętają ją na długo.

paweł
paweł

Pycha kroczy przed upadkiem… Przypomina mi się złoto Bródki na igrzyskach i te chamskie komentarze Holendrów po przegranym finale. Tu jest podobnie. Brawo dla mistrzyni olimpijskiej!

Łukasz
Łukasz

Ooooo, taki genialny, holenderski (a więc naprawdę doskonały) plan. „Skasowały” Polkę i Izraelkę. A tu taki klops. To niesprawiedliwe. Co mogło zawieźć w tak perfekcyjnym planie? Może sport je pokonał? Na przyszłość plan musi być jeszcze genialniejszy 🙂

Cezary
Cezary

Może gdyby wyścig odbywał się na torze to Holenderki by zobaczyły jak Austriaczka odjeżdża:)))

Mario
Mario

Co za mistrz podjął się tłumaczenia.
Raz rodzaj męski, później żeński… tragedia.