Fot. Team DSM

Dzisiejszym świetnym występem przypomniał o sobie francuski kolarz ekipy DSM awansując jednocześnie w klasyfikacji generalnej na siódme miejsce. Romain Bardet idealnie wykorzystał swoje umiejętności zjazdowe i zakończył etap na dokonałym drugim miejscu, ale jak sam zaznacza, kompletnie nie miał świadomości, że zajął tak dobrą lokatę.

Francuz przez niemal całą trasę dzisiejszego etapu trzymał się liderów wyścigu aż do momentu ataku Egana Bernala na Passo Giau, gdzie pozostawiony przez Kolumbijczyka, dzięki swoim ponadprzeciętnym umiejętnościom zjeżdżania, dołączył do Damiano Caruso z Bahrain-Victorious, aby następnie pokonać Włocha w sprinterskim pojedynku tuż przed kreską.

Nie miałem świadomości, że jestem drugi –

powiedział Bardet po etapie, dodając:

Jestem szczęśliwy, że jako ekipa odnieśliśmy dziś swój mały sukces. To miłe, że udało mi się zafiniszować na drugiej pozycji. Od 2018 roku nie mogłem zbytnio myśleć o klasyfikacji generalnej kolejnych wyścigów. Choć dzisiejszy ostatni podjazd był naprawdę trudny, udało mi się awansować i chcę postarać się zrobić wszystko, by na ostatnich etapach Giro było dla mnie jeszcze przyjemniejsze.

Choć ciężko było utrzymać koło Egana Bernala, Francuzowi udało się dojechać do mety niedługo po wielkim faworycie do końcowego sukcesu. Jak sam mówi, kluczem okazało się utrzymanie swojego własnego tempa:

Oczywiście bardzo ciężko było dziś pojechać z Eganem, to było zwyczajnie za trudne. Kiedy zobaczyłem, że Kolumbijczyk odjeżdża, zamiast go gonić, zdecydowałem się jechać swoim własnym rytmem. Nadchodzi ostatni, ciężki tydzień i mam wielką nadzieję, że będzie on tak dobry jak mój dzisiejszy występ.

W ostatnim tygodniu ścigania zapowiada się naprawdę fascynująca walka o podium tegorocznego Giro. Po jutrzejszym, drugim i jednocześnie ostatnim dniu odpoczynku, kolarze przystąpią do końcowej fazy rywalizacji. Bardet, który obecnie zajmuje siódme miejsce, tracąc do lidera 5 minut i 2 sekundy zapewne postara się jeszcze zawalczyć o podium. Zwłaszcza, że strata do znajdującego się na trzeciej pozycji Hugh Carthy’ego to tylko minuta i 22 sekundy. Wszystko więc może się jeszcze wydarzyć, zwłaszcza, jeśli Francuz pojedzie co najmniej tak dobrze, jak dziś.

Poprzedni artykułCotygodniowy Quiz Kolarski #25
Następny artykułTissot i kolarstwo: niekończąca się opowieść
Miłośnik słabych rowerów, równie słabych tras Warwickshire oraz pogranicza małopolsko - podkarpackiego. Słaby kolarz - amator, za to mocny duchem kolarz - romantyk. Oddany fan dwustukilometrowych etapów kończących się sprintem. Do samotnych ucieczek i walki na długich podjazdach podchodzi z pewnym dystansem. Kolekcjoner kolarskiej odzieży w myśl mądrej zasady „czego nie dojeździsz to dowyglądasz”
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments