Paryż-Nicea 2021: Imponujący Roglić przejmuje koszulkę lidera

Primoż Roglić wygrywa 4. etap Paryż-Nicea. Słoweniec wygrał z dużą przewagą i zapewnił sobie prowadzenie w klasyfikacji generalnej.

Po wtorkowej jeździe indywidualnej na czas, czwarty etap miał być kolejnym, na którym między faworytami do zwycięstwa w całym wyścigu porobią się różnice. Na 187-kilometrowym odcinku pomiędzy Chalon-sur-Saone, a Chiroubles znalazło się miejsce dla kilku wymagających pagórków, a do mety prowadził ponad 7-kilometrowy podjazd. Zapowiadało się naprawdę ciekawe ściganie, niezależnie od tego, czy zwycięstwo padłoby łupem faworytów (bardziej prawdopodobne), czy uciekinierów.

Na ten drugi scenariusz bardzo liczyła pięcioosobowa grupa, w której składzie znaleźli się Julien Bernard (Trek-Segafredo), Anthony Perez (Cofidis), Oliver Naesen (Ag2r-Citroen), Fabian Doubey (Total Direct Energie), Jose Joaquim Rojas (Movistar) czy Oscar Riesebeek (Alpecin-Fenix). Najaktywniej z nich jechał zespołowy kolega Szymona Sajnoka, który na górskich premiach zdobył 25 punktów i zapewnił sobie prowadzenie w klasyfikacji górskiej.

Niestety wraz z upływem czasu szanse Francuza i jego towarzyszy na zgarnięcie dziś pełnej puli stawały się coraz mniejsze. Wszystko przez naciskający coraz mocniej peleton. Jego tempo na pagórkach było na tyle wysokie, że momentami trudności z utrzymaniem się w głównej grupie miał lider i zwycięzca wczorajszej czasówki – Stefan Bissegger.

Na 40 kilometrów przed metą różnica między obiema grupkami wynosiła około 2 minut i 40 sekund i spadała coraz szybciej. Gdy kolarze rozpoczynali drugą wspinaczkę pod Mont Brouilly była na tyle niewielka, że próbę przeskoczenia do czołówki podjął Laurens De Plus. Ostatecznie Belgowi ta sztuka się nie udała, ale jego atak zaowocował przyspieszeniem w głównej grupie i ostateczną utratą kontaktu z nią przez Bisseggera.

W drugiej części trasy najlepiej spośród uciekinierów wyglądał Bernard i to on, zdając sobie sprawę z tego, co dzieje się z tyłu, zaatakował, zostawiając z tyłu rywali i samotnie docierając na szczyt Mont Brouilly. Na kolejnych kilometrach zwiększała się nie tylko jego przewaga nad niedawnymi kolegami z ucieczki, ale też nad resztą stawki. Z tyłu praca przestała się układać, na co pewien wpływ mógł mieć upadek Tao Geoghegana Harta – lidera wcześniej dość aktywnych kolarzy INEOS Grenadiers.

Tego marazmu nie zdołał przełamać nawet odważny atak Luisa Leona Sancheza i przede wszystkim drugiego w klasyfikacji generalnej Remiego Cavagni. Atak, rozpoczęty na około 15 kilometrów przed metą mógł początkowo wydawać się szalony, ale szybko okazało się, że miał sens. Dwójka powoli dojeżdżała do prowadzącego Bernarda i wydawało się, że wkrótce będziemy mieć na czele trzech kolarzy.

Tak się jednak nie stało. Cavagnę dotknął niewiarygodny pech. Jego rower miał defekt, więc Francuz musiał zejść na pobocze i poczekać na pomoc. Zanim ta przyszła, odjechał mu najpierw Sanchez, a później cała główna grupa. Kolarz Deceunincku mógł pocieszać się wyłącznie tym, że i Bernard, i Sanchez szybko zostali doścignięci przez peleton, w którym zaczynało dziać się coraz więcej.

Na trzy kilometry przed metą, jako pierwszy z grupy faworytów ruszył Roglić, za którym, co ciekawe nie utworzyła się żadna sensowna pogoń. Tempo grupy za Słoweńcem było na tyle niewielkie, że długo utrzymywał się w niej nawet… Michael Matthews. Na kilkaset metrów przed metą ataku próbował choćby Własow, ale była to już przysłowiowa musztarda po objedzie. Ostatecznie Słoweniec samotnie wjechał na metę i został nowym liderem wyścigu.

12 sekund za nim finiszowała pięcioosobowa grupa. W niej najszybsi okazali się Maximillian Schachmann oraz Guillaume Martin, którzy uzupełnili dzisiejsze podium.

Wyniki 4. etapu Paryż-Nicea:

Klasyfikacja generalna po 4. etapie Paryż-Nicea: