Elia Viviani, który od 2020 roku jest kolarzem drużyny Cofidis, podsumował swój bezowocny sezon, w którym ani razu nie udało mu się przekroczyć linii mety na pierwszym miejscu. 31-letni Włoch nie ukrywa rozczarowania, ponieważ – jak powiedział – nawet jako neo-pro odnosił zwycięstwa.
Transfer Elii Vivianiego był jednym z najgorętszych zimą poprzedniego roku. Włoch odszedł z drużyny Deceuninck-Quick Step, w której odnosił największe sukcesy i zastąpił go Irlandczyk Sam Bennett, który zwyciężał w Tour de France, a ponadto wygrał prestiżową dla najszybszych kolarzy w peletonie zieloną koszulkę.
Chociażby na tym tle bilans Vivianiego wygląda źle. Jak bowiem wiadomo, dla sprintera liczą się zwycięstwa, a tych w 2020 roku zabrakło.
– Wygrałem trzy wyścigi nawet, kiedy byłem neo-pro, więc to naturalne, że jestem rozczarowany. Przyznam, że w tym roku ani na chwilę nie osiągnąłem swojego najlepszego poziomu. Bardzo ważne jest to, aby przeanalizować to, co nie zadziałało tak jak powinno – począwszy od samych podstaw. Myślałem, że łatwo będzie przenieść sprinterski pociąg do innej ekipy, ale to wcale nie okazało się takie proste
– mówił Elia Viviani na łamach włoskiego dziennika „La Gazzetta dello Sport”.
Razem z Vivianim do Cofidisu przeszedł jego wierny rozprowadzający Fabio Sabatini, ale zabrakło chociażby Michaela Mørkøva, który święci teraz triumfy z Bennettem czy Maxa Richeze – także doświadczonego i dobrego lead-out mana.
Za brak sukcesów Viviani obwinia siebie w pięćdziesięciu procentach, ponieważ uważa, że odpowiedzialność powinna zostać rozłożona pomiędzy zawodnika a drużynę.
– Aby stworzyć dobry sprinterski pociąg zawsze trzeba współpracować. Sabatini jest oczywistością, a nie znakiem zapytania. Co do niego nie ma wątpliwości, ponieważ zawsze pracowaliśmy razem
– dodał Viviani i jednocześnie zadeklarował, że nie chce już nigdy więcej powtórzyć takiego sezonu jak miniony.
– Nie chcę mieć już ani jednego takiego sezonu jak ten. Mój cel na sezon 2021 jest jasny: wygrywać. Nie chcę wybierać żadnych konkretnych wyścigów, chciałbym wygrać tam, gdzie wystartuję. Rozpocznę sezon w najwyższej formie i myślę, że wciąż mogę odnosić sukcesy
– zakończył Elia Viviani.
Włoch rozpoczął sezon w Tour Down Under i zakończył startem w Giro d’Italia. W sumie ma na koncie sześćdziesiąt siedem dni wyścigowych.