Teraz możemy to już oficjalnie przyznać – Vuelta a Espana 2020 jest rozstrzygnięta. W końcówce etapu nr 17 nie brakowało jednak emocji. Czas na oceny.
Plusy:
Zasłużony sukces
Po raz kolejny z przyjemnością pochwalimy Davida Gaudu. Wciąż młody Francuz podczas tegorocznej Vuelty pokazał, że jest zawodnikiem, którego należy się coraz bardziej obawiać. Po dwóch wygranych etapach Francuz zdołał awansować na wysokie, 8 miejsce w klasyfikacji generalnej, co jest jego największym sukcesem w karierze. Jeśli tylko jego kariera się odpowiednio potoczy, w przyszłości może mu się udać poprawić wyniki osiągane przez jego lidera – Thibaut Pinot.
Jazda do końca
Choć długo wydawało się, że na ostatnim podjeździe nikt nie spróbuje zaatakować Primoza Roglica, Richard Carapaz postanowił ruszyć w najbardziej odpowiednim momencie. Agresywna jazda Ekwadorczyka na pewno mogła się podobać. Ostatecznie zabrakło mu jednak… kilku bonifikat z poprzednich etapów.
Obrona na wagę zwycięstwa
Atak wygra Ci mecz, a obrona ligę – tak wiele lat temu mówiło się o piłkarskich prawdach. Podobnie działa to też w kolarskim światku. Dziś udowodnił to Primoz Roglic, który w kapitalny sposób utrzymał przewagę nad najgroźniejszymi rywalami. Nie da się jednak ukryć, że w końcówce pomogli mu też kolarze Movistaru, co jest niezwykle symboliczne. W końcu przed rokiem to własnie w barwach hiszpańskiego teamu Carapaz miał rywalizować ze Słoweńcem, lecz ze względu na pewne problemy, Eusebio Unzue i spółka uznali go za zdrajcę (polecamy 5 odcinek serialu o Movistarze w sezonie 2019). Dziś to także Marc Soler i Enric Mas pozwolili Roglicowi utrzymać koszulkę przed wjazdem do Madrytu. Niesamowita klamra.
Minusy:
Spokój i cisza
Mimo, że w końcówce walka o zwycięstwo we Vuelcie rozkręciła się na dobre, cały etap był niezwykle cichy, spokojny i po prostu nudny. Mówiąc wprost, spodziewaliśmy się dziś dużo ciekawszej rozgrywki, lecz niestety oglądanie odcinka moglibyśmy ograniczyć do ostatnich 4 kilometrów.
