fot. CCC Team

Jakub Mareczko nie dojechał do mety na wczorajszym etapie Vuelta a Espana. Był to jego ostatni start w barwach ekipy CCC Team. Na płaskich etapach hiszpańskiego Wielkiego Touru Mareczko zajął trzecie i piąte miejsce. Co dalej ze sprinterem urodzonym w Jarosławiu?

Etapy numer 11, 12 i 13 miały być dla Jakuba Mareczki wielkim testem. Od dawna wiadomo bowiem, że polsko-włoski sprinter nie radzi sobie dobrze w górach i w indywidualnej jeździe na czas. Niestety kolarz „pomarańczowych” nie ukończył pierwszego bardzo wymagającego etapu. Dla Jakuba Mareczki był to piąty Wielki Tour w karierze. Kolarz z Jarosławia nie ukończył żadnego z nich – najdalej dojechał do 13. etapu w Giro d’Italia 2017 roku. Nie można jednak powiedzieć, że jest on słabym zawodnikiem, a takie komentarze można było znaleźć na jego temat w mediach społecznościowych.

Jakub Mareczko ma z przeszkodami terenowymi ogromne problemy, ale w swojej specjalności – finiszach z dużej grupy – spisuje się całkiem dobrze. Oczywiście, można zapytać, że „skoro jest taki dobry, to gdzie są zwycięstwa w barwach CCC?”. I rzeczywiście, sprinter „pomarańczowych” nie miał najłatwiejszych początków w ekipie pierwszej dywizji. W swoim debiutanckim sezonie w CCC tylko trzykrotnie stanął na podium (na etapach Santos Tour Down Under i VOO-Tour de Wallonie oraz w Grand Prix Cerami), co z pewnością nie było zadowalającym wynikiem dla kolarza, który miał na swoim koncie 40 wygranych.

W sezonie 2020 Jakub Mareczko liczył na przełamanie. Zaczęło się bardzo dobrze, bo już na pierwszym etapie Tour de la Provence zajął drugie miejsce przegrywając o włos z Nacerem Bouhannim (Team Arkea Samsic). Później w Zjednoczonych Emiratach Arabskich mierzył się ze śmietanką najlepszych sprinterów globu i dwukrotnie kończył etap na siódmej pozycji. Choć nie jest to wynik rewelacyjny, to z pewnością nie jest też słaby.

Po przerwie spowodowanej pandemią Jakub Mareczko wystartował w Gran Trittico Lombardo i Mediolan – Turyn, a następnie w Tour de Hongrie. Tam się przełamał. Po prawie dwuletniej przerwie uniósł ręce w geście zwycięstwa, a potem powtórzył to jeszcze dwukrotnie. Na Węgrzech Mareczko pokonał w sprintach takich zawodników, jak Matteo Moschetti (Trek-Segafredo), Rudy Barbier (Israel Start-Up Nation) czy Kaden Groves (Mitchelton-Scott). Wydawało się, że po udanym Tour de Hongrie Jakub Mareczko pojedzie w Giro d’Italia, jednak kierownictwo ekipy CCC Team wysłało go na Vueltę.

W hiszpańskim wyścigu sprinterzy nie mieli wiele szans, a biorąc pod uwagę problemy Jakuba Mareczki z podjazdami, należało się spodziewać, że będzie mu bardzo ciężko dojechać do Madrytu. Ostatecznie kolarz CCC Team finiszował na dwóch etapach, na których starał się wykorzystać swoje szanse. Na czwartym odcinku zajął trzecie miejsce przecinając linię mety za Samem Bennettem (Deceuninck – Quick Step) i Jasperem Philipsenem (UAE-Team Emirates). Pięć dni później finiszował na szóstej pozycji, ale z powodu relegacji Sama Bennetta przesunął się o lokatę wyżej. Są to dobre wyniki, które pokazały, że Jakub Mareczko jest naprawdę solidnym kolarzem.

Należy zwrócić też uwagę na to, że nie miał on do dyspozycji pociągu, tak jak było to w przypadku innych zawodników. O miejsce w peletonie Kuba musiał walczyć sam i często zaczynał sprint z dalszej pozycji, a mimo tego zdołał zająć tak dobre pozycje. Patrząc na finisze sprintera z Jarosławia można było zobaczyć jego bardzo aerodynamiczną pozycję, której nie oglądaliśmy od dawna. Dodatkowo nie odstawał on prędkością od pozostałych zawodników. Zaryzykuję więc stwierdzenie, że gdyby Jakub miał do pomocy kilku kolarzy, mógłby pokusić się o wyższe miejsca, a nawet o zwycięstwo.

Jakub Mareczko oficjalnie nie ma jeszcze podpisanego kontraktu, ale jest łączony z EOLO-Kometa – ekipą Alberto Contadora, która w przyszłym roku będzie jeździła z licencją drugiej dywizji. Choć sam zawodnik nie zdradza jeszcze szczegółów, to nie sądzę, żeby miał problem ze znalezieniem pracodawcy – może nie w najwyższej dywizji, ale zespoły Pro Teams z pewnością przyjęłyby sprintera tego kalibru z otwartymi ramionami. Może i nie ukończy Wielkiego Touru, ale będzie nadzieją na kilka solidnych zwycięstw w większych, jak i mniejszych wyścigach. Drużyny drugiej dywizji wyjeżdżają na prestiżowe azjatyckie wyścigi, jak Tour of Hainan, Tour of Taihu Lake czy Tour of Qinghai Lake, w których Jakub Mareczko radził sobie znakomicie. Ponadto, jako lider drużyny PRT, Mareczko mógłby mieć do pomocy kilku kolarzy, co zdecydowanie ułatwiłoby mu walkę na sprinterskich końcówkach.

Dodatkowo ekipy drugiej dywizji będą otrzymywały dzikie karty na wyścigi rangi World Tour, więc krok w tył w tym przypadku wcale nie musi wiązać się z zatrzymaniem rozwoju zawodnika, a wręcz przeciwnie. Angaż w ekipie Pro Teams mógłby pomóc Kubie w zdobyciu kilku potrzebnych zwycięstw, a nie przekreśliłby szansy na rywalizację z czołowymi sprinterami na świecie, dlatego szczerze życzę mu, by znalazł dobrą drużynę, w której pobyt będzie trampoliną dla jego dalszej kariery.

Poprzedni artykułVuelta a Espana 2020: Oświadczenie kolarzy w sprawie protestu
Następny artykułVuelta a Espana 2020: Carthy zgarnia etap, Carapaz liderem!
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments