Niedzielne Liege-Bastogne-Liege było ostatnim wyścigiem Marca Hirschiego w sezonie.
Po dość dyskretnym (choć również pełnym dość dobrych wyników) pierwszym sezonie w worldtourowym peletonie, w tym młodzieżowy mistrz świata z Innsbrucku wreszcie pokazał, że jest jednym z najbardziej obiecujących kolarzy na świecie.
Bardzo udane były dla niego przede wszystkim ostatnie tygodnie. Najpierw był bardzo widoczny na trasie Tour de France, co zapewniło mu zwycięstwo etapowe i kilka dobrych miejsc na pozostałych odcinkach, a także miano najwaleczniejszego zawodnika całego wyścigu.
Natomiast tydzień później rozpoczął bardzo udaną dla siebie serię wyścigów jednodniowych. Najpierw zdobył brązowy medal w mistrzostwach świata, gdzie o włos pokonał Michała Kwiatkowskiego, później wygrał Strzałę Walońską, by wreszcie w niedzielę zająć 2. miejsce w Liege-Bastogne-Liege, które mogłoby być jeszcze wyższe, gdyby nie Julian Alaphilippe, który zajechał mu drogę.
„Staruszka” była ostatnim w tym roku worldtourowym wyścigiem dla typowych puncherów, więc Hirschi postanowił, że to właśnie startem w niej zakończy sezon, co obwieścił na Instagramie.
Teraz będę cieszył się swoimi wakacjami
– napisał w medium społecznościowym 22-latek, co oznacza, że nie zobaczymy go w tym sezonie ani na Vuelta a Espana, ani, wbrew niektórym plotkom, w brukowanych klasykach.