fot .UCI

Martin Toft Madsen jako pierwszy po rekordzie Victora Campenaertsa podjął próbę w jeździe godzinnej na czas. 35-letni Duńczyk uzyskał trzeci wynik w historii. Zapraszamy do lektury wywiadu ze specjalistą od indywidualnej jazdy.

Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z jazdą indywidualną na czas? Dlaczego wybrałeś tę specjalność?

Martin Toft Madsen: Zacząłem ścigać się na krajowych wyścigach w 2008 roku. Wcześniej w wyścigach brał udział mój przyjaciel, z którym jeździłem dla zabawy. Dość szybko przekonałem się, że najbardziej lubię jazdę na czas. W 2009 roku kupiłem rower czasowy. Od tego momentu skupiłem się na doskonaleniu umiejętności w wyścigach na czas.

Jak czujesz się podczas samotnej jazdy?

Kiedy jadę na czas, skupiam się na trasie i na tym, jak pracuje mój organizm. Dobrze wiem, jak powinienem się czuć w danym fragmencie trasy. Gdzie mogę mocniej nacisnąć i gdzie dobrze, jak ból jest większy, a gdzie mogę odpocząć. Jestem skoncentrowany na 100% od startu do mety. Rzadko korzystam z radia. Skupiam się tylko na sobie i jadę tak szybko, jak to możliwe.

Dwukrotnie wygrałeś wyścig Chrono des Nations. Jak trudno jest wygrać ten prestiżowy wyścig na czas z samym sobą, a także najlepszymi specjalistami od jazdy na czas na świecie?

Oczywiście, trudno jest rywalizować z najlepszymi na siebie. Zazwyczaj nie skupiam się na zawodach, tylko na swojej jeździe. Coś takiego można zrobić tylko w czasówce, a nie w wyścigach ze startu wspólnego. Tak naprawdę nie ma różnicy, czy jadę w lokalnym wyścigu, czy w mistrzostwach świata.

Twoim najlepszym wynikiem na mistrzostwach świata było 10. miejsce w Innsbrucku. Jak zapamiętałeś tamte zawody?

Fajnie było spędzić trochę czasu na „gorącym krześle” dla lidera, rozmawiać tam z innymi i być przez jakiś czas w telewizji. Poza tym była to czasówka taka jak inne. Jestem w swoim świecie, dopóki nie przekroczę linii mety. Skupiam się na tym, aby jechać jak najszybciej.

Od 2015 roku jesteś kolarzem zespołu z Bornholmu. Chciałbyś jeździć w lepszej drużynie? Miałeś inne propozycje?

Nadal jestem zadowolony z jazdy dla zespołu z Bornholmu. Nie miałem propozycji kontraktów, ale także za bardzo ich nie szukałem. Myślę, że trudniej jest starszym kolarzom podpisać umowę z mocniejszymi zespołami. W mniejszej drużynie czuję dodatkową swobodę. Mogę skupić się na wyścigach, na których mi zależy.

Jak ważne dla Ciebie jest ściganie w wyścigach ze startu wspólnego?

Są one ważne, ale oczywiście nie tak jak czasówki. Wspaniale jest jeździć z zespołem i pomagać sobie. To inne doświadczenia w porównaniu do jazdy na czas. Różnorodność daje także jazda w peletonie, gdzie trzeba się przepychać.

Podejmowałeś próby pobicia godzinnego rekordu. Jak wymagająca jest walka z czasem na torze?

To najtrudniejsze „wyścigi”, w jakich do tej pory jechałem. Są trudniejsze niż godzinna jazda na szosie, ponieważ nie ma czasu na odpoczynek i wszystkie oczy są skierowane na Ciebie.

Jak porównasz tory, na których jechałeś godzinną jazdę – Ballerup, Odense i Aguascalientes? Który z nich jest najlepszy w twojej opinii?

Tor w Odense jest najszybszy, jeśli patrzy się tylko na tor. Jednak w Aguascalientes położony jest na dużej wysokości, więc można na nim pojechał szybciej niż w Odense. W Meksyku jest też wiele rzeczy, które mogą pójść nie tak. Tor w Ballerup jest najwolniejszy z nich. Jest dość blisko miejsca, gdzie mieszkam i dlatego najczęściej tam jeżdżę.

W zeszłym roku w Odense pobiłeś rekord Danii i ustanowiłeś trzeci wynik w historii. Jak wyglądały Twoje przygotowania? Ile czasu na nie poświęciłeś?

Byłem trzy razy przed próbą w Odense, aby przetestować tor. Trenowałem też kilka razy w Ballerup, ale to nieco inny tor. Pod koniec lipca czułem, że jestem w formie i ustaliłem swoją próbę na sierpień. Od dłuższego czasu wiedziałem, że chcę dokonać próby, ale nie znałem dokładnego terminu.

Osiągnąłeś wynik 53,975 km. Jak bardzo możesz poprawić ten wynik?

Na podstawie testów spodziewałem się, że mogę pojechać około 54 kilometrów. Mam nadzieję, że mogę uzyskać lepszy wynik, ale nie wiem, kiedy podejmę kolejną próbę. Pracuję nad ustaleniem różnych aspektów, które mam nadzieję, pomogą mi się poprawić.

Victor Campenaerts pobił rekord świata wynikiem ponad 55 kilometrów. Co sądzisz o tym rezultacie? Czy myślisz, że ktoś i o ile może poprawić ten wynik?

To oczywiście bardzo dobry wynik. Myślę, że zostanie pobity w ciągu najbliższych kilku lat – może już w tym roku. Prawdopodobnie jest kilku kolarzy, którzy z odpowiednim przygotowaniem mogą to zrobić. Jest także kilkunastu innych, którzy mogą tego dokonać, ale potrzebują większego przygotowania i trochę szczęścia.

Z powodu pandemii koronawirusa wyścigi są odwoływane. Jakie były twoje cele? Jak myślisz, które z nich uda się jeszcze zrealizować?

Moim największym celem na ten sezon są mistrzostwa kraju w jeździe na czas. Są zaplanowane na 18 czerwca i teraz nie wiadomo, czy odbędą się w tym terminie. Mistrzostwa świata czy Europy mają odbyć się od sierpnia do października, więc w tym momencie nic jeszcze nie wiadomo. Trudno powiedzieć, co się może wydarzyć.

Na kiedy planujesz następną próbę bicia rekordu świata w jeździe godzinnej?

Mam nadzieję, że uda się to jeszcze w tym roku. Nie znam jeszcze dokładnej daty. Będzie to zależne od mojej formy, a także sytuacji związanej z koronawirusem.

Planujesz wystartować na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio?

Z tego, co widziałem, trasa olimpijska nie za bardzo mi odpowiada. Jednak nadal wierzę, że zostanę wybrany i dobrze sobie na nich poradzę. To, że igrzyska zostały przeniesione, oznacza, że teraz nie muszę się na tym skupiać i wiele w tej sprawie może zdarzyć się w przyszłym roku.

Poprzedni artykułJoe Dombrowski: „Plany startowe mogliśmy wyrzucić przez okno”
Następny artykułZakup roweru wrzuć w firmowe koszty
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments