fot: Chris Auld

Choć ciężko w to uwierzyć, już za nieco ponad dwa tygodnie rozpocznie się pierwszy w tym roku worldtourowy wyścig – Tour Down Under. Jednym z najważniejszych zawodników CCC Team na tej imprezie będzie Szymon Sajnok, który zgodził się porozmawiać z nami o początku nadchodzącego sezonu.

Polak już w zeszłym sezonie wielokrotnie pokazywał się z bardzo dobrej strony w świetnie obsadzonych wyścigach. Jego zdecydowanie największym sukcesem było 3. miejsce na ostatnim etapie Vuelta a Espana. Niestety na liście jego osiągnięć brakuje zwycięstw. Niedługo może się to zmienić, ponieważ 22-latek jedzie do Australii bardzo bojowo nastawiony.

Zamierzam walczyć na etapach sprinterskich. Nie wiem jeszcze co prawda, w jakiej jestem obecnie dyspozycji – w końcu mamy dopiero początek sezonu, ale jestem dobrej myśli i wydaje mi się, że mogę zakończyć Santos Tour Down Under z jakimś fajnym wynikiem. Po cichu liczę nawet na zwycięstwo etapowe. Po sezonie 2019 nabrałem mnóstwo pewności siebie, dlatego teraz wierzę, że jest to bardzo możliwe

– mówił nam Sajnok, który aby sięgnąć po zwycięstwo etapowe będzie musiał pokonać takich sprinterów jak Elia Viviani, Caleb Ewan, czy Sam Bennett.

Dla kolarza CCC Team zbliżający się występ wcale nie będzie debiutem w tej imprezie. W zeszłym roku pojechał na antypody z myślą o pomaganiu Jakubowi Mareczce. Teraz kartuzianin zamierza wykorzystać doświadczenie, które udało mu się wtedy zdobyć.

To, że byłem w Australii rok temu, z pewnością ma jakieś znaczenie. To był mój pierwszy wyścig w World Tourze i nie wiedziałem do końca czego się spodziewać, ale myślę, że dobrze się tam odnalazłem i teraz już wiem, że nie ma się czego obawiać. Poza tym, bardzo polubiłem ściganie się w tym miejscu, ponieważ panuje w nim bardzo fajny klimat. To wszystko wpływa na to, że teraz mam dużą ochotę na dobry wynik, zwłaszcza że tym razem to ja będę liderem ekipy na płaskich etapach

– powiedział

Oczywiście “Pomarańczowych” interesuje nie tylko walka na sprinterskich odcinkach. Najważniejszą postacią zespołu, celującą w wysokie miejsce w klasyfikacji generalnej jest Patrick Bevin, który rok temu był liderem wyścigu przez cztery etapy, a gdyby nie upadek w przedostatnim dniu rywalizacji, mógłby utrzymać ochrową koszulkę do końca wyścigu. Ostatecznie zakończył rywalizację na 43. miejscu, jednak być może teraz będzie miał więcej szczęścia. Sajnok wierzy w swojego zespołowego kolegę.

Jeszcze nie znam dokładnych założeń ekipy odnośnie Patricka, ale patrząc na to, co udało mu się zrobić w zeszłym roku, wydaje mi się, że stać go na zwycięstwo w tym wyścigu. Gdyby nie tamta zeszłoroczna kraksa, to teraz mógłby przyjeżdżać do Australii jako obrońca tytułu. Wtedy się nie udało, ale teraz znów jest dobrze przygotowany, więc powinien powalczyć o triumf, a ułatwienie mu tego będzie głównym zadaniem naszej drużyny – moja walka o zwycięstwa etapowe będzie jedynie celem pobocznym

– mówił.

Po zakończeniu Tour Down Under kolarz z Kaszub nie będzie musiał długo czekać na swój kolejny występ – będzie można zobaczyć go także na dwóch kolejnych wyścigach World Touru – Cadel Evans Great Ocean Race i UAE Tour. Tam również będzie się starał o osiągnięcie  dobrego wyniku.

Oczywiście moim kolejnym wyścigiem będzie, podobnie jak w zeszłym roku Cadel Evans Great Ocean Race. Ostatnio miałem tam defekt przed ostatnią rundą, przez co straciłem trochę czasu do najlepszych, ale teraz powinno być znacznie lepiej. Myślę, że jestem dużo lepszym kolarzem niż 12 miesięcy temu i jeśli tym razem ominie mnie pech i przetrzymam te pagórki pod koniec wyścigu, to powinienem być w stanie fajnie zafiniszować. Potem jadę na UAE Tour, gdzie również będę chciał powalczyć na etapach sprinterskich, a tego, co będzie dalej, jeszcze nie wiem – dokładny plan powinienem poznać na przełomie lutego i marca

– dodał.

Jeden z najbardziej utalentowanych kolarzy jeżdżących w CCC od dawna powtarza, że jego wielkim marzeniem jest start i zajęcie wysokiego miejsca w Paryż-Roubaix. Niewykluczone, że jego część uda mu się zrealizować już w tym roku.

Rozmawialiśmy na ten temat, ale do tego wyścigu zostało jeszcze dużo czasu. Ja na pewno bardzo bym chciał wystartować, ale zobaczymy, jak będzie wyglądała moja dyspozycja w tamtym momencie sezonu i jakie będzie nastawienie ekipy.

– zdradził

Jeśli rzeczywiście będzie mu dane wziąć udział w “Piekle Północy” to prawdopodobnie jego zadaniem będzie udzielanie pomocy Gregowi Van Avermaetowi i Matteo Trentinowi – nowemu nabytkowi pomarańczowej ekipy. Szczególnie współpraca z tym drugim może okazać się bardzo owocna, ponieważ Włoch jest zawodnikiem o profilu bardzo podobnym do tego, do którego dąży Sajnok. Zresztą już podczas obozów treningowych przed sezonem Polak miał okazję do nauki u boku zdecydowanie bardziej doświadczonego kolegi.

W czasie zgrupowań byliśmy podzieleni na grupy, w zależności od tego, jak wyglądają nasze plany na rozpoczęcie sezonu. Ja jadę do Australii, a on zaczyna rok innym wyścigiem, więc znaleźliśmy się w różnych zespołach. Na szczęście mimo to udało nam się zaliczyć kilka wspólnych treningów, w czasie których dostałem od niego kilka wskazówek. Mówił mi sporo choćby o tym, jak powinienem się ustawiać. Czuję, że współpraca z nim da mi naprawdę dużo i że kolejne wspólne treningi i wyścigi mogą sprawić, że stanę się zdecydowanie lepszym kolarzem.

– powiedział

Mimo że od jakiegoś czasu kartuzianin często wspomina o tym, że swoją przyszłość łączy raczej z klasykami niż sprinterskimi finiszami, to w tym roku raczej nie ma się co spodziewać, że zobaczymy go walczącego o czołowe miejsca w wyścigach po pagórkach. Na razie skupia się głównie na tym, by jak najlepiej wypadać na płaskich końcówkach, natomiast jego udział w trudniejszych imprezach ma służyć jedynie zdobyciu doświadczenia.

W tym sezonie raczej znów będę skupiał się na sprincie, ale też pojadę do Belgii, gdzie pewnie wezmę udział w kilku pagórkowatych klasykach. Na razie chcę tam zbierać doświadczenie. Żeby myśleć o sukcesach w tego rodzaju wyścigach, trzeba ułożyć sobie treningi specjalnie pod nie, a ja na razie przygotowuję się raczej pod sprinty. Na zmianę specjalizacji przyjdzie jeszcze czas

– zakończył.

Poprzedni artykułPello Bilbao: „Tour de France to mój cel nr 1”
Następny artykułSezon 2020 szansą dla Tima Merliera
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments