Giro dell’Emilia 2019: Primoz Roglic z kolejnym zwycięstwem w sezonie 2019

Primoz Roglic (Jumbo-Visma) zwyciężył w sto drugiej edycji włoskiego klasyku Giro dell’Emilia. Zwycięzca hiszpańskiej Vuelty zaatakował na ostatnim kilometrze i samotnie przekroczył linię mety usytuowaną pod Sanktuarium św. Łukasza w Bolonii. 

Giro dell’Emilia to włoski wyścig jednodniowy kategorii 1.HC, który wpisuje się w cykl jesiennych klasyków przygotowujących kolarzy i budujących atmosferę przed ostatnim z pięciu monumentów – Il Lombardia. Dystans wynosił nieco ponad 207 kilometrów, a na trasie znajdowało się sporo wchodzących w nogi wzniesień. Kolarze wystartowali w Bolonii i finiszowali również w Bolonii, na wzniesieniu prowadzącym do Sanktuarium św. Łukasza, gdzie kończył się pierwszy etap jazdy indywidualnej na czas tegorocznego Giro d’Italia. Finałowy podjazd liczył 2200 metrów, a średnie nachylenie wynosiło około 10 proc., jednak wcześniej pokonywany był kilkakrotnie.

Wyścig był bardzo dobrze obsadzony. Po pierwsze, należy wspomnieć, że na starcie stanęli wszyscy trzej zwycięzcy tegorocznych wielkich tourów, czyli Richard Carapaz (Movistar), Egan Bernal (Team INEOS) oraz Primoz Roglic (Jumbo-Visma). Ponadto ścigali się m.in. Vincenzo Nibali (Bahrain-Merida), byli zwycięzcy Emilii Carlos Betancur (Movistar), Robert Gesink (Jumbo-Visma) i Esteban Chaves (Mitchelton-Scott) oraz mistrz Hiszpanii Alejandro Valverde (Movistar) czy zwycięzca Criterium du Dauphine Jakob Fuglsang (Astana). Polaków zabrakło.

Ucieczkę dnia stworzyło trzech Włochów: Jacopo Mosca (Trek-Segafredo), Umberto Orsini (Bardiani-CSF) oraz Davide Ballerini (Astana). Co ciekawe, uzyskali oni całkiem dużą przewagę, która w pewnym momencie wynosiła nawet prawie siedem minut.

Jednak już na pierwszej rundzie w Bolonii przewaga harcowników zaczęła szybko maleć, a od kolegów odjechał Jacopo Mosca, najsilniejszy jak się okazało z prowadzącego tria. Na drugiej rundzie w pogoń za Moscą udała się kilkuosobowa grupka, z której wreszcie pozostali tylko Pierre Latour (AG2R) i Giulio Ciccone (Trek-Segafredo). Na początku trzeciego podjazdu tracili oni do Mosci około 50 sekund, a peleton dosłownie siedział im na plecach.

Wydawało się, że Ciccone i Latour zostaną doścignięci już na tym trzecim okrążeniu, ale ostatecznie udało im się jeszcze przez jakiś czas utrzymać przewagę – dokładnie do momentu, gdy do mety pozostało 10 kilometrów.

Wówczas do rywalizacji włączyli się najwięksi faworyci do zwycięstwa. Na czele peletonu migały koszulki Egana Bernala, Michaela Woodsa, Diego Ulissiego i Alejandro Valverde.

Kolejnymi, którzy zdecydowali się na atak byli Gianluca Brambilla i Diego Ulissi, a za kolarzami ze słonecznej Italii uformowała kilkunastoosobowa grupka z kandydatami do zwycięstwa, z której na ostatnim podjeździe zaczął odpadać między innymi Vincenzo Nibali.

Ulissi i Brambilla zostali doścignięci, a półtora kilometra przed metą w grze o zwycięstwo pozostało około dziesięciu kolarzy. Ostatni kilometr na czele tej grupki rozpoczął Primoz Roglic, na którego atak nie był w stanie odpowiedzieć równie mocno wyglądający chwilę wcześniej Michael Woods. Zwycięzca hiszpańskiej Vuelty ze względną łatwością odjechał od rywali i samotnie przekroczył linię mety. Podium uzupełnili kolarze drużyny EF Education-First – Michael Woods i Sergio Higuita.

Pomimo że wyścig Giro dell’Emilia nie ma kategorii World Tour, to posiadanie go na liście sukcesów jest prestiżowe z uwagi na jego tradycję i tych, którzy triumfowali w nim w przeszłości. Tym samym Primoz Roglic udowadnia swoją uniwersalność i kolarski nos, dzięki któremu ma już zwycięstwo w wielkim tourze i w szeregu „tygodniówek”. Kto wie, czy w przyszłości nie będzie brylował również w górzystych „jednodniówkach”.

Pełne wyniki: