fot. Deceuninck-Quick Step / Getty Images

Julian Alaphilippe jest bez dwóch zdań jednym z największych przegranych wczorajszego wyścigu o mistrzostwo świata elity. Francuz miał walczyć w Yorkshire o złoto, a tymczasem dojechał do mety w Harrogate na bardzo dalekiej pozycji.

27-latek, który w tym sezonie ma na swoim koncie dwucyfrową liczbę zwycięstw (m.in. w Strade Bianche i Mediolan-San Remo) na północy Anglii kompletnie zawiódł. Najpierw, podobnie jak wielu innych faworytów, odpuścił odjazd, który ostatecznie dojechał do mety z dużą przewagą nad resztą zawodników. Natomiast później odpadł nawet z grupy w której jechał i zakończył wyścig dopiero na 28. pozycji – nie był nawet najlepszy spośród Francuzów. Według niego duży wpływ na jego słabszy występ miała pogoda.

– W swoim życiu brałem już udział w wielu ciężkich wyścigach, ale ten zapamiętam na bardzo długi czas. Cierpiałem praktycznie cały dzień. To było piekielne 260 kilometrów. Czegoś takiego doświadczyłem maksymalnie kilka razy w karierze. Gdy zbliżaliśmy się do rund poczułem przeszywające zimno. A wraz z kolejnymi kilometrami było tylko coraz gorzej. Oczywiście warunki były takie same dla wszystkich, więc wygrał najmocniejszy. Tyle że mój organizm źle reaguje na takie warunki, więc dziś nie miałem po prostu żadnych szans

– mówił.

Dodał też, że nie ma problemu z pogodzeniem się z porażką.

– Mimo wszystko nie opuszczam Yorkshire ze spuszczoną głową. Wiem że dałem z siebie sto procent. Wykonaliśmy też wszystkie zalecenia taktyczne Thomasa – naszego selekcjonera. Moi koledzy robili co w ich mocy, bym zdobył tęczową koszulkę. Przywozili mi batony, żele i bidony, pomagali gdy musiałem założyć na siebie dodatkowe ubranie, a także jechali tak, by jak najbardziej ułatwić mi życie. Niestety nie byłem w stanie tego wykorzystać, ale trudno, takie jest życie.

Teraz przed nim kolejne starty – m.in. w Mediolan-Turyn i Il Lombardia, którą dwa lata temu zakończył na 2. pozycji. Tam będzie miał okazję by udowodnić, że jego wczorajsze niepowodzenie, to faktycznie przede wszystkim kwestia pogody.

Poprzedni artykułGran Fondo Gdynia 2020 – 1 października ruszają zapisy. Wyścig wesprze Ryszarda Szurkowskiego!
Następny artykułNie pomogło zwycięstwo we Vuelcie. Drużyna Euskadi-Murias kończy działalność
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments