Katarzyna Niewiadoma (Canyon//SRAM) w wielkim stylu wygrała Amstel Gold Race. Polka tuż za linią mety nie ukrywała, że triumf w „Piwnym Wyścigu” był jednym z jej marzeń. „Wierzyłam, że jeżeli czegoś chcę, wszystko jest możliwe” – mówiła.
Polka, która tego dnia brała udział w niemal każdej poważniejszej akcji zaczepnej, u stóp Caubergu wyprowadziła zabójczy cios, gubiąc wszystkie rywalki. Na zlokalizowaną niespełna dwa kilometry dalej metę wjechała samotnie, odnosząc jedno z największych (jeżeli nie największe) zwycięstw w dotychczasowej karierze.
Szczerze mówiąc wciąż nie mogę uwierzyć w to, co się stało. Drżę, o Boże, co ja zrobiłam! Bardzo chciałam wygrać Amstel Gold Race. Wierzyłam, że jeżeli czegoś chcę, wszystko jest możliwe. Udało się, to coś niesamowitego
– komentowała zawodniczka z Ochotnicy Górnej przed kamerami Eurosportu. Zapytana o to, czy nie bała się, że przez udział we wcześniejszych akcjach straciła zbyt dużo sił, zaprzeczyła.
To jest mój styl. Muszę czuć, że się ścigam. Dodaje mi to pewności siebie
– wyznała. Dodała także, że w końcówce nie oglądała się na ścigającą ją Annemiek Van Vleuten (Mitchelton-Scott), a skupiona była jedynie na zbliżającym się finiszu.
Nie martwiłam się tym, że się do mnie zbliża. Słyszałam tylko w słuchawce dyrektora sportowego, który krzyczał: „Nie patrz za siebie!”
– relacjonowała.
Dla 24-latki niedzielny sukces jest jednocześnie jubileuszowym, 15. w zawodowym peletonie.
–