fot. Amstel Gold Race

Zanim nadejdą emocje związane ze ściganiem w wielkich tourach czas na ardeński tryptyk, który rozpoczyna wyścig Amstel Gold Race – „piwny wyścig”, stosunkowo młody, ale posiadający wystarczający prestiż, aby każdy chciał mieć go w swoim dorobku. Oto jego zapowiedź. 

Edycja 2018

Zwycięzcą ubiegłorocznej edycji został Michael Valgren – wówczas reprezentujący kazachską Astanę, a teraz drużynę Dimension Data. Duńczyk znalazł się w decydującym, ośmioosobowym odjeździe, z którego atakował dwukrotnie, i dopiero podczas drugiej próby udało mu się odjechać. Podczas tej decydującej akcji przypuszczonej 2200 metrów przed metą, odjechał z nim Roman Kreuziger, który – co ciekawe – teraz jest kolegą z drużyny Valgrena. Trzeci był Enrico Gasparotto, który… teraz także reprezentuje Dimension Data. Zatem całe ubiegłoroczne podium wystartuje w tegorocznej edycji wyścigu Amstel Gold Race pod jednym szyldem. Fascynujące będzie podziwianie rozwiązań taktycznych przygotowanych przez drużynę z Republiki Południowej Afryki.

Trasa

W niedzielny poranek kolarze wystartują z rynku w Maastricht i po 265,7 km będą finiszować w Berg en Terblijt. Do pokonania będą mieli trzydzieści pięć ardeńskich podjazdów usytuowanych na pętlach w Limburgii. Kręte i wąskie, a zarazem wyeksponowane na podmuchy wiatru drogi będą prowadziły pośród holenderskich pól.

W ostatnich latach słynny dla wyścigu Amstel Gold Race podjazd pod Cauberg ma coraz mniejsze znaczenie dla losów wyścigu. Po zmianach wprowadzonych w 2017 roku ostatni raz kolarze pokonują go 20 kilometrów przed linią mety. Tam wyścigu raczej nie można wygrać, ale można go przegrać. Ponadto otwiera się możliwość przeprowadzenia długiego ataku po zwycięstwo, wzorem Jakoba Fuglsanga w ubiegłym roku.

A co zamiast Caubergu? Ostatnimi dwoma bergami są Geulhemmerberg i Bemelerberg, umieszczonymi na ostatnich 16 kilometrach. Z obu tych podjazdów prowadzą wąskie zjazdy, a potem do mety zostaje jeszcze siedem kilometrów. W 2017 roku na Bemelerbergu odjechali Philippe Gilbert i Michał Kwiatkowski, a następnie w dwójkowym finiszu lepszy okazał się Belg. W poprzednim zaś roku oba wymienione podjazdy nie były wystarczające dla prowadzącego oktetu, by przypuścić kluczową akcję po zwycięstwo. Jak wspomniano wcześniej, Valgren zaatakował dopiero nieco ponad dwa kilometry przed metą. Trudno zatem przewidzieć, gdzie tym razem zapadną ostateczne rozstrzygnięcia.

Inaczej jest w przypadku wyścigu kobiet, gdzie Cauberg nadal odgrywa ważną rolę, ponieważ pokonywany jest 2,6 km przed metą. W poprzedniej edycji to tam uformowało się podium wyścigu z Chantal Blaak, Amandą Spratt i Lucindą Brand.

Lista startowa

Na starcie wyścigu Amstel Gold Race zamelduje się czterech Polaków: Łukasz Wiśniowski (CCC Team), Tomasz Marczyński (Lotto-Soudal), Michał Gołaś i Michał Kwiatkowski (Team Sky). Z tego grona jedynie Kwiatkowski jest faworytem do zwycięstwa i tym kolarzem, który z pewnością otrzyma wolną rękę. „Kwiato” triumfował w tym wyścigu w 2015 roku, w koszulce mistrza świata. Krótkie podjazdy, wiatry, potrzeba dobrego pozycjonowania w peletonie i ewentualnie skuteczny finisz z mniejszej grupki to jest to, co mistrzowi Polski odpowiada. Wiśniowski i Marczyński będą pracowali odpowiednio dla Grega Van Avermaeta i Tima Wellensa, zaś „Goły” jak zwykle będzie dowodził „Niebiańskimi” i wspierał swojego młodszego, ale o wiele bardziej utytułowanego kolegę.

Z wielkim morale po monumentalnym zwycięstwie w Maastricht pojawi się Philippe Gilbert, który ma już w swoim palmarès cztery zwycięstwa w „piwnym wyścigu”. Jeśli zdobyłby piąte, zrównałby się z Janem Raasem. Tymczasem drużyna Deceuninck-Quick Step ma jeszcze w składzie przeżywającego wiosnę życia Juliana Alaphilippe’a.

Aż osiemnaście lat Holendrzy czekają na zwycięstwo w swoim najbardziej prestiżowym jednodniowym wyścigu i największe szanse na przełamanie tej niemocy ma zwycięzca „Brabanckiej Strzały” Mathieu van der Poel (Corendon-Circus). Ponadto nadziejami kibiców z Kraju Tulipanów mogą być Wout Poels (Team Sky) i Bauke Mollema (Trek-Segafredo).

Być może wyczyn Michała Kwiatkowskiego z 2015 roku powtórzy Alejandro Valverde (Movistar), który w tym sezonie zanotował dotychczas tylko (jak na niego) jedno zwycięstwo, ale w każdym wyścigu, w którym startuje plasuje się w czołówce.

Zrehabilitować za brak zwycięstwa na brukach z pewnością będzie się chciał także Greg Van Avermaet (CCC Team). Podobnie podobnie jak hiszpański mistrz świata Belg okupuje od początku sezonu miejsca w czołówkach wyścigów, w których bierze udział.

Skreślać nie można też wspomnianego tria z Dimension Data z ubiegłorocznym zwycięzcą Michaelem Valgrenem na czele. Jeśli tylko dobiorą odpowiednią taktykę, czyli nie będą wchodzić sobie w drogę, to ekipa Douglasa Rydera stoi przed szansą zdobycia bardzo wartościowego i niezwykle jej potrzebnego zwycięstwa.

Wyścig kobiet

Panie przejadą 126,8 km również z Maastricht do Valkenburga. W sumie zmierzą się z siedemnastoma podjazdami, a na pierwszych 73 kilometrach z siedmioma – ich średnie nachylenie, poza ponad dwudziestoprocentowym Keutenbergiem, wynosi od sześciu do dziewięciu procent. Następnie po raz pierwszy nadejdzie Cauberg, i będzie to początek trzech finałowych okrążeń. Na każdym z nich poza Caubergiem (800 m, 6,5%) znajdują się również Geulhemmerberg i Bemelerberg.

Na zakończenie zawodniczki po raz czwarty podjadą pod Cauberg, z którego szczytu pozostanie 1600 metrów do mety.

W wyścigu wystartują cztery Polki: Kasia Niewiadoma (Canyon-SRAM), Agnieszka Skalniak (CCC-Liv), Małgorzata Jasińska (Movistar) oraz Katarzyna Pawłowska (Team Virtu Cycling). Największe szanse na lokaty na podium mają Niewiadoma i Jasińska, choć należy pamiętać, że podwójna mistrzyni Polski zmagała się ostatnio z problemami ze zdrowiem po kraksach.

W gronie żelaznych faworytek do zwycięstwa należy upatrywać przede wszystkim bardzo mocnych Holenderek. Na przykład znajdująca się w wysokiej dyspozycji Marianne Vos, której będzie pomagała Agnieszka Skalniak, jeszcze nigdy nie wygrała Amstel Gold Race i z pewnością bardzo chciałaby dodać ten wyścig do swojego CV.

Na liście startowej należy zakreślić sobie również nazwisko Lizzie Deignan (Trek-Segafredo), która wraca po przerwie na urodzenie pierwszego dziecka.

Transmisja TV

Wyścig elity kobiet będzie można oglądać w usłudze Eurosport Player (po wykupieniu subskrypcji) w godzinach 13:25-14:30, zaś wyścig elity mężczyzn w pierwszym kanale polskiego Eurosportu od 15:15 do 17:30.

Poprzedni artykułGdy zawahasz się, gdzie sięgnąć, czyli recenzja butów Bontrager Ballista
Następny artykułCzy Philippe Gilbert dogoni Jana Raasa?
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments