fot. Ronde van Vlaanderen

Fabian Cancellara powiedział kiedyś, że wyścig Ronde van Vlaanderen jest dla Belgów jak Boże Narodzenie. Skoro tak, to w Wigilię polecamy Państwu lekturę zapowiedzi drugiego monumentu w sezonie – zarówno edycji pań, jak i panów. Frytki z majonezem i piwo pod ręką? Jeśli tak, to można czytać. A! Tylko proszę nie zapomnieć zrobić zapasów na jutro, zwłaszcza że w niedzielę sklepy będą nieczynne. 

Historia

Pierwsza edycja Ronde van Vlaanderen odbyła się w 1913 roku. 25 maja kolarze wyruszyli na trasę o godzinie szóstej rano. Po 330 kilometrach przejechanych w ciągu dwunastu godzin dotarli na drewniany welodrom w dzielnicy Gandawy – Mariakerke. Pierwszym zwycięzcą został Belg Paul Deman, który wyprzedził na finiszu kilkuosobową grupkę.

Pomimo że pierwsze edycje należały do udanych, to wyścig „De Ronde” zmagał się z problemami z pozyskaniem sponsorów oraz z liczbą chętnych do udziału kolarzy. Większą popularność zyskał w latach trzydziestych XX wieku – prawdopodobnie dlatego, że skrócono dystans do 264 kilometrów.

Przez pierwsze czterdzieści lat historii wyścigu nie można było korzystać z pomocy mechaników. W latach trzydziestych zezwolono na używanie pompki i zapasowego koła, ale tylko w wyjątkowych przypadkach i za pozwoleniem sędziów. Rower można było wymienić zaś tylko wtedy, gdy rama, koło lub kierownica uległy podczas jazdy złamaniu. Powyższe przepisy zmieniono w 1950 roku, aby uczynić wyścig bardziej podobnym do innych profesjonalnych kolarskich imprez.

Dekada lat sześćdziesiątych była tą, która ugruntowała prestiż Ronde van Vlaanderen w kolarskiej historii. Miało na to wpływ m.in. zwycięstwo Eddy’ego Merckxa, który w 1969 roku wygrał wyścig z przewagą ponad pięć i pół minuty nad Felice Gimondim. Ten margines wciąż jest rekordowym i trudno spodziewać się, że w obecnych czasach ktoś go złamie.

W 2005 roku „Flandria” została ustanowiona jednym z kolarskich wyścigów monumentalnych, czyli najdłuższych, najtrudniejszych i najbardziej prestiżowych jednodniówek. Nazwiskiem, które większość ekspertów i kibiców zapamiętała z lat dwutysięcznych jest Tom Boonen. „Tomeke” zwyciężał w „De Ronde” trzykrotnie – w 2005, 2006, a ostatni raz w 2012 roku.

W 2011 roku organizacja wyścigu przeszła w ręce „Flanders Classics”, która to firma przeniosła metę do Oudenaarde, bliżej Koppenbergu. „Flanders Classics” posiada we władaniu również wyścig kobiet i postanowiła, aby obie imprezy odbywały się w jednym dniu – tak, aby widownia przy trasie i przed telewizorami nie rozpraszała się. Poza „Flandrią” ta belgijska firma zarządza również wyścigami Driedaagse Brugge-De Panne, Gent-Wevelgem i Dwars door Vlaanderen, tworząc zarówno dla mężczyzn i kobiet ważny, składający się z czterech wyścigów, blok startowy.

Trasa

Elita mężczyzn będzie miała do pokonania 267 kilometrów. Start nastąpi w Antwerpii, skąd peleton skieruje się na południowy-zachód, przeważnie głównymi szosami, pozbawionymi większych trudności. Pierwsza z wielu „przeszkód” znajdzie się na 87. kilometrze – będzie to brukowany płaski sektor Lippenhovestraat. Pierwszy podjazd zaś – Oude Kwaremont – nastąpi 30 kilometrów później. W sumie na trasie znajduje się siedemnaście podjazdów – zarówno wyłożonych brukiem, jak i wyasfaltowanych, oraz pięć płaskich sektorów brukowanych. Meta będzie znajdowała się w mieście Oudenaarde, które ma przyjemność gościć wielki finał „De Ronde” od 2012 roku.

Elita pań mierzy się ze sobą w Ronde van Vlaanderen od 2004 roku. Od tego roku rośnie prestiż i poziom trudu tego wyścigu, a także dystans. Pierwsza edycja miała jedynie 94 kilometry, a tegoroczna liczy 157 kilometrów. Zawodniczki w przeciwieństwie do panów nie będą mogły spokojnie wchodzić w rywalizację, ponieważ pierwszy brukowany sektor następuje już po przejechaniu dziesięciu kilometrów.

W sumie kolarki pokonają cztery płaskie brukowane sektory i dziesięć podjazdów. Nie będą wspinały się na Koppenberg, ale zmierzą się z Muurem i w końcówce z kombinacją Oude Kwaremont/Paterberg. Następnie, tą samą trasą, co mężczyźni pojadą w kierunku Oudenaarde, gdzie także będzie znajdować się meta wyścigu.

Kluczowe podjazdy

OUDE-KWAREMONT

Oude Kwaremont jest jednym z najważniejszych podjazdów w wyścigu Ronde van Vlaanderen. Kolarze będą się z nim mierzyć trzykrotnie, a po raz ostatni 16 kilometrów przed linią mety. Pomimo że średnie nachylenie nie jest zbyt duże, to podjazd ten liczy 2,2 km długości, a maksymalna stromizna dochodzi do 12 proc.

PATERBERG

Paterberg pojawi się na trasie wyścigu mężczyzn dwa razy. Po raz pierwszy – tylko 3 kilometry po Kwaremoncie, a po raz drugi 13 kilometrów przed metą, i będzie to ostatni berg w wyścigu. Jego długość wynosi 400 metrów, ale średnie nachylenie to już 13 proc., zaś maksymalne sięga 21 proc. W 2013 roku zaatakował tam Fabian Cancellara, dystansując Petera Sagana i odnosząc samotne zwycięstwo.

KOPPENBERG

Jeśli na Koppenbergu ktoś zostanie z tyłu, to jest wielce prawdopodobne, że będzie musiał zejść z siodełka i niczym przełajowiec pokonać ten podjazd z rowerem na ramieniu. To wszystko dlatego, że droga jest bardzo wąska, a maksymalne nachylenie sięga 22 proc. Jednak fakt, że do mety pozostają stamtąd jeszcze 44 kilometry, to jeśli nie jest się Philippem Gilbertem, raczej nikt nie zdecyduje się na atak po zwycięstwo.

Faworyci

Trudno wskazać wielkiego lub wielkich faworytów do zwycięstwa w tegorocznym wyścigu Ronde van Vlaanderen. Rozpocząć ich wyliczanie należy więc od tych, którzy wydają się znajdować w najwyższej dyspozycji oraz tych, którzy błyszczeli do tej pory na brukach. Te warunki z pewnością spełnia Czech Zdenek Stybar, który ma do dyspozycji wspaniałą drużynę Deceuninck-Quick Step. I skoro o „Watasze” mowa, to jego koledzy, tacy jak Philippe Gilbert, Bob Jungels i mistrz Belgii Yves Lampaert, sami są oczywiście zdolni do odniesienia triumfu w Oudenaarde. W przypadku Gilberta miałoby to miejsce po raz drugi, choć były mistrz świata zmagał się w ostatnich dniach z problemami żołądkowymi i powiedział na piątkowej konferencji prasowej, że raczej nigdy w swojej karierze nie wygrywał wyścigu po kilku dniach chorowania.

Wysoko na liście faworytów należy umiejscowić również Grega Van Avermaeta (CCC Team), który nie może liczyć na tak dobry zespół, jak miało to miejsce w czasach BMC, ale doświadczenie i moc mistrza olimpijskiego mogą wystarczyć nawet w przypadku niedociągnięć ze strony jego kolegów. Według informacji portalu VeloNews sztab szkoleniowy „Pomarańczowych” zwołał naradę, na której jasno dał do zrozumienia kolarzom, że nadszedł czas, aby zrobić krok naprzód. Ponadto dyrektor sportowy Fabio Baldato nie ukrywał, że dla CCC Team jest to wyścig sezonu. Dla GVA będzie to trzynasty start w „De Ronde”. Czy zatem trzynastka okaże się dla niego szczęśliwa?

Na listę poważnych faworytów do zwycięstwa w Ronde van Vlaanderen dzięki odniesionemu w znakomitym stylu triumfie w Gent-Wevelgem wpisał się Alexander Kristoff (UAE Team Emirates). Norweg wygenerował w tamtym wyścigu imponującą średnią moc 345 watów. Na jego korzyść działa również fakt, że zwyciężał w Oudenaarde w 2015 roku.

Dziwnie jest wymieniać w nieco dalszej kolejności obrońcę tytułu Nikiego Terpstrę (Direct Energie), lecz po pierwsze, Holender zdołał błysnąć w tym sezonie jedynie trzecim miejscem w Kuurne-Bruksela-Kuurne, a po drugie, dysponuje teraz drużyną zaledwie drugiej dywizji, słynącą raczej z akcji zaczepnych we francuskich wyścigach, a nie z rozdawania kart w brukowanym monumencie. Pomimo to jeśli okoliczności w wyścigu będą sprzyjały samotnym, mocnym wilkom, Terpstra nie pozostaje bez szans na obronę tytułu.

Obecnego na starcie nigdy nie można skreślać Petera Sagana (BORA-hansgrohe), który wydaje się być o tej porze roku w gorszej dyspozycji niż poprzednio, ale mistrz Słowacji z pewnością da z siebie wszystko i będzie walczył o drugie zwycięstwo w karierze (pierwsze zdobył w 2016 roku). Jego rodak, mentor, dyrektor sportowy i były słowacki kolarz Jan Valach zapewniał ostatnio, że forma Sagana rośnie z wyścigu na wyścig i wszystko powinno być w należytym porządku.

Jeśli idzie o gospodarzy, to w gronie pretendentów do zdobycia tytułu znajdują się również Oliver Naesen z AG2R (o ile nazbyt nie zmogło go zapalenie oskrzeli), Tiesj Benoot z Lotto-Soudal oraz Wout Van Aert (Jumbo-Visma). Niestety, niezależnie od tego, czy stanie na starcie czy nie, z listy z tej trzeba skreślić raczej Sepa Vanmarcke (EF Education First-Drapac), który zmaga się z dość poważną kontuzją kolana po upadku w wyścigu E3 Binck Bank Classic.

Jeśli po zwycięstwo sięgnęliby mistrz świata Alejandro Valverde (Movistar) lub Michael Matthews (Team Sunweb), to obaj napisaliby historię swoich państw, bowiem jak dotąd ani żaden Hiszpan, ani żaden Australijczyk nie wygrał „Flandrii”.

Co ciekawe, na liście startowej znajduje się aż czterech byłych mistrzów świata w kolarstwie przełajowym. Oprócz Zdenka Stybara są to: Lars Boom (Roompot), Wout Van Aert (Jumbo-Visma) oraz Mathieu van der Poel (Corendon-Circus). Van der Poel imponuje z tego grona wyjątkowo. Poza tym, że zwyciężył w Dwars door Vlaanderen nic nie trzeba byłoby już dodawać, ale 24-latek będzie miał do dyspozycji dodatkową broń – dwukrotnego zwycięzcę Ronde van Vlaanderen (2008, 2009) Stijna Devoldera. Jednak sam zawodnik oraz menadżer drużyny Corendon-Circus Christoph Roodhooft umniejszają swoje szanse, ponieważ twierdzą, że zniknął już element zaskoczenia, a w dodatku Ronde van Vlaanderen jest zupełnie innym wyścigiem.

Listę startową podpisze trzech Polaków: Maciej Bodnar (BORA-hansgrohe), Łukasz Wiśniowski i Kamil Gradek (CCC Team). Wszyscy będą odgrywać role pomocników wobec odpowiednio Petera Sagana i Grega Van Avermaeta.

Pierwsza dziesiątka wyścigu mężczyzn z poprzedniego roku: 

1) Niki Terpstra (NED) Quick-Step Floors, at 6:21:25
2) Mads Pedersen (DEN) Trek-Segafredo, at 12 seconds
3) Philippe Gilbert (BEL) Quick-Step Floors, at 17 sec
4) Michael Valgren (DEN) Astana, at 20 sec
5) Greg Van Avermaet (BEL) BMC Racing, at 25 sec
6) Peter Sagan (SLO) Bora-Hansgrohe, at same time
7) Jasper Stuyven (BEL) Trek-Segafredo, at st
8) Tiesj Benoot (BEL) Lotto-Soudal, at st
9) Wout Van Aert (BEL) Verandas-Willems, at st
10) Zdenek Stybar (CZE) Quick-Step Floors, at st

Tak samo jak w przypadku panów, tak i u pań wielce trudno jest wskazać główną pretendentkę do podniesienia rąk w geście triumfu w Oudenaarde. W gronie faworytek znajdują się: obrończyni tytułu Anna van der Breggen (Boels-Dolmans); zwyciężczyni Strade Bianche Annemiek Van Vleuten (Mitchelton-Scott); znajdująca się w świetnej formie Marianne Vos (CCC Team); Lucinda Brand (Team Sunweb), która omal nie zdobyła tytułu mistrzyni świata w przełajach; jej klubowa koleżanka Coryn Riviera; Elisa Longo Borghini, Ellen van Dijk (Trek-Segafredo), mistrzyni Europy Marta Bastianelli (Virtu Cycling), która ma już w tym sezonie dwa zwycięstwa na koncie; Cecilie Uttrup Ludwig (Bigla Pro Cycling) oraz Chantal Blaak (Boels-Dolmans).

Warto jednak odnotować, że m.in. Riviera, Longo Borghini i van Dijk jeszcze nie stawały w tym sezonie na najwyższym stopniu podium.

Listę startową podpiszą trzy Polki: Katarzyna Niewiadoma (Canyon-SRAM), Małgorzata Jasińska (Movistar) oraz Katarzyna Pawłowska (Virtu Cycling). W ubiegłym roku zarówno Niewiadoma, jak i mistrzyni Polski Jasińska zajęły miejsca w pierwszej dziesiątce – odpowiednio dziewiąte i szóste.

Pierwsza dziesiątka wyścigu kobiet z ubiegłego roku:

1) Anna van der Breggen (NED) Boels-Dolmans, at 4:08:46
2) Amy Pieters (NED) Boels-Dolmans, at 1:08
3) Annemiek van Vleuten (NED) Mitchelton-Scott, at same time
4) Asleigh Moolman (RSA) Cervelo-Bigla, at st
5) Chantal Blaak (NED) Boels-Dolmans, at st
6) Malgorzata Jasinska (POL) Movistar, at st
7) Ellen van Dijk (NED) Team Sunweb, at st
8) Lisa Brennauer (GER) Wiggle High5, at st
9) Katarzyna Niewiadoma (POL) Canyon/Sram, at st
10) Megan Guarnier (USA) Boels-Dolmans, at st

Ronde van Vlaanderen jest wyścigiem, która wymaga od kolarzy, a już na pewno od zwycięzców, wyjątkowych umiejętności i wysokiej wytrzymałości. Przed i na podjazdach należy znajdować się w odpowiednim miejscu, a w razie podmuchów bocznego wiatru pilnować się, by nie zostać w grupce, która wraz ze zbliżaniem się do mety będzie tylko tracić i tracić. Ponadto każda wspinaczka to wysiłek beztlenowy, a więc jednym słowem – ból. Kolarstwo w czystej postaci.

Transmisja TV

Trwającą siedem i pół godziny transmisję z wyścigu Ronde van Vlaanderen 2019 mężczyzn przeprowadzi pierwszy kanał polskiego Eurosportu w godz. 10:30-17:30. Wyścig będzie dostępny również w usłudze Eurosport Player. Niestety w Eurosporcie nie będzie można obejrzeć rywalizacji pań. Jedyne, na co można liczyć to najważniejsze momenty podczas relacji z wyścigu mężczyzn.

Poprzedni artykułCCC Team celuje w etapy w Itzulia Basque Country 2019
Następny artykułSilny skład Team Sky na Itzulia Basque Country 2019
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments