Paryż-Nicea 2019: Groenewegen wygrał pierwszy etap. Popis „Kwiato” na rantach! [video]

Dylan Groenwegen (Jumbo-Visma) był najszybszy na pierwszym, bardzo ciężkim ze względu na silne podmuchy bocznego wiatru etapie Paryż-Nicea z metą w St Germain en Laye. Znakomicie pojechali kolarze Team Sky – Michał Kwiatkowski, Luke Rowe i trzymający się ich Egan Bernal, którzy – śmiało można użyć takiego stwierdzenia – rządzili dziś peletonem w kluczowych momentach. 

Pierwszy etap 77. edycji Paryż-Nicea to tradycyjne otwarcie „wyścigu ku słońcu”. Na kolarzy czekała licząca niemal 140 kilometrów runda wokół królewskiego miasta St Germain en Laye przeznaczona dla sprinterów, którzy zjawili się w doborowym towarzystwie. Plany mógł im jednak pokrzyżować zapowiadany w prognozach silny wiatr, na który peleton został wyeksponowany po wyjeździe z lasu Rambouillet.

W ucieczkę dnia zabrało się trzech zawodników: Romain Combaud (Delko Marseille Provence), Amael Moinard (Arkea Samsic) oraz Damien Gaudin (Direct Energie).

Zgodnie z zapowiedziami wiał bardzo silny boczny wiatr, który dosłownie zdmuchiwał kolarzy z szosy. Przewaga uciekinierów malała w związku z tym bardzo szybko i zostali oni doścignięci już 41 kilometrów przed metą.

W tym momencie zaczęły tworzyć się wachlarze – obrazek z helikoptera można by wkleić do kolarskiego podręcznika i wykorzystać do zobrazowania tego, jak wyglądają tzw. kolarskie ranty. Bardzo czujnie w tej sytuacji zachowywał się Michał Kwiatkowski i jego koledzy z drużyny Sky, w tym specjalista od tego typu sytuacji i notabene jubilat – Luke Rowe.

Tuż przed drugą i zarazem ostatnią premią górską trzeciej kategorii Cote de Beule, zawiązał się trzyosobowy odjazd z wcześniejszym harcownikiem Damienem Gaudinem, Evaldasem Siskieviciusem (Delko Marseille Provence) oraz Warrenem Barguilem (Arkea Samsic), który jednak około 200 metrów przed szczytem zrezygnował z walki o punkty w klasyfikacji górskiej.

Tymczasem cztery punkty za pierwsze miejsce na tej „trójce” zdobył po raz drugi tego dnia Gaudin, co oznacza, że doświadczony, 32-letni Francuz został pierwszym właścicielem białej koszulki w czerwone grochy.

Na ciekawy manewr zdecydowali się organizatorzy, bowiem lotne premie umieścili w ostatniej fazie rywalizacji, w tym drugą 3 kilometry przed metą. Po pierwsze sekundy zaatakował Luis Leon Sanchez z Astany (i wygrał tę premię), ale o dwie sekundy skutecznie postarał się również aktywnie jadący Michał Kwiatkowski. Co ciekawa, sekunda wpadła w ręce Egana Bernala. Drugą lotną premię wygrał już „Kwiato”.

W tym momencie peleton był podzielony na dwie większe grupy, a różnica między nimi wynosiła około pół minuty. 13 kilometrów przed metą po raz kolejny bardzo mocno „dmuchnęło” i w tym momencie na czele pierwszej grupy znaleźli się Kwiatkowski, Rowe i Egan Bernal, dyskutując między sobą, co dalej robić. W pewnej chwili mieli nawet kilka metrów przewagi, a jedynym, który szybko do nich doskoczył był Bob Jungels z drużyny Deceuninck-Quick Step.

Dwa kilometry przed metą zaatakował Philippe Gilbert, który chciał wykorzystać chaos w pierwszej grupie i blak klasycznego rozprowadzania sprinterów. Znakomity Belg samotnie przekroczył jeszcze bramę oznaczającą ostatni kilometr, ale chwilę później został doścignięty przez pociąg drużyny Jumbo-Visma.

Na finiszu bezpośrednią walką o etapowe zwycięstwo stoczyli Dylan Groenewegen i Caleb Ewan, który w ostatniej chwili bardzo zbliżył się do najlepiej rozprowadzonego Holendra. Mimo to Australijczykowi nie udało się wystawić koła kolarzowi Jumbo-Visma.

W trakcie etapu z powodu kraksy wycofał się Michael Matthews (Team Sunweb). Niestety 35 kilometrów przed metą wydarzyła się kolejna kraksa, w której dość mocno ucierpieli Jasper de Buyst (Lotto-Soudal) i ponownie kolarz z drużyny Sunweb – Martijn Tusveld. De Buyst wrócił na rower z bolącym ramieniem, a Tusveld niestety się wycofał.

Wyniki pierwszego etapu:

Klasyfikacja generalna po pierwszym etapie: