27-letni francuski sprinter Nacer Bouhanni wyraził na łamach „L`Equipe” rozczarowanie i niezadowolenie brakiem powołania do składu drużyny Cofidis na Tour de France. Byłemu bokserowi nie układa się współpraca z drużyną od momentu, gdy Cédric Vasseur objął pozycję głównego menedżera.
Brak powołania na Mediolan-San Remo, wycofanie z wyścigu Volta a Catalunya z powodu rzekomej choroby oraz scysja z użyciem rękoczynów z dyrektorem sportowym Roberto Damianim podczas jednodniowego wyścigu Eschborn-Frankfurt – to tylko niektóre problemy, z jakimi w drużynie Cofidis zmierzył się w tym roku Nacer Bouhanni.
Za rządów byłego kolarza Cédrica Vasseura na sprintera numer jeden wyrasta Christophe Laporte i wydaje się, że to właśnie on, a nie Bouhanni, jest ulubieńcem nowego szefa Cofidisu.
Jestem bardzo, bardzo rozczarowany i bardzo niezadowolony. Nawet jeśli mentalnie jestem silny, to i tak trudno jest zaakceptować tę decyzję [o braku powołania na Tour]. Zawsze daję z siebie sto procent, ale pod względem psychicznym czuję się z tym źle
– powiedział Nacer Bouhanni.
Bouhanni określa siebie jako wstydliwego i zamkniętego, ale mimo to zapewnia, że chciałby, aby komunikacja z kierownictwem drużyny wyglądała inaczej niż za pośrednictwem internetu.
W Cofidisie nie mogę prawie z nikim porozmawiać, ponieważ porozumiewamy się pośrednictwem e-maili. Chciałbym, żeby mówiono mi twarzą w twarz czego się ode mnie oczekuje. Ostatnią prawdziwą rozmowę z Cédriciem odbyłem w grudniu, prawie się nie znamy
– dodał Bouhanni.
Wobec braku powołania na Tour de France, Nacer Bouhanni ma być pierwszym sprinterem drużyny Cofidis w hiszpańskiej Vuelcie.