Tłusty czwartek – dzień znienawidzony przez kolarzy. Sezon rozpoczyna się na dobre, dieta robi się coraz bardziej restrykcyjna, a widok pączka z lukrem przyprawia o ból głowy. Drodzy Państwo, czy warto odmawiać sobie przyjemności?

Pączek – wyrób cukierniczy w postaci ciasta drożdżowego (z mąki pszennej) uformowanego na kształt lekko spłaszczonej, mieszczącej się w dłoni kuli i usmażonego na głębokim tłuszczu na kolor ciemno-złoty lub upieczonego w wysokiej temperaturze na kolor jasno-złoty. Kaloryczny, lecz przy tym potwornie smaczny. Odpowiednik syreniego śpiewu dla kolarzy, biegaczy, narciarzy i wielu innych amatorów i zawodowców. Dziś wielu z nas z pewnością mu się poddało, aplikując do ust masę pustych kalorii. Czy warto?

Od kilku lat, na całym świecie panuje moda na bycie „fit”. Siłownie w wielu dużych miastach są wręcz przepełnione, a swoich sił przeciwko cięzarom i bieżniom próbują nawet osoby najbardziej temu przeciwne. Ogólnoświatowy szał na bardzo zdrowy tryb życia spowodował również swoisty hejt na osoby „nieco większe”. Tym samym, dziś, w święto słodkości i tłuszczu, postanowiliśmy przedstawić wam plusy z bycia grubym amatorem!

Każdy wypad w góry to czysta przyjemność
Mając pare kilo za dużo, przestajesz liczyć na podjazdowe KOMy. Tym samym, nie zważając na tempo, spokojnie wtaczasz się na kolejne przełęcze, przy okazji podziwiając widoki i poprawiając dyspozycję. Dodatkowo, po powrocie do domu bądź hotelu, nieco „ciężsi” zawodnicy zawsze mogą pochwalić się bogatszą galerią zdjęć.

Szybszy niż Nibali
Ten, kto pojedynkował się ze otyłym i zwinnym na zjeździe ten wie jak ciężko jest go dogonić. Niestety dla lżejszych, grawitacja jest nieubłagana. Im większa masa, tym szybciej jedziesz w dół. Nie jest wielkim osiągnięciem zdobycie KOMa, kiedy waga pokazuje trzycyfrowy, bądź bliski temu wynik?

Silny jak koń
Każdy otyły amator potrafi odpowiednio wykorzystać to, o co niewątpliwie „dbał” przez ostatnie miesiące. Kiedy po wielu treningach, zakończonych wizytą w pobliskiej kebabowni zakupi się pomiar mocy, wówczas liczby mówią same za siebie. Jak wiadomo, potężną masę należy odpowiednio rozpędzić, a do tego potrzebna jest niemała siła. Dla grubych żadne waty Sagana czy Greipela nie są czymś wyjątkowym.

Oszczędności
Masz bardzo szybkiego kolegę, który od wielu tygodni prosi Cię o treningi za skuterem? Nie daj się namówić na jego kupno. Jeśli tylko przytyjesz i odpowiednio się przygotujesz, będziesz w stanie pzez długi czas prowadzić jego trening. Co więcej, nikt nie zrobi lepszego tunelu powietrznego od Ciebie!
Dodatkowo, możesz zrobić też coś dobrego dla siebie. Jeśli ważysz nieco więcej, zdecydowanie łatwiej jest oszczędzić na sprzęcie. W końcu czy opłaca się kupować drogie karbonowe ramy i wysokie stożki, jeśli po kilku treningach wszystko się może połamać? Tym samym zyskujesz spory kapitał, który możesz wykorzystać na zakup smacznej pizzy.

Szczęśliwy jak nigdy
Treningowy i dietetyczny rygor bardzo często źle wpływa na samopoczucie zawodników. Konieczność samokontroli jest bardzo męcząca, szczególności w pierwszych tygodniach. Czy jednak warto się ograniczać? W końcu kto nie lubi napić się złotego trunku, zjeść kebaba i podgyźć kilka czipsów do sobotniego meczu? Nie róbmy z siebie smutasów!

Mamy nadzieję, że zmusiliśmy Państwa do myślenia. Jeśli tylko odrobinę się postarasz, każdy dzień może być równie przyjemny, co tłusty czwartek. Wybór należy do was!

Poprzedni artykułTour La Provence 2018: Geniez najlepszy w prologu
Następny artykułColombia Oro y Paz 2018: Gaviria po raz trzeci!
Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Oprócz kolarstwa kocha żużel, o którym pisze na portalu speedwaynews.pl. W wolnych chwilach bawi się w tłumacza, amatorsko jeździ i do późnych godzin nocnych gra półzawodowo w CS:GO.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments