Dubai Tour / © Tim De Waele / www.quickstepfloorscycling.gom

Po otwarciu sezonu na półkuli południowej, nafaszerowany żądnymi rywalizacji sprinterami peleton już tradycyjnie przenosi się w okolice Zatoki Perskiej. Brak długich transferów, wyśmienite standardy zakwaterowania i okazjonalnie mieszczące się w strefie komfortu warunki atmosferyczne skutecznie rekompensują zawodnikom brak zainteresowania dyscypliną tubylców i monotonię krajobrazu sprawiając, że od kilku lat właśnie tam szlifują oni formę przed obfitującymi w wyzwania wiosennymi miesiącami. Bliskowschodni tryptyk otworzy Dubai Tour, słynący z futurystycznej architektury, triumfów Marcela Kittela i udającej całkiem poważny podjazd tamy.

Rozgrywany dopiero po raz piąty Wyścig Dookoła Dubaju może być najmłodszą z odbywających się w tym regionie imprez etapowych, jednak dobra opinia na temat organizacji Tour of Qatar i Tour of Oman sprawiła, że już jego pierwsza edycja zdołała przyciągnąć największe gwiazdy zawodowego peletonu. Tendencja ta została podtrzymana w kolejnych latach, a wyścig błyskawicznie awansował do (coraz mniej) elitarnego grona imprez kategorii WorldTouru, poza możliwością przepalenia nogi z dala od nadmiernej presji i blasku fleszy oferując cenione przez wszystkie ekipy punkty tym, którzy nieco solidniej przepracowali zimę.

Można narzekać na ekstremalnie monotonny krajobraz i schematyczne trasy wytyczanych przez organizatorów odcinków czy krytykować ideę rozgrywania imprez etapowych dedykowanych sprinterom, jednak jeśli w rezultacie najszybsi z nich i najwięksi specjaliści od wyścigów jednodniowych meldują się w deszczowej Gandawie w pełni gotowi do wykreowania wyśmienitego spektaklu, warto przymknąć oko na drobne niedociągnięcia.

Trasa tegorocznej edycji Dubai Tour jedynie w drobnych detalach różnić się będzie od schematu powielanego w latach ubiegłych, ale walczący o trzeci z rzędu triumf w klasyfikacji generalnej Marcel Kittel powinien napotkać silny opór ze strony Alexandra Kristoffa, Elii Vivianiego, Johna Degenkolba, Marka Cavendisha, Dylana Groenewegena i innych gwiazd sprintu.

Trasa Dubai Tour 2018

Etap 1, 6 lutego: Skydive Dubai > Palm Jumeirah (167 km)

Pierwszy etap wyścigu, podobnie jak cztery kolejne, wystartuje z okolic usypanej na spokojnych wodach Zatoki Perskiej wyspy w kształcie palmy, by po rundzie o długości niespełna 170 kilometrów w to samo miejsce powrócić, wieńcząc rywalizację sprintem na idealnie nadającej się do rozgrywania tego typu pojedynków szerokiej alei. Podobnie jak w mienionych latach, największą trudnością może okazać się wyjazd ze znajdującego się w końcówce tunelu, gdzie gra świateł przyczyniała się już do kraks w czubie rozpędzonego peletonu, a tym samym zaskakujących rezultatów.

Etap 2, 7 lutego: Skydive Dubai > Ras al Kaimah (190 km)

Drugi etap również stanowi kopię odcinka rozegranego w ubiegłym sezonie, na którym triumfował Marcel Kittel. Idealnie płaska trasa nie zapowiada wielkich emocji, jednak zakręt 2000 metrów od linii mety może wprowadzić w końcówce element chaosu.

Etap 3, 8 lutego: Skydive Dubai > Fujairah (183 km)

Odcinek z metą w słodko brzmiącym Fujairah wydaje się jak na dubajskie standardy imponująco pagórkowaty, jednak kiedy przed dwoma laty rozegrany został po raz pierwszy, Kittel pokonał w sprinterskim pojedynku Marka Cavendisha i Giacomo Nizzolo. Trudno mieć zatem złudzenia, że tym razem po ataku na zjeździe zatriumfuje Vincenzo Nibali, a na rywalizację na „podjeździe” najprawdopodobniej przyjdzie nam czekać do piątku.

Etap 4, 9 lutego: Skydive Dubai > Hatta Dam (172 km)

Królewski etap imprezy, z metą na pretendującej do miana najbardziej charakterystycznej tamy współczesnego kolarstwa Hatta Dam (200m, 15%). Triumfowali tu wielcy jak John Degenkolb i krnąbrni jak Juan Jose Lobato, spośród których tylko ten pierwszy otrzyma szansę na powtórzenie tego osiągnięcia w tym roku. W zeszłym sezonie odcinek został odwołany ze względu na zagrażające zdrowiu zawodników warunki atmosferyczne, jednak tym razem prognozy przedstawiają się korzystniej.

Etap 5, 10 lutego: Skydive Dubai > City Walk (132 km)

Rozgrywany na miejskiej rundzie ostatni odcinek Dubai Tour powinien dostarczyć sporo emocji, gdyż gra najprawdopodobniej toczyć się będzie nie tylko o etapowe zwycięstwo, ale również o triumf w klasyfikacji generalnej imprezy. Pieprzyku powinny dodać szalone tempo peletonu, frywolne ataki harcowników w końcówce i nieziemskie widoki futurystycznej wyspy usypanej pośrodku niczego.

O ile forma specjalistów od wyścigów etapowych stanowi na początku sezonu wielką niewiadomą, rywalizacja sprinterów na Bliskim Wschodzie sprowadza się zazwyczaj do tych samych nazwisk.

Triumf w klasyfikacji generalnej dwóch ostatnich edycji Dubai Tour stawia Marcela Kittela (Katusha-Alpecin) w roli faworyta, a debiut w barwach nowej drużyny z pewnością sprawi, że atletyczny Niemiec stanie na starcie wyścigu wyjątkowo zmotywowany.

Po fatalnym minionym sezonie do gry spróbuje powrócić Mark Cavendish (Dimension Data), za cel stawiając sobie udowodnienie, że mimo upływu lat cały czas liczy się w stawce najszybszych kolarzy zawodowego peletonu. Czas pokaże, w jakim stopniu ubiegłoroczne kraksy odbiły się na jego skłonności do podejmowania ryzyka, jednak trudno nie życzyć 32-latkowi z Wyspy Man skuteczniejszego omijania raf.

Ścigając się jeszcze w barwach Team Sky, Elia Viviani wielokrotnie podkreślał, że tylko zaistnienie nadzwyczaj korzystnych okoliczności pozwala mu skutecznie rywalizować z zawodnikami pokroju Kittela czy Cavendisha. Wydaje się jednak, że kontrakt z Quick-Stepem tchnął w skromnego Włocha nowego ducha, a bardzo doświadczony pociąg rozprowadzający powinien stanowić w końcówkach większości etapów bardzo duży atut. 28-latek zaprezentował świetną dyspozycję podczas rozgrywanych w Australii wyścigów, dlatego może sprawić w Dubaju niejedną niespodzianką.

W kontekście rozgrywanych w Zatoce Perskiej imprez nie można również bagatelizować Alexandra Kristoffa (UAE Team Emirates), który zawsze dysponuje solidną formą w tej części sezonu. Co prawda do wykorzystania pełni swojego potencjału Norweg potrzebuje charakterystycznych dla Tour of Qatar trudniejszych, rozgrywanych na wiatrach końcówek, jednak i tu nie podda się bez walki.

Podobnie jak Cavendish, po fatalnym minionym sezonie powraca John Degenkolb (Trek Segafredo), a zwycięstwa w dwóch z rozgrywanych w ramach Challenge Mallorca wyścigów wskazują, że może to być powrót w znakomitym stylu. Co prawda w Hiszpanii 29-latkowi nie przyszło rywalizować ze sprinterami pierwszego (czy nawet drugiego) szeregu, jednak sam fakt już kilkuset przejechanych w tempie wyścigowym kilometrów w nogach stanowić może o jego przewadze, podobnie jak finisz na idealnie odpowiadającej jego predyspozycjom Hatta Dam. Jeśli Kittel jest faworytem Dubai Tour, Degenkolbowi przypada w udziale wygodna rola czarnego konia.

Zwrócić należy uwagę również na Dylana Groenewegena (LottoNL-Jumbo), Sonnego Colbrellego (Bahrain Merida), Nacera Bouhanniego (Cofidis) i Giacomo Nizzolo (Trek Segafredo).

 

5. edycja wyścigu Dubai Tour rozpocznie się we wtorek, 6 lutego.
Relacje z pierwszych dwóch etapów imprezy śledzić będzie można na antenie Eurosportu 2 od godziny 10:30, kolejne natomiast transmitowane będą z odtworzenia ze względu na rozpoczynające się Zimowe Igrzyska Olimpijskie.

Poprzedni artykułUnzue: liderem Movistaru pozostaje Nairo Quintana
Następny artykułAdrien Costa nie wróci do ścigania w tym roku
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments