Fot. La Vuelta

Kolega z drużyny Tomasza Marczyńskiego Thomas De Gendt, czyli belgijski specjalista od ucieczek, wygrał dziewiętnasty etap hiszpańskiej Vuelty po finiszu z grupki uciekinierów. Belg opisał swój występ jako „sprint życia”. 

Gdy zaczęliśmy byłem z przodu. Już przed etapem wiedzieliśmy, że najprawdopodobniej odjedzie duża grupa z liderami klasyfikacji górskiej i punktowej. [Matteo] Trentin i [Davide] Villella zaczęli atakować. Zdawałem sobie sprawę, że nie jestem najwolniejszy w sprintach, więc miałem spore szanse. Musiałem po prostu wykonać sprint życia, czyli z całych sił pędzić do linii mety. Jestem naprawdę szczęśliwy, że na finiszu udało mi się wykończyć moją pracę. Nie spodziewałem się, że [po zwycięstwach w Giro d`Italia oraz Tour de France] wygram jeszcze w La Vuelcie. W pierwszym tygodniu nie czułem się dobrze, ale drugi był OK. W trzecim czuję się jeszcze lepiej, ale trasa nie za bardzo mi sprzyjała. Finałowy podjazd był dla mnie zbyt stromy, ale jechaliśmy w mocnym składzie z Bobem Jungelsem i mocno pracowaliśmy by wrócić do czołówki. Dla mnie to była idealna sytuacja. Nie spodziewałem się tego, ale bardzo lubię niespodzianki

– powiedział Thomas De Gendt oficjalnej stronie internetowej hiszpańskiej Vuelty.

Dzięki zwycięstwu De Gendta w Gijon, ekipa Lotto-Soudal ma już na koncie cztery etapowe triumfy w tegorocznej La Vuelcie. Autorem dwóch jest Polak Tomasz Marczyński, a wczoraj ręce w geście triumfu uniósł na linii mety Sander Armée.

Poprzedni artykułNaszosowe oceny: lekcja ekonomii i machanie szablą
Następny artykułEast Bohemia Tour: Hagen z etapem, świetny Zieliński!
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments