© Unipublic/Photogomez Sport

To bez wątpienia tydzień z najbardziej spektakularnymi wspinaczkami podczas tego Grand Touru. I choć w poprzednich tygodniach też ich nie brakowało, to właśnie ten tydzień zweryfikuje kto stanie na najwyższym stopniu podium w Madrycie.

Etap 17: Villadiego / Los Machucos. Monumento Vaca Pasiega

Po dniu przerwy i czasówce kolarze będą mieli do przejechania trudny, górski etap z wisienką na torcie w postaci sławnego już Alto de Los Machucos jako finałowego podjazdu.

Ale wszystko po kolei. Wcześniej zawodnicy będą mieli do zdobycia premię górską drugiej kategorii znajdującą się na 107,3 km, a jest to Portillo de Lunada. Prowadzi do niego 8,3-km podjazd o średnim nachyleniu 5,7%. Podjazd ten zadebiutował na Vuelcie w 1993 roku. Pierwszym kolarzem, który pojawił się na jego szczycie był Robert Millar. Góra zagościła na stałe na trasach Vuelty i była również obecna w 1996, 2008 roku, a ostatnio na 14. etapie Vuelty 2010 oraz 17. odcinku Vuelty 2011, kiedy to kolarzem, który zdobył tę premię górską był startujący również w tegorocznym wyścigu Guillaume Bonnafond.

Drugi szczyt to Puerto de Alisas, na którego końcu znajduje się premia górska pierwszej kategorii. Podjazd ten ma długość 10 km o średnim nachyleniu 6%, a maksymalne nachylenie to 7,5%. Szosa została wybudowana w 1941 roku, a wspinaczka pojawiła się do tej pory pięć razy, Pierwszy raz w 1994 roku, a ostatni raz w roku ubiegłym, kiedy pierwszy na jego szczycie pojawił się David López Garcia z Team Sky.

I na koniec ostatni, prawdopodobnie najbardziej spektakularny podjazd tegorocznej Vuelty – Alto de Los Machucos, który ma w tym roku premierę na trasie tego Wielkiego Touru. Na szczyt „bestii” prowadzi 7,2 km droga z płyt o średnim nachyleniu 8,7%. Maksymalne nachylenie to rekordowe 26%, a niektóre źródła mówią nawet o 31%! Jeśli tak jest istotnie, to jest on bardziej stromy niż Mirador de Ézaro, który uważany jest jako najtrudniejszy w historii wyścigów rowerowych.

Etap 18: Suances Santo Toribio de Liébana

Ten etap, w porównaniu z poprzednim jest raczej pagórkowaty niż górski. Znajdują się jednak na jego trasie cztery premie górskie – trzy trzeciej kategorii i jedna drugiej.

Wszystkie cztery premie górskie znajdują się w drugiej połowie trasy tego etapu, a pierwsza z nich, to zlokalizowana na 109,5km po starcie Collada de la Carmona – 4,8-km podjazd o średnim nachyleniu 7,2%. Ostatni raz szczyt na trasie Wyścigu Dookoła Hiszpanii kolarze zdobywali dekadę temu podczas piątego etapu, a pierwszy przejechał go wtedy Holender Karsten Kroon.

Niecałe dwadzieścia kilometrów dalej znajduje się kolejny szczyt – Collada de Ozalba, z sześciokilometrowym podjazdem o średnim nachyleniu 6,6%.

Około dziesięć kilometrów dalej kolarze rozpoczną siedmiokilometrową wspinaczkę na Collada de la Hoz – premię górską drugiej kategorii. Średnie nachylenie tego podjazdu wynosi 6%. Przed Vueltą 2012 Collada de la Hoz nigdy nie był uznawany jako bardzo poważny podjazd na trasie wyścigu. To była tylko kolejna wspinaczka w Cantabrii, prowadząca do Fuente Dé, pięknego miejsca na wysokości 1000 m n.p.m., pośród majestatycznych skał w łańcuchu górskim Picos de Europa.

To tutaj Alberto Contador zaatakował podczas 17. etapu Vuelta a Espana 2012. Wjechał na szczyt 16 sekund przed Rodriguezem i Valverde, 55 sekund przed Chrisem Froomem i Robertem Gesink i kontynuował swój rajd. „To był atak kamikadze” – przyznał Contador. Wszedł wtedy tak głęboko w siebie, by zyskać te sześć sekund przewagi nad Alejandro Valverde na linii mety, w magicznym otoczeniu Fuente Dé, że zapomniał wykonać swojego charakterystycznego gestu „El Pistolero” na mecie.

Na końcu czeka kolarzy finałowy, 3,2 kilometrowy podjazd Alto de Santo Torbido de Liebana o nachyleniu średnim 6,4% zwieńczony metą.

Etap 19: Caso. Parque Natural de Redes Gijón

Podczas tego etapu kolarze zaczną wspinaczkę już na 22. kilometrze pod Alto de la Colladonna. I to nie byle jaką, bo siedmiokilometrową o średnim nachyleniu 6,8%, zwieńczoną premią górską pierwszej kategorii.

Następnym podjazdem tego etapu będzie Alto de Santo Emiliano, na który wiedzie 6,8-km szosa o średnim nachyleniu 4,5%. Ten podjazd zapewne niektórzy kolarze pamiętają z 9. etapu ubiegłorocznej Vuelty, pierwszy na jego szczycie był wtedy Thomas de Gendt.

Kolejnym szczytem tego dnia będzie Alto de la Falla de los Lobos. Na jego szczycie znajdować się będzie premia górska trzeciej kategorii. Kolarze pokonają 355 m przewyższenia na 4,3 km o średnim nachyleniu 8,2%.

Ostatnim szczytem tego etapu będzie Alto de San Martin de Huerces na 134,5. kilometrze. Wiedzie do niego 4,5-km podjazd o średnim nachyleniu 7,2%.

Etap 20: Corvera de Asturias Alto de lAngliru

Podczas tego etapu kolarze stoczą ostateczną walkę o czerwoną koszulkę Vuelty a Espana 2017. Pierwszym podjazdem etapu jest Alto de la Cobertoria. Na tym szczycie znajdowała się meta 9. etapu Vuelty 2006, kiedy triumfował Aleksander Winokurow. Wiedzie na niego ośmiokilometrowy podjazd o średnim nachyleniu 8,6% i maksymalnym 18%.

Druga premia pierwszej kategorii tego etapu to Alto del Cordal. To 5,7-kilometrowa wspinaczka o nachyleniu średnim 8,6%, a maksymalnym sięgającym 12,9%. Podjazd ten był obecny na trasie Vuelty w 2008, 2011, 2013 i 2014 roku, a ostatni raz podczas kolarze pokonywali go na 16. etapie Vuelta a Espana 2015 – pierwszy na jego szczyt wjechał wtedy Omar Fraile.

Ostatnim podjazdem Vuelty 2017 będzie Alto de l’Angliru. Ten legendarny podjazd do tej pory pojawił się na trasie Vuelty sześć razy. Po raz pierwszy w 1999 roku, będąc odpowiedzią organizatorów hiszpańskiego touru na francuskie Mont Ventoux i włoskie Mortirolo. Pierwszym triumfatorem na tym szczycie był Jose Maria Jimenez.

„La Gamonal” (tak również nazywany jest Angliru) rozpoczyna się dość spokojnie – średnie nachylenie 7,6 % na pierwszych pięciu kilometrach, ale trudność stopniowo rośnie – na trzech ostatnich kilometrach dochodzi nawet do 23,6 %.

Podczas 15. etapu w 2002 roku, kolarze wspinali się na Angliru w deszczu. Samochody teamowe nie były w stanie podjechać pod największą stromiznę, gdyż ich koła ślizgały się na farbie z napisów mających dopingować kolarzy. Niektórzy kolarze musieli radzić sobie wjeżdżając na przebitych dętkach, gdyż nie mieli przez to pomocy technicznej. David Millar leżał wtedy na tym podjeździe trzy razy i w ramach protestu oddał numer startowy metr przed metą. Sędziowie uznali, iż nie ukończył etapu i musiał zakończyć wyścig. Później bardzo tego żałował – byłby piąty w klasyfikacji generalnej.

Poprzedni artykułMocny skład Orica – Scott na kanadyjskie klasyki
Następny artykułOlympia’s Tour 2017: Etap dla van der Duina, liderem nadal Eenkhoorn
Biotechnolog. Ma trzy wielkie miłości: skrzypce (nazwisko zobowiązuje), kolarstwo szosowe i góry. Lubi się czasami pościgać.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments