Trzykrotny medalista mistrzostw Polski pobił swój poprzedni rekord o ponad minutę, ale został wykluczony za zły tor jazdy.
Białobłocki startował w jeździe indywidualnej na czas na 25 mil organizowanej przez Realtime.co.uk. Polak jest rekordzistą trasy – w 2016 roku uzyskał tu 44:04. W tym sezonie Polish Machine ponownie potwierdził swoją siłę – nieco ponad 40km przejechał w… równo 43 minuty. To przekłada się na średnią ponad 56km/h! Dzięki portalowi Strava możemy poznać moc – średnio 415W i maksymalnie (przy ruszaniu) 729W!
I was working hard for it and I rode my heard out…with no team for next year this could be my last TT #comprecord pic.twitter.com/c7Z1P4XVDD
— marcin bialoblocki (@MBialoblocki) August 20, 2017
Ciężko na to pracowałem i dałem z siebie wszystko… bez drużyny na przyszły sezon, to mogła być moja ostatnia czasówka
Niestety – sędziowie byli nieugięci i zdyskwalifikowali Polaka za nieodpowiedni tor jazdy. Kolarz CCC Sprandi Polkowice jechał zbyt blisko prawej krawędzi jezdni, co dawało mu aerodynamiczną przewagę dzięki przejeżdżającym obok pojazdom. To oznacza, że wygrana powędrowała do Andy Jacksona (SSLL Racing Team) – 46:56.
Trafiłem na pierwsze strony gazet ze złych powodów! Mój ogromny wysiłek na czasówce Realteam poszedł na marne, ponieważ zostałem zdyskwalifikowany. Wspaniale było pobić poprzedni rekord po ponad minutę. Mogło być nawet poniżej 43 minut, ale zostaliśmy nieco wstrzymani przez policję zabezpieczającą wypadek!
Wygląda na to, że złamałem przepisy CTT jadąc zbyt daleko od krawędzi jezdni. Szczerze mówiąc nie znałem takich szczegółów, ale kto je zna? Rzeczywiście byłem dalej niż zwykle, ale jeszcze nie na białej linii – zbliżałem się do niej tylko gdy mijałem przeszkody (zaparkowane samochody) i wyprzedzałem rywali. (Przy prędkościach przekraczających 60km/h potrzebne jest nieco więcej miejsca – na szczęście ruch był niewielki)!
Zdecydowałem się przyjąć cios i iść dalej, więc nie będę składał apelacji – pozwolę nogom odpowiadać na krytykę
– napisał na swoim profilu Marcin Białobłocki.
W takim przypadku winę ponosi ORGANIZATOR czasówki. Jeżeli dopuszcza i organizuje się trasę ,która sprzyja takiemu torowi jazdy to nie jest to wina zawodnika. Nigdy bym na to nie wpadł ,żeby „wymyślić” taką dyskwalifikację. Pieprzone kundle chciały się dowartościować i celowo puściły wyścig w taki sposób. Sędziowie ostatnio DECYDUJĄ o tym, czy zawodnik ma jechać np w turze , czy nie – Peter Sagan. Skończyły się dopingi , zaczęły się silniki elektryczne i inne wymysły bydlaków z tłustymi dupami i maleńkimi rozumkami. Zawodnik ma jechać. Jest w pracy i wykonuje swoją robotę. Inni mają mu w tym pomagać , a nie przeszkadzać. Nie mam pojęcia jak to się działo, ale jest coś takiego jak odprawa zawodników, jak ekipa zawodnika jak REGULAMIN. Przecież nie jest On sam!!! Za nim jedzie samochód. W tym samochodzie siedzą jacyś „specjaliści” .Nie widzieli , nie wiedzieli , nie mieli radia. megafonu. Nic? To dziwna sprawa – przynajmniej dla mnie.Nie kojarzę i nie wiem gdzie to było domyślam się (nie wiem czy dobrze) ,że w Polsce. Za mało szczegółów w tym artykule. Jeżeli w Polsce to wszystko jest możliwe. Domyślam się również ,że czasówka była zorganizowana na pasie ruchu – obok pasa ruchu po którym jechały samochody w tą samą stronę co zawodnik (bez „nawrotki”???TRAGEDIA!!! .Ze w każdym samochodzie jechał sędzia i skrzętnie pilnował ,czy zawodnik wykorzystuje strumień powietrza za samochodami – nic o tym nie mówiąc. Powinni BUCE dyskwalifikować zawodników ,którzy jadą i chowają się przy bocznym wietrze – za widzami, drzewami, płotami. krzakami, barierami itp. Popaprańcy.
Napisałem „swoje wypociny” a tam się – wyświetliło – „12 godzin temu” – pisałem 15 sekund temu.
Jeżeli ten artykuł jest tak wiarygodny jak ten czas to odszczekuję to wszystko, bo nie wiem czy to prawda.