Trzeciego etapu Vuelta Ciclista Al Pais Vasco nie wygrali ani uciekinierzy, ani sprinterzy, ani faworyci. Za to do głosu doszedł inteligentnie jeżdżący Stepehen Cummings (Dimension Data).
Sposobów, w jaki mógł rozstrzygnąć się trzeci odcinek zmagań w Kraju Basków było co najmniej kilka. Ostatecznie sprawdził się chyba najmniej oczekiwany scenariusz, według którego peleton w ostatniej chwili dogonił harcowników, a na ostatnim kilometrze doszło do skutecznego ataku.
Na taką akcję słusznie porwał się brytyjski kolarz drużyny Dimension Data, który w tym sezonie ma już na koncie etapową wygraną w wyścigu World Tour, zdobytą zresztą w podobnym stylu podczas czwartego etapu „wyścigu dwóch mórz”.
To wspaniałe uczucie. Wiosenne wyścigi w tym sezonie są ciężkie, więc posiadanie już dwóch zwycięstw etapowych jest wspaniałe. Przed przyjazdem na ten wyścig mówiłem, że chciałbym wygrać etap, ale niektórzy w to nie wierzyli, tymczasem udało się. Jestem bardzo zadowolony, że po raz kolejny stanąłem na podium dla Qhubeki – to dla nas piękny dzień – powiedział Cummings oficjalnej stronie internetowej Dimension Data.
Po dzisiejszym etapie warto też spojrzeć w głąb peletonu, w którym pokazał się 20-letni kolarz Etixx-Quick Step Laurens De Plus. Młody Belg zabrał się w odjazd na przedostatnim podjeździe, a później w nim pracował i utrzymał się aż do momentu doścignięcia przez peleton. Do dnia dzisiejszego był niewidoczny w peletonie, a co za tym idzie, nieznanym szerszemu gronu kolarzem. Teraz z pewnością nikt się już nie zdziwi, gdy zobaczy go w jakimś odjeździe.
Z kolei dobre umiejętności jazdy po górach potwierdził dziś Stefan Denifl z drużyny IAM Cycling, która nie ma w tym wyścigu lidera. Austriak był najmocniejszy ze wszystkich uciekinierów i dzięki jeździe do końca, został liderem klasyfikacji górskiej.
To był bardzo trudny etap. Byłem pewny siebie przed startem i pomyślałem, że muszę zabrać się w ucieczkę, pojechać ofensywnie. Kiedy zostałem na czele sam z Madrazo zrobiłem wszystko, by zdobyć punkty na górskich premiach, choć szczerze mówiąc on miał mniej mocy ode mnie. Poza tym, mówiąc szczerze, wolę jechać z przodu podczas tego typu etapów niż cierpieć gdzieś w środku peletonu. Mam nadzieję, że w kolejnych dniach także uda mi się zabrać w ucieczkę – oznajmił Denifl.
Jutrzejszy, czwarty etap, także nie kończy się na podjeździe, ale po drodze znajduje się sześć górskich premii.