Kilka dni temu informowaliśmy o pierwszym, potwierdzonym przypadku dopingu mechanicznego. Jak można było się spodziewać, temat ten wywołał ogromną burzę w świecie kolarskim. Głos w tej sprawie postanowił zabrać nawet sam Chris Froome.
Dwukrotny zwycięzca Wielkiej Pętli zaznaczył, że już od kilku lat mówiło się o ewentualnym dopingu mechanicznym. Mimo to, UCI, poza wyrywkowymi kontrolami, nie zajęła się sprawą.
Plotki dotyczące dopingu mechanicznego krążą po kolarskim świecie od dobrych kilku lat. Wielokrotnie mówiłem, również w obecności działaczy z UCI, że należy się temu bacznie przyjrzeć. Liczyłem, że wprowadzone zostaną odpowiednie kontrole i będą one zdecydowanie częstsze, niż w ostatnich czasach. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że przez kilka ostatnich miesięcy mój rower sprawdzany był jedynie kilkukrotnie. Myślę, że Unia powinna wziąć się za to na poważnie, szczególnie na poziomie World Tour.
Oficjalne kontrole ram, po raz pierwszy miały miejsce podczas wyścigu Mediolan – San Remo, wiosną 2015 roku.
Fachowcy już pewnie myślą nad ubiorem,które będzie ogniwem do stymulowania mięśni kolarza.