Według wielu obserwatorów Michael Matthews (Orica-GreenEdge) był najpoważniejszym kandydatem do zwycięstwa na trzecim etapie hiszpańskiej Vuelty. Oto, co powiedział o swoim dzisiejszym triumfie oraz presji, jaka na nim ciążyła.
Nie mogłem prosić o lepsze wsparcie, byliśmy faworytami do zwycięstwa na tej końcówce i każdy z moich kolegów musiał pracować, aby zlikwidować ucieczkę. Tak ciężko pracowali, że chyba nie wszyscy zdołali już ukończyć etap. Wypracowali dla mnie idealną pozycję, bez nich zwycięstwo byłoby niemożliwe. Froome i Martin szli bardzo mocno, znalazłem się na kole Martina, a w końcówce udało mi się go wyprzedzić. To był wysiłek na 110%. Udało się zrealizować plan.
Prawdę mówiąc, na początku sezonu nie wiedziałem, że pojadę Giro i Vueltę. W planie był Tour, ale plan awaryjny prawdopodobnie okazał się lepszy. Nic nie dzieje się bez powodu, czasem musisz upaść i nie jest to koniec świata, jeśli zaliczysz paskudną kraksę, musisz po prostu wierzyć podczas treningów, aby wrócić silniejszym, mówił Australijczyk o nieoczekiwanej zmianie swojego kalendarza wyścigowego.
Mam nadzieję, że nie zużyłem całej energii na dzisiejszym etapie. Chcieliśmy mojego zwycięstwa etapowego, nie myśleliśmy nawet o zdobyciu czerwonej koszulki. Od teraz cała reszta to bonus. Mamy lidera na klasyfikację generalną, Estebana Chavesa i innego górala, Adama Yatesa, oby czekało nas więcej zwycięstw i sukcesów, wypowiedział się o planach na dalszą część wyścigu.
Matthewsa pochwalił także były kolega z drużyny – a dziś komentator dla hiszpańskiego radia – Oscar Freire: Jest bardzo dobrym zawodnikiem, a po takiej pracy jego zespół zasłużył na dzisiejsze zwycięstwo. Na typowych sprinterskich etapach jest mu ciężko, ale na cięższych finiszach z łagodnymi podjazdami naprawdę świetnie sobie radzi.
Foto: bettiniphoto.net
Anna Gmaj