Dwa złamane zęby i osiem szwów na twarzy – to bilans paskudnego upadku Nacera Bouhanni, który wczoraj w dramatycznych okolicznościach pożegnał się z Paryż-Nicea.
Młody Francuz wygrał pierwszy etap wyścigu „Ku słońcu” i na wtorkowym odcinku jechał w żółtej koszulce lidera. Niestety Bouhanni upadł na około 50 km przed metą, jadąc na czele zasadniczej grupy.
Na wskutek upadku kolarz został przewieziony do szpitala. Sprinter FDJ przeszedł tam specjalistyczne badania, które wykluczyły obrażenia wewnętrzne oraz złamania. Początkowo podejrzewano uszkodzenie jednego z żeber, jednak okazało się, że jest to tylko stłuczenie.
Mistrz swojego kraju prawdopodobnie wróci na rower już w weekend.
Foto: bettiniphoto.net
Andrzej
Niby zwykły uślizg, ale nieciekawie to wygląda. Pomógłby kask moto.
No ale gdzie on miał ręce? Pacnął jakby miał ręce przyklejone do kierownicy. Nie mogę zrozumieć jaki mechanizm tu zadziałał.
Rzeczywiście dziwnie ten upadek wygląda. Normalnie jak człowiek upada na twarz to odruchowo wyciąga przed siebie ręce chroniąc twarzoczaszkę. A tutaj kompletny brak odruchu.