Matthew Goss (Team HTC – Columbia) wygrał 9. etap Giro d’Italia. Australijczyk pokonał na finiszu z grupy Filippo Pozzato (Katusha) oraz Tylera Farrara (Garmin – Transitions). Liderem pozostał Alexander Vinokurov (Astana).
Po pierwszym górskim etapie z metą na Monte Terminillo, dziś kolarze rywalizowali na 187, kilometrowej trasie z Frosinone do Cava de’ Tirreni.
Deszczowa pogoda dotknęła nie tylko Polskę, ale także Włochy. Na początku etapu w strugach deszczu zaatakowała czwórka kolarzy Giampaolo Cheula (Footon Servetto), Tom Stamsnijder (Rabobank), Michael Barry (Sky) oraz Mikhail Ignatiev (Katusha). Peleton nie odpuszczał czołówki i trzymał uciekinierów mniej więcej na 3 minuty.
Na około 20 km przed metą peleton się podzielił. Z tyłu zostali m.in. Cadel Evans (BMC Racing), Ivan Basso (Liquigas-Doimo) i Michaele Scarponi (Androni Giocattoli) czy Carlos Sastre (Cervelo Test Team). Kilka kilometrów później większość faworytów dołączyła głównego peletonu, oprócz Hiszpana – Carlosa Sastre.
W ucieczce zaatakował Ignatiev oraz Barry. Jednak dzielna dwójka została skasowana na 5 km przed metą.
Ostatnie kilometry prowadziły nieco pod górę. Na kilometr przed metą zaatakował Rubens Bertogliati (Androni Giocattoli), który osiągnął nawet 20 m przewagi, jednak z kontratakiem ruszył Vinokurov. Górali pogodził pociąg ekipy Sky, która rozprowadzała Gregorego Hendersona, sprytnie wykorzystał to Matthew Goss, który wyskoczył zza pleców rywali dosłownie na 100 m przed metą i wyprzedził Filippo Pozzato oraz Tylera Farrara.
Po etapie różową koszulkę lidera zachował Vinokurov.
Polacy: Maciej Bodnar oraz Sylwester Szmyd (Liquigas) przyjechali w grupetto z ponad 7 minutową przewagą.