fot. Michał Kapusta / naszosie.pl

Postawa Michała Kwiatkowskiego podczas tegorocznego Tour de France rozbudziła wyobraźnię wielu polskich kibiców, a „będący przy nadziei” szczęśliwego rozwiązania spodziewają się 29 lipca 2018 roku na Polach Elizejskich lub w kolejnych sezonach.

Najbardziej optymistycznie nastawieni zaczęli nawet głosić, że gdyby nie praca na rzecz Chrisa Froome’a, to „Kwiato” wygrałby 104. edycję Wielkiej Pętli. Tego typu opowieści należy jednak włożyć między bajki. Nigdy nie przekonamy się, jak Polak poradziłby sobie z rywalami i presją spoczywającą na liderze zespołu. Na pocieszenie ostał nam się ino baskijski beret.

W 2013 roku Michał Kwiatkowski zajął czwarte miejsce w Tirreno-Adriatico, jadąc jeden dzień w koszulce lidera, oraz jedenaste w Tour de France, będąc łącznie przez dziesięć etapów posiadaczem koszulki najlepszego młodzieżowca, tracąc do Froome’a dokładnie 18’59”. W późniejszych latach nasz rodak coraz rzadziej prezentował dobrą formę w wysokich górach, choć nie ukrywał chęci walki o najwyższe laury w trzytygodniowych wyścigach. Oto co powiedział na łamach oficjalnej strony Tour de Pologne w 2015 roku, zapytany czy może kiedyś wygrać Wielki Tour:

Teraz na pewno nie. Kiedyś – bardzo chciałbym spróbować. Na pewno przyjdzie taki sezon, w którym skupię się na wyścigach etapowych. Nawet nie wiem czy za trzy lata, czy pięć. Pewnie nie wcześniej. Zobaczymy, gdzie zajdę i czy to będzie Giro, czy Tour de France. Ale taki cel wymaga wielu zmian. Przede wszystkim muszę ważyć kilka kilogramów mniej. Na razie jestem zupełnie innym kolarzem i mam jeszcze bardzo wiele do wygrania w klasykach. I to moje najbliższe cele.

Natomiast niedawno, jak już informowaliśmy, Kwiatkowski wyznał tygodnikowi „Cycling Weekly”:

Jeśli kiedykolwiek w swoim życiu będę miał szansę bycia liderem Team Sky albo innej drużyny w Wielkim Tourze, to skorzystam z niej.

W kontekście walki w wyścigach wieloetapowych należy także rozpatrywać przejście „Flowermana” do ekipy Dave’a Brailsforda, mającej doświadczenie i sukcesy w przygotowywaniu do Wielkich Tourów zawodników pozornie niemających szans na triumfy w nich. Koronnym przykładem jest tutaj sir Bradley Wiggins, a obecnie podobnej metamorfozy doświadcza Geraint Thomas.

Potencjał Kwiatkowskiego został dostrzeżony przez Brytyjczyków już w 2014 roku. Dwa miesiące przed startem Wielkiej Pętli, na łamach „L’Equipe”, Nicolas Portal stwierdził:

Kwiatkowski jest kolarzem kompletnym. Potrafi się wspinać, a kiedy trzeba, może także jeździć szybko. Podczas Tour de France, będziemy go obserwować, ponieważ jeździ inteligentnie, jest mocny i potrafi wykorzystywać pracę kolegów.

Pochwał Polakowi nie szczędził wówczas również Chris Froome, podkreślając, że czuje wobec niego duży respekt oraz może on celować w pierwszą piątkę we Francji. Niestety, słowa Brytyjczyka nie okazały się prorocze. Przynajmniej trzy lata temu…

Aby móc odpowiedzieć na tytułowe pytanie, warto wspomnieć o podobnych do Kwiatkowskiego zawodnikach, łączących z powodzeniem starty w klasykach i trzytygodniowych wyścigach. Na myśl przychodzą dwa nazwiska: Daniel Martin oraz Alejandro Valverde.

Irlandczyk zasilił szeregi Quick-Stepu w 2016 roku, niejako zajmując miejsce naszego rodaka. Do jego najcenniejszych skalpów należą zwycięstwa w Liege-Bastogne-Liege 2013 oraz Il Lombardia 2014. Już wtedy Martin pokazał, że stać go na dobry wynik w Wielkim Tourze – ukończył Vuelta a Espana na siódmym miejscu. Dwa lata później w Tour de France był dziewiąty, a w tegorocznej edycji szósty. Gdyby nie kraksa na zjeździe z Mont du Chat, Irlandczyk mógłby włączyć się do walki o podium.

Alejandro Valverde jest jednym z najznamienitszych kolarzy XXI wieku, a lista jego sukcesów jest tak długa, że jej przedstawienie to materiał na osobny artykuł. Król Mur de Huy stawał na podium wszystkich Wielkich Tourów (łącznie ośmiokrotnie, z czego aż sześć razy na Vuelcie), ale na koncie ma tylko jeden triumf – Vuelta a Espana 2009.

Kwiatkowski przykład może brać również z Toma Dumoulina: zyskiwać na etapach jazdy indywidualnej na czas i minimalizować straty podczas górskich odcinków, niczym w latach dziewięćdziesiątych Miguel Indurain.

Jeżeli w przyszłym sezonie Chris Froome znów postanowi wystartować we Francji i Hiszpanii, to w ekipie Sky pozycja lidera pozostanie nieobsadzona jedynie na Giro. Ewentualna próba podbicia słonecznej Italii przez Kwiatkowskiego znacznie utrudniłaby mu jednak skuteczną kampanię klasyczną. Polak nadal marzy o triumfie w „Staruszce” – po tegorocznym podium jasno deklarował, że wróci po zwycięstwo.

Wobec tego wątpliwe wydaje się, aby już w 2018 roku były mistrz świata skupił się na walce w klasyfikacji generalnej trzytygodniowych wyścigów. Czy w przyszłości osiągnie sukces? Miejsca w czołówce są jak najbardziej realne, lecz o końcowy triumf będzie niezmiernie trudno. Niezbadane są jednak możliwości Michała Kwiatkowskiego, więc niczego nie można wykluczyć.

Poprzedni artykułCzech Cycling Tour 2017: Elkov – Author najlepsze w drużynówce, Cieślik liderem!
Następny artykułColorado Classic 2017: skuteczny sprint Murphy’ego
Redaktor-samouk, z wykształcenia psycholog. Niegdyś wielki fan Lance’a Armstronga, obecnie Michała Kwiatkowskiego. Jego ulubione wyścigi to Paryż-Roubaix i Tour de France.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Leszek Ziętkiewicz
Leszek Ziętkiewicz

Trzeba powiedzieć, że w przypadku Michała pomyliłem się sromotnie. Przez długi czas myślałem, że to będzie typowy kolarz klasyczny ewentualnie lider na krótkoetapowe wyścigi World Tour ! Tymczasem w tym roku przekonałem się, że zamierzone przez Michała zrzucenie wagi poświęcone jest najprawdopodobniej chęci wygrywania wielkich tourów. Michał być może nie wjedzie z najlepszymi góralami na szczyt Mont Ventoux czy Coll Du H’uez, ale swoimi wysokimi umiejętnościami jazdy na czas i doskonałym zjazdom jest w stanie nadrobić te braki !