fot. Nadesłana z prywatnej

Mistrzostwa Polski to okazja nie tylko do porozmawiania z medalistami, ale i wieloma zawodnikami z naszego kraju nie będącymi na co dzień bohaterami pierwszych stron gazet. Gdy zobaczyłem Michała Żelazowskiego nie wahałem się – wprost zapytałem czemu nieco przepadł i narodziła się z tego fajna rozmowa.

Michał Żelazowski 2 lata temu był jednym z czołowych polskich juniorów – skończył wysoko LVM Saarland Trofeo, wygrał także 1. etap prestiżowego włoskiego Giro della Lunigiana. Wydawało się wówczas, że przed nim świetlana przyszłość i stan ten podtrzymało 2. miejsce na etapie Orlen Wyścigu Narodów w 2023 roku – wówczas jako pierwszoroczny orlik Michał zabrał się w dobry odjazd i uznał wyższość tylko jednego rywala z Danii. Z czasem coś jednak nie potoczyło się jak należy i zapytałem o to u samego źródła.

Wyników w zasadzie nie mam, ale jak to się mówi trzeba zaufać procesowi – w nowym klubie odnajduję się bardzo dobrze i pracujemy ciężko, żeby wyniki się pojawiły. Na razie nie ma co ukrywać, że nie jestem usatysfakcjonowany jak ten początek wyglądał, ale teraz byliśmy na zgrupowaniu wysokogórskim w Livigno przez 12 dni i jak widać noga zaczyna się kręcić coraz lepiej, więc zobaczymy jak się potoczy 2. część sezonu

— opowiadał Michał Żelazowski.

Tegoroczne Mistrzostwa Polski pokazały, że faktycznie jest światełko w tunelu w temacie powrotu do dobrych rezultatów – 19-latek był najpierw 8. w wyścigu ze startu wspólnego orlików, a następnie ukończył na 12. miejscu zmagania w elicie mężczyzn, gdzie do pokonania było niemal 250 kilometrów. Czy to najdłuższy wyścig w karierze młodego zawodnika?

Wyścig tak, jeszcze nigdy się nie ścigałem na takim dystansie, więc jechałem bardzo zachowawczo przez większość dystansu i gdzieś dopiero na ostatnich dwóch rundach zacząłem jechać bardziej aktywnie. Nie wiedziałem jak się zachowa organizm przy takim dystansie, gdy nigdy się nie ścigałem więcej niż 180 kilometrów – stawałem na starcie z dużą ciekawością, zwłaszcza, że stawka elity była mocna, a ściganie inne

— rozwinął Michał Żelazowski.

19-latek reprezentuje w tym roku barwy włoskiego klubu Hopplà – Petroli Firenze – Don Camillo. Ekipa ta ściga się praktycznie tylko na rodzimym terenie, acz to z pewnością wystarcza do tego by podnosić swój sportowy poziom – zmagania we Włoszech od dawna uchodzą za bardzo wymagające. Co teraz czeka na Michała – starty klubowe czy też może reprezentacyjne?

Jestem w kontakcie z trenerem kadry, ale teraz mam bogaty kalendarz startów we Włoszech razem z klubem. Powiedzmy, że dostałem przepustkę na tydzień w Polsce, ale zaraz wracam i następny weekend to już kolejne starty w Italii

— zdradził 19-latek.

Włoski kierunek jest historycznie całkiem popularny wśród polskich kolarzy i wydaje się, że Michałowi Żelazowskiemu on bardzo odpowiada. Czy gdyby młody zawodnik miał wybór to zostałby w Italii na kolejne lata?

Podobają mi się Włochy, mam dobre wspomnienia z tym krajem i dobrze mi się tam mieszka, żyje, bardzo lubię ten klimat. Nie wiem co przyniesie przyszłość, ale nie będę płakał jeśli okaże się, że zostanę tam na dłużej

— zakończył Michał Żelazowski.

W Płocku rozmawiał Jakub Jarosz


Mistrzostwa Polski 2024:

Poprzedni artykułParyż 2024: Evenepoel i van Aert w składzie Belgów
Następny artykułWyścig „Solidarności” i Olimpijczyków 2024: Patryk Stosz zwycięski, w czołówce wielu Polaków
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments