fot. Bahrain-Victorious

Tego sukcesu mało kto się spodziewał. Dylan Teuns, który mimo 30 lat na karku, do dziś nie miał żadnego klasycznego triumfu, wygrał Strzałę Walońską.

Belg polskim kibicom znany jest głównie dzięki zwycięstwu w Tour de Pologne 2017. Chwilę wcześniej okazał się najlepszy również w innej pagórkowatej imprezie – Tour de Wallonie. Mogło się więc wydawać, że mamy do czynienia ze świetnym puncherem. Problem w tym, że jego lista zawodowych zwycięstw – wcale nie taka uboga, ani wtedy, ani dużo później, nie zawierała choćby jednego wyścigu jednodniowego. Aż do dziś.

Byłem świetnie ustawiony już na samym początku Mur de Huy, ale na około 500 metrów przed metą zostałem na moment zamknięty przez kolarzy BORA-hansgrohe oraz Movistaru. Wiedziałem jednak czego się spodziewać. Alejandro Valverde zawsze przyspiesza w tym samym miejscu. Mi ten moment również odpowiadał, a że czułem, iż w baku zostało mi jeszcze trochę energii, to ruszyłem i na szczęście sił wystarczyło mi do samej mety

– opowiadał o ostatnich metrach wyścigu tuż po przejechaniu linii mety.

Choć jego wypowiedź ukazuje złożoność ostatnich kilkuset metrów wyścigu, to w porównaniu do pozostałych kolarskich wyścigów, Strzała Walońska jest bardzo prosta jeśli chodzi o taktykę. Liczy się umiejętność pokonywania ostrych ścianek – moc i odpowiednie rozłożenie sił. Nie ma miejsca na wzajemne szachowanie, na którym może skorzystać kolarz, który danego dnia jest odrobinę słabszy niż rywale. Dlatego na pytanie dziennikarza o to, czy był dziś najmocniejszym kolarzem na szosie, Teuns odpowiedział:

Być może faktycznie wygrał dziś najmocniejszy kolarz. Tak, myślę, że faktycznie tak było. Prawda jest taka, że nigdy nie byłem wiosną tak dobry. Lato to o innego – wtedy zawsze czuję się dobrze, ale wiosną moja forma najczęściej faluje. Teraz jest inaczej – to już kolejny dobry występ w moim wykonaniu.

Rzeczywiście – wprawdzie we wcześniejszych wyścigach Teuns nie był równie spektakularny jak choćby Girmay, Kwiatkowski, Pogačar czy wielu innych kolarzy, ale po cichu robił swoje. Jego najlepsze miejsca w tym sezonie to:

  • 6. miejsce w Strzale Brabanckiej
  • 10. w Amstel Gold Race
  • 6. w Wyścigu Dookoła Flandrii
  • 5. na etapie Wyścigu Dookoła Katalonii

To naprawdę bardzo solidne wyniki, które uzupełnione teraz o zwycięstwo w Strzale Walońskiej sprawiają, że Teunsa trzeba uznać za jednego z najlepszych zawodników kończącego się powoli sezonu klasyków. Jego zwieńczeniem będzie Liege-Bastogne-Liege – czy Belg i tam zdoła odnieść wielki sukces?

Z pewnością będzie mu o to trudniej. W końcu większość największych sukcesów odnosił tam, gdzie najważniejsze rozstrzygnięcia zapadały na stromych podjazdach, a trasa „Staruszki” jest nieco bardziej skomplikowana. Niemniej, wymyślenie scenariusza, w którym Teuns dojeżdża tam do mety jako zwycięzca, nie jest specjalnie wymagające. Tak czy inaczej, jedno jest pewne. Rywale znów muszą bardzo uważać na 30-latka.

 

Poprzedni artykułNatnael Tesfatsion: „2022 jest rokiem Erytrei!”
Następny artykułLenny Martinez: „Zaskoczyłem samego siebie”
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments